„Leo przekonywał, że mamy świetnych graczy. Nawałka próbuje nam wmówić, że nie ma z kogo wybierać”

redakcja

Autor:redakcja

19 kwietnia 2014, 10:47 • 15 min czytania

– Bardziej niż temat Cionka martwi mnie to, że do eliminacji zostały już tylko dwie próby (Niemcy i Litwa), a reprezentacja wciąż nie ma szkieletu i odpowiednio zdefiniowanego ustawienia taktycznego. Miotamy się, ciągle selekcjonujemy, a czas błyskawicznie ucieka. Niepokoi też Nawałka, którego idolem selekcjonerskim był Leo Beenhakker. Holender, może trochę na wyrost, przekonywał Polskę, że mamy świetnych graczy. Nawałka, przeciwnie, próbuje nam wmówić, że nie ma z kogo wybierać. To chyba nie jest właściwa retoryka, panie Adamie… – pisze w Fakcie i PS Mateusz Borek i jest to najlepszy fragment w dzisiejszej prasie. Bo, nie będziemy ukrywali, jakoś tak dziś sennie, leniwie, w ogóle niesportowo.

„Leo przekonywał, że mamy świetnych graczy. Nawałka próbuje nam wmówić, że nie ma z kogo wybierać”
Reklama

FAKT

„Wciskają Legii alkoholika” – uderza Fakt, przygotowując… sylwetkę Gabriela Tamasa, który Legii został jedynie zaproponowany. Rozumiemy jednak, że to przestroga, by lepiej gościa nie brać.

Reklama

Image and video hosting by TinyPic

Jego kariera nie potoczyła się zgodnie z oczekiwaniami, bo Tamas od dawna ma problemy z alkoholem. W 2009 r. wyrzucono go z treningu Dinama Bukareszt, bo stawił się na niego pijany. W 2011 przed meczem reprezentacji z San Marino zabalował tak mocno, że usunięto go z drużyny. W maju zeszłego roku próbował się dostać do jednego z budynków w centrum Bukaresztu. Gdy ochrona nie chciała go wpuścić, wybił szybę. Został zatrzymany przez policję i w kajdankach odwieziony na komisariat, gdzie spędził resztę nocy. Po tym incydencie nałożono na niego dwuletnią dyskwalifikację w reprezentacji. To go wcale nie uspokoiło. W październiku podpisał kontrakt z CFR Cluj, który został rozwiązany już po tygodniu, po tym jak piłkarz wywołał awanturę w nocnym klubie. Znalazł zatrudnienie w Doncaster, ale w styczniu w tamtejszym klubie znów wdał się w jakąś burdę. Tym razem obyło się bez konsekwencji.

Jedno możemy stwierdzić od razu: tekst nie był pisany na zamówienie menedżera… Tuż obok wypowiada się Mateusz Borek – głównym tematem Thiago Cionek.

Co on może dać reprezentacji? Chyba nic ponad to, co widzimy u aktualnych stoperów kadry. Thiago to piłkarz twardy, agresywny, wytrenowany, dobrze grający na wyprzedzenie i solidny w powietrzu. Ale jeśli ktoś oczekuje od niego superzwrotności, spokoju i wprowadzenia piłki do gry na poziomie Hajty, Bąka, Wałdocha czy Ł»ewłakowa, to niech już dziś o tym zapomni. Bardziej niż temat Cionka martwi mnie to, że do eliminacji zostały już tylko dwie próby (Niemcy i Litwa), a reprezentacja wciąż nie ma szkieletu i odpowiednio zdefiniowanego ustawienia taktycznego. Miotamy się, ciągle selekcjonujemy, a czas błyskawicznie ucieka. Niepokoi też Nawałka, którego idolem selekcjonerskim był Leo Beenhakker. Holender, może trochę na wyrost, przekonywał Polskę, że mamy świetnych graczy. Nawałka, przeciwnie, próbuje nam wmówić, że nie ma z kogo wybierać. To chyba nie jest właściwa retoryka, panie Adamie…

Fakt podsumowuje rundę zasadniczą, skupiając dziś swoją uwagę na Śląsku i Wiśle. W przypadku tych pierwszych zauważalny jest postęp pod wodzą trenera Pawłowskiego, w przypadku drugich – wcale nie tak różowo. Spójrzmy.

Wiedział, co mówi, bo problemów w klubie wciąż jest cała masa. Po pierwsze – wąska kadra. Podczas meczu z Podbeskidziem na ławce rezerwowych siedzieli tylko juniorzy. Po drugie – kłopoty finansowe. – W klubie jest gorzej niż ktokolwiek przypuszcza – powtarza Franciszek Smuda (66 l.). Po trzecie – konflikt z kibicami. Bez wsparcia fanów piłkarze grają znacznie słabiej. Po czwartek – brak nowych kontraktów dla kilku kluczowych zawodników.

Image and video hosting by TinyPic

O piłce, jak widać, jest jeszcze jedna strona. Do zacytowania nadaje się jedynie rozmówka z Adamem Matuszczykiem z Koeln.

Szampany przygotowane?
– Pewnie już się w klubie chłodzą. Mamy nadzieję, że poniedziałek będzie dla całej Kolonii wielkim dniem. Jesteśmy maleńki kroczek od Bundesligi. Jeżeli pokonamy Bochum to zacznie się karnawał. Naprawdę mocno zapracowaliśmy, by wrócić do najlepszych zespołów w Niemczech. Mówię to jakby już stało się to faktem, ale u nas nikt nie dopuszcza myśli, że na ostatniej prostej możemy się wywrócić.

Wasi kibice są szczęśliwi, choć pamiętam, jak grozili wam kiedyś, że jeśli spadniecie z Bundesligi, to was zatłuką.
– Mamy wymagających fanów. Teraz jest na szczęście fajnie, wspierają nas. W Kolonii na każdym meczu jest ponad 40 tysięcy widzów, na wyjazdy też jeżdżą za nami tłumy. No, ale jakby nie szło, to wiemy, że mocno by się na nas gniewali. Bywało, że na treningi przyjeżdżali zapytać, dlaczego gramy słabo. Gdzieś przeczytałem porównanie, że z FC Koeln jest jak z zabawką „jo-jo”, raz awans i zaraz spadek. Trzeba z tym zerwać.

RZECZPOSPOLITA

„Nóż w zębach, różaniec w rękach” – oto propozycja Tomasza Wacławka. O Atletico i Diego Simeone raz jeszcze.

Diego Simeone piłkarzem był walecznym i bezkompromisowym. Na swój wzór i podobieństwo buduje wielkie Atletico Madryt. To człowiek kłaniający się rywalom tylko poza boiskiem. Urodzony przywódca. Facet, który niepewnych własnych umiejętności zawodników zmienia w seryjnych zwycięzców. I daje przykład wątpiącym w możliwość skutecznej rywalizacji z Barceloną i Realem. – Wojny wygrywają ci, którzy lepiej się do nich przygotują – przekonuje. A Atletico z wojen wraca ostatnio z tarczą. W Hiszpanii jest liderem. Pozbyło się kompleksu Realu, potrafi pokonać go nawet na stadionie Santiago Bernabeu. Barcelonę wyeliminowało z Ligi Mistrzów i w stawce półfinalistów jest jedyną drużyną, która nie poniosła porażki. – Wciąż nie zakończyliśmy naszej podróży – mówi Simeone. Atletico, nazywane już Robinem Hoodem hiszpańskiego futbolu, do półfinału Ligi Mistrzów awansowało pierwszy raz. 40 lat temu walczyło o Puchar Europy z Bayernem, od zwycięstwa dzieliły je sekundy.

GAZETA WYBORCZA

Zaglądamy do GW – zaledwie pół strony przeznaczone dla sportu, gdzie nie ma ani jednego słowa o piłce (poza ramką „Van Basten w Alkmaar”). Przenosimy się więc do wydania stołecznego, ale… tutaj nic o Legii. Jedyne, co można znaleźć, to zapowiedź meczu Polonii z MKS Ciechanów. Wybaczcie, nie ma to zbytniego sensu.

SPORT

Sport na okładce potwierdza to, co wiadomo od dawna, choć w ostatnim czasie przycichło – z Ruchu odejdzie Maciej Jankowski. Zainteresowani? Wisła, Lechia, może też Legia.

Image and video hosting by TinyPic

Tuż po otwarciu gazety mamy przyzwoity tekst o Thiago Cionku. Można przeczytać.

W biało-czerwonych barwach Thiago Rangel Cionek zadebiutować ma 13 maja towarzyską potyczką z Niemcami. Oddany drużynie, wesoły, dowcipny i lubiany w grupie – to jego walory. W komplecie pozaboiskowe. (…) – Nie ukrywam, że wiadomość o zainteresowaniu jego osobą ze strony selekcjonera była dla mnie sporym zaskoczeniem – mówi Czesław Michniewicz, który w Białymstoku prowadził Cionka jesienią 2011. – Skoro Adam szykuje dla niego powołanie, to znaczy, że chce coś wokół niego budować. Mówimy jednak o piłkarzy, który ma 28 lat. Nie jest więc graczem perspektywicznym. Nie posiada też doświadczenia międzynarodowego, co w przypadku aspiracji do gry w kadrze ma ogromne znaczenie. Największe jego walory to nieustępliwość i waleczność. Ale to nie jest piłkarzy, który będzie budował akcję od tyłu. Specjalizuje się raczej w przerywaniu ataków rywala.

Mamy materiał o Polakach, którzy mogą w tym sezonie sięgnąć po trofea za granicą. Do tego kilka tematów ligowych:
– Powroty Kaźmierczaka i Pawelca w Śląsku
– Tamas może trafić do Legli
– Zimowych przygotowaniach Wisły, które ciężko znosił Donald Guerrier
– Zwycięstwie Górnika Zabrze w sparingu

Górnik wygrał pierwszy mecz od czasu zgrupowania w Turcji. Pierwszego gola w tym roku strzelił też Prejuce Nakoulma. (…) – W naszej sytuacji nawet wygranie sparingu ma znaczenie… – przyznał po meczu Robert Warzycha.

Wybraliśmy ten fragment, żeby pokazać, jak zła jest w tym roku sytuacja zabrzan. Kawałek dalej rozmowa z Piotrem Rutkowskim, wiceprezesem Lecha. „Fajnie, w końcu coś na poziomie” – pomyśleliśmy. Tymczasem okazuje się, że… to wywiad zakupiony od PAP, na który już wczoraj można było trafić w sieci. Gdyby ktoś nie czytał, to zacytujmy.

Image and video hosting by TinyPic

Patrząc na inne kluby, władze Lecha są wyjątkowo cierpliwe?
– Stawiamy na kontynuację, realizację wizji i filozofii. Nasza strategia jest jednoznaczna z tym, co chce z klubem osiągnąć trener. Tak jak w każdym zawodzie, potrzeba czasu, żeby udowodnić swoją wartość. Ten czas dostał od nas trener Rumak.

Nie jest więc prawdą, że golem w doliczonym czasie gry w meczu z Podbeskidziem Mateusz Możdżeń uratował posadę szkoleniowca?
– To był chwytliwy tytuł prasowy. Tak jednak nie jest. Zespół po zakończeniu sezonu ma być na podium, zakwalifikować się do pucharów. To zadanie dla trenera i drużyny. Nie powinniśmy zakłócać tego projektu w trakcie jego trwania.

Oj, słabo wypada dzisiejszy Sport. Bardzo słabo.

SUPER EXPRESS

Piłkarze Legii malują pisanki – krótki tekścik wzbogacony zdjęciami. Z ramki obok dowiadujemy się, że Roger Guerreiro właśnie zakończył historię z drugim już klubem, który mu nie płacił, no i chętnie wróciłby do Polski. Do tego wywiad z Danijelem Ljuboją, ciekawa propozycja.

Image and video hosting by TinyPic

W Legii przeżyłeś piękne chwile, ale kłopotów też nie brakowało. Jak dziś oceniasz swoje słynne wyjście do „Enklawy”?
– Nie żałuję tamtego wieczoru. Wygraliśmy Puchar Polski, było co uczcić. Zawsze świętowałem sukcesy i dalej tak będzie. Nie zrobiłem nic złego. Jedyne czego żałuję jeśli chodzi o Legię, to porażki w Lidze Europejskiej ze Sportingiem. Mieliśmy szanse, aby przejść Portugalczyków. Nie mogę odżałować, że się nie udało. Generalnie mówiąc, o Legii, wolę wspominać te dobre chwile. Na pewno do takich należały narodziny mojej córki, która przyszła na świat w Warszawie. To kolejny, bardzo ważny powód, dla którego pobyt w Polsce wspominam bardzo dobrze.

(…)

Pierwsze skrzypce w Legii gra twój przyjaciel Mirosław Radović. Przez wiele lat wykluczał grę dla Polski, ale są sygnały, że zaczyna się zastanawiać. Powinien zagrać dla nas?
– Rado zasłużył na grę w reprezentacji Serbii, przez ostatnie lata powinien być powołany wiele razy. Nie został, bo u nas jest mnóstwo nieuczciwości w tej kwestii. Nie został potraktowany tak jak należało.

Decydują małe interesiki?
– Nie małe, a duże (śmiech). Efekt jest taki, że Serbia od dawna nic nie wygrała. Jeśli reprezentacja Polski chciałaby Rado, to powinien w niej grać. Na Serbię nie ma się co już oglądać. Dla Miro gra w polskich barwach byłaby zaszczytem, bo Polska pod względem piłkarskich tradycji jest wielkim krajem. Z kolei on sam jest na tyle dobry, że bardzo by wam pomógł. Nie siedzę w głowie Radovicia, nie wiem jak ostatecznie będzie, ale jestem za!

SE czasami przegina i tak jest też teraz, skoro wyczytać możemy w gazecie, że… Anna Lewandowska upiekła mężowi babeczkę.

Image and video hosting by TinyPic

I jeszcze pozytywna niespodzianka – Stephane Chapuisat, legenda Borussii Dortmund, w rozmowie z Piotrem Koźmińskim.

Robert Lewandowski jest godnym pana następcą w Borussii, ale zacznijmy inaczej – jakiego innego polskiego piłkarza pan ceni?
– Teodorczyka.

Teodorczyka?!
– Tak. Obserwuję go od dłuższego czasu. Pracuję jako skaut dla Young Boys Berno i już dawno Teodorczyk wpadł mi w oko. Chcieliśmy go sprowadzić do Szwajcarii, ale wtedy wolał zostać w Polsce. To było przed jego transferem do Lecha. Ale nie straciłem go z oczu i wiem, że również w tym sezonie strzela dużo goli.

To właśnie z Lecha do wielkiej piłki ruszył Robert Lewandowski. Jak pan skomentuje jego popisy w BVB?
– Gra Lewandowskiego podoba mi się z wielu powodów. Jest świetnym egzekutorem, ale potrafi też grać zespołowo. Imponuje tym, że nie jest samolubny, ma dużo asyst. To piłkarz kompletny. Jeśli chodzi o napastników z numerem „9”, to należy do trzech najlepszych na świecie. Razem ze Zlatanem Ibrahimoviciem i Luisem Suarezem. I jeszcze jedno: Lewandowski musi mieć super charakter. Chodzi mi o to, że tak wspaniale gra do samego końca w Borussii. Wie, że zaraz go już w tym klubie nie będzie, a nie odpuszcza ani na moment. Czapki z głów za to.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Na okładce Marcin Gortat, a po otwarciu gazety duży tekst o Twitterze. A właściwie coraz większej modzie na niego wśród polskich piłkarzy.

Image and video hosting by TinyPic

Polscy zawodnicy wreszcie dostrzegli korzyści i powoli przekonują się do mediów społecznościowych. Ostatnio obserwujemy modę na tweetowanie. Obrońca Legii Jakub Rzeźniczak nawet nie musi oglądać się za siebie. Jest bezapelacyjnym liderem. Gdzieś w tyle goniący go klubowy kolega Marko Suler, dalej Romell Quioto z Wisły i Raul Gonzalez z GKS Bełchatów. To nie migawka z charytatywnego biegu ekstraklasowych piłkarzy. Tak jeszcze dwa lata temu wyglądała obecność na Twitterze zawodników biegających po polskich boiskach. Od tego czasu wiele się zmieniło. Wspomniany Rzeźniczak ma dziesięciokrotnie więcej followersów, czyli osób które obserwują jego aktywność w tym portalu społecznościowym, niż w 2012 roku. Konta na Twitterze ma przynajmniej kilku graczy z każdego ligowego klubu. Do tego grona kilka dni temu dołączył Artur Boruc. Natychmiast zaczęło go śledzić ponad 15 tysięcy internautów! W ostatnich miesiącach można zaobserwować prawdziwą ofensywę piłkarzy w wirtualnym świecie. – W Polsce dopiero od mniej więcej roku zawodnicy nabierają świadomości, że coś takiego w ogóle istnieje. Chłopaki coraz chętniej zakładają konta, zdają sobie sprawę z ogromnej mocy, jaką mają media społecznościowe. Taką platformę jak Twitter można znakomicie wykorzystać do kontaktu z kibicami, do polemiki z dziennikarzami. Same korzyści – zachwala ćwierkanie Jakub Rzeźniczak, twitterowy pionier w polskiej ekstraklasie.

Mamy kilka tematów ligowych, choćby ten, że Tomasz Brzyski stracił formę wiosną i brak konkurencji źle na niego wpływa. Jest też parę słów o Macieju Wiluszu, którego pozyskanie wcale nie jest takie proste. To znaczy, wcale nie takie tanie.

500 tysięcy złotych – to kwota, jaką Śląsk Wrocław miałby zapłacić za pozyskanie Macieja Wilusza. Takie warunki postawili menedżerowie Marcin Kubacki i Paweł Maśkiewicz, reprezentujący obrońcę GKS Bełchatów. We Wrocławiu uważają taką kwotę za niemożliwą do zaakceptowania. Wilusz ma w Bełchatowie kontrakt tylko do 30 czerwca. Na wspomnianą sumę miałyby się składać pieniądze za podpis dla piłkarza oraz prowizja menedżerska. – Szalone warunki jak na obrońcę, który w wieku 26 lat ma nieco ponad 30 meczów w ekstraklasie, od roku występuje w pierwszej lidze i w przeszłości miał ciężką kontuzję kolana. Nawet pomimo tego, że dostał kilka miesięcy temu powołanie od Adama Nawałki – komentują działacze z Wrocławia.

Image and video hosting by TinyPic

Dalej mijamy kilka tematów zagranicznych, włącznie z „ostatnią szansą kapitana” o Gerrardzie czy cytowaną w Fakcie rozmową z Matuszczykiem. Jest też i wywiad فukasza Olkowicza z Mateuszem Klichem.

Zmianę widać też w twojej grze. Jeżeli weźmiemy pod uwagę statystyki, to twój najlepszy sezon w karierze – 4 gole i 8 asyst.
– Czy najlepszy? Nie, lepszy był w Wolfsburgu, choć pod względem minut chyba korzystniej wypadam w Zwolle (Klich przez 1,5 roku był zawodnikiem VfL Wolfsburg, ale nie udało mu się w nim zadebiutować – przyp. red.). Dobra, dość tych żartów, porozmawiajmy poważnie. Czuję po sobie, że w ostatnim roku poprawiłem wszystko.

Wszystko, czyli?
– Taktykę, ostatnie podanie, kreatywność, nawet grę w defensywie, z którą miałem najwięcej problemów.

Zostaniesz w Zwolle w przyszłym sezonie? W półfinale Pucharu Holandii z NEC Nijmegen z trybun oglądali cię przedstawiciele kilku klubów z Bundesligi.
– Nie znam żadnych konkretów. Zresztą do otwarcia okna transferowego zostało dużo czasu, dopiero mamy kwiecień. Krzywda mi się nie stanie, jeżeli zostanę w Zwolle. Dobrze się tu czuję.

„Niechciani, źli i odrzuceni” – kto konkretnie walczy z Górnikiem فęczna o Ekstraklasę. Ciekawy tekst.

Piłkarze z Łęcznej mają co wspominać. Zdjęcia ze Stevenem Gerrardem, grę w butach Edena Hazarda czy występy w Lidze Mistrzów. Dziś razem walczą o awans do ekstraklasy. Tomasz Nowak, dziś czołowy gracz ofensywny Górnika, miał swoje pięć minut na Anfield. W barwach białoruskiego FK Homel grał z Liverpoolem w kwalifikacjach do Ligi Europy. – Zwiedziłem miasto, muzeum Beatlesów. Mogliśmy posłuchać muzyki i poznać historię twórczości tej kapeli od podszewki. Zrobiliśmy sobie z chłopakami z drużyny kilka zdjęć w samym ośrodku The Reds. Mam też pamiątkową fotografię ze Steven Gerrardem, idolem z dzieciństwa. Czczę ją jak ołtarzyk… nie, no żartuję, jest w albumie razem ze zdjęciami z wakacji – mówi fan Manchesteru United. – Gerrard nie był wtedy jednak zbyt rozmowny. Nie chciał się wymienić koszulką. Mam za to trykot Lucasa i Jordana Hendersona. W pamięć zapadł mi też hymn You‘ll Never Walk Alone… można było poczuć się piłkarzem. Będąc w Lille Julien Tadrowski trenował w butach Edena Hazarda, obecnej gwiazdy Chelsea. – Mieliśmy ten sam numer buta i często pożyczałem od niego korki – mówi urodzony we Francji reprezentant polskiej młodzieżówki. – Z bratem Edena, Kylianem, chodziliśmy do jednej szkoły i trenowaliśmy w drużynie do lat 19. Robiliśmy też tatuaże u tego samego gościa, do którego chodziła cała pierwsza drużyna. Często spotykaliśmy tam na przykład Pierre-Emericka Aubameyanga i właśnie Edena. Wspomnienia fantastyczne. Chodziłem na mecze Ligi Mistrzów z Manchesterem United i Milanem. W Lille mieliśmy sześć boisk i treningi codziennie na innym. W Łęcznej mamy dwa, ale nie żałuję wyboru.

Image and video hosting by TinyPic

Jak co sobotę, niezłe trio felietonistów – Borek, Stanowski i Włodarczyk. Dwaj piersi piszą o Cionku, zacytujmy Stanowskiego, skoro Borka cytowaliśmy w Fakcie.

Pomysł selekcjonera, by w reprezentacji Polski grał Thiago Cionek, to nic innego jak absurd, a nawet zwykła błazenada. (…) W głębi duszy ciągle mam nadzieję, że to żart i że następnego dnia w gazecie przeczytam wypowiedź trenera: „Nie rozważam, nie rozważałem i nie będę rozważał powołania tego Brazylijczyka do kadry”. Ale nie, dni mijają, a w mediach ani jednego uspokającego komunikatu. Są natomiast artykuły, że Nawałka poleciał na mecz Carpi z Modeną (4000 widzów plus on). Co selekcjoner chciał tam zobaczyć? Czy Cionek radzi sobie z Antonio di Gaudio? Zgaduję – raczej sobie poradził, ponieważ z żałosną linią napadu zespołu Carpi radzi sobie praktycznie każdy w Serie B, a Antonio di Gaudio wbił do tej pory marne dwa gole w 35. kolejkach.

ANGLIA: Szpiedzy tacy jak… Pulis

„Sun Sport” żyje skandalem związanym z Pulisem. Rzekomo miałby mieć swoich szpiegów w innych klubach Premiership, a oni dostarczaliby mu informacji o taktyce oraz ustawieniu drużyn. Pulis próbuje się bronić, ma niby nagrania video udokumentowujące jego niewinność. Zobaczymy co z tego wyniknie. Dużo też o powrocie Moyesa na Goodison Park, Szkot przekonuje, że jest przygotowany na gwizdy. Prasa zastanawia się, czy część trybun go jednak nie doceni, bo przecież ładnych kilka lat służył Evertonowi. „The Times” na okładce prezentuje nam Suareza, który wierzy, że Norwich rozbije bez problemów, samemu strzelając hat-tricka. Widać w szeregach „The Reds” ogomną determinację.

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

WفOCHY: Gorący stołek Seedorfa

Mimo, iż Seedorf w ostatnim czasie notuje naprawdę niezłe wyniki, właśnie mierzy w piąte kolejne zwycięstwo z rzędu, tak nie ustaje dyskusja kto go może zastąpić na gorącym stołku w Milanie. Teraz wśród kandydatur pojawił się Montella, za którego klub z San Siro musiałby jednak zapłacić siedm milionów euro. To sprawia, że kandydatem traktowanym poważniej jest Inzaghi, a więc mimo wszystko kolejny żółtodziób. „La Gazetta dello Sport” próbowała porozmawiać z Conte na temat nowego kontraktu, ale ten uciął spekulacje, skupia się tylko na sezonie, ewentualne rozmowy przeprowadzi po jego zakończeniu.

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

HISZPANIA: Atletico coraz bliżej

Hiszpańska prasa najwięcej mówi o wczorajszym zwycięstwie Atletico, które pokonało kolejną przeszkodę, tym razem Elche. To było spodziewane zwycięstwo, prawdziwy test pryjdzie w najbliższej kolejce, bo wtedy „Rojiblancos” pojadą na Mestalla zagrać z Valencią. Dla Atletico to może być mecz sezonu, w razie straty punktów – znowu o wszystkim może zdecydować batalia na Camp Nou. W katalońskiej prasie wciąż trwa zamieszanie z Messim. Jeszcze wczoraj „Sport” żył spekulacjami, jakoby Messi miał odejść z klubu, dzisiaj ponownie jest numerem jeden, człowiekiem nie do ruszenia. Brzmi to nie do końca poważnie, plotki, ploteczki.

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Najnowsze

Hiszpania

Były piłkarz o pobycie w Barcelonie: „Nie chciałem z nikim rozmawiać”

Braian Wilma
0
Były piłkarz o pobycie w Barcelonie: „Nie chciałem z nikim rozmawiać”
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama