Chimeryczni, niedoceniani lub niesklasyfikowani – na kim zawiesimy oko w fazie finałowej sezonu?

redakcja

Autor:redakcja

17 kwietnia 2014, 19:19 • 6 min czytania

Uff, to było długie 30 serii spotkań, podczas których na rodzimych stadionach brakowało już chyba tylko awaryjnego lądowania na środku murawy helikopterów z kolumbijskimi baronami narkotykowymi. Mieliśmy bowiem wszystko – spektakularne powroty, zaskakujące pogromy, świetne gole, potężne kiksy, setki rac, dwie większe bójki i Górnika Zabrze przebierającego się co tydzień za Górnika Wałbrzych. Przed nami ostanie siedem bitw, w których może się wydarzyć jeszcze więcej, niż w ostatnich kilku miesiącach. Jak odnaleźć się w tym gąszczu? Jak przewidzieć, na co warto poświęcić czas i uwagę, co jest warte sprawdzenia, kogo warto obserwować? By ułatwić odbiór oryginalnego finiszu rodzimej Ekstraklasy – podajemy nasz poradnik. Dziesięciu graczy, którzy będą na celownikach fleszy i pod lupą Weszło w ostatniej fazie boju o mistrzostwo, europejskie puchary oraz utrzymanie.

Chimeryczni, niedoceniani lub niesklasyfikowani – na kim zawiesimy oko w fazie finałowej sezonu?
Reklama

DAYLON CLAASEN

Reklama

Piłkarz zagadka. Niby za kazdym razem, gdy oglądamy go w akcji, nie możemy się oprzeć wrażeniu, że facet potrafi sporo, ale co z tego, skoro na dłuższą metę nie potrafi wywalczyć miejsca w Lechu, a przy tym jest do bólu chimeryczny. Średnia Claasena, jak na jego potencjał, jest w tym sezonie dość niska – 4,31 – a i statystyki wielkiego szału nie robią. 2 gole, 1 asysta, 3 kluczowe podania. Tylko jak przypominamy sobie występy Daylona z zimowego okresu przygotowawczego czy ostatnią zmianę, jaką dał ze zdemolowaną Jagiellonią, to wraca pytanie, czy Mariusz Rumak aby na pewno potrafi go dobrze wykorzystać. Rozkręcił się Teodorczyk, rozkręcił się Lovrencsics, Hamalainen zaczyna przypominać poważnego piłkarza, coraz lepiej wygląda Linetty, a Claasen jak stał, tak stoi.

ROBERT PICH

Człowiek o najniższej obok Orlando Sa tkance tłuszczowej w ekstraklasie. Materiał na gościa, który w Polsce mógłby być gwiazdą. Dobry rocznik – 1988, świetne statystyki na Słowacji, nie najgorsze umiejętności… Tylko efektów jakby niewiele. W rundzie wiosennej oceniliśmy Picha w sześciu meczach, początek był obiecujący (dwie szóstki), a potem leciutki zjazd… 3, 4, 2 i na koniec 5. Jesteśmy ostatnimi, którzy oceniają piłkarzy na bazie tzw. „pierwszego wrażenia“, ale coś nam podpowiada, że zobaczyliśmy niski procent umiejętności Picha. I na pewno nie raz weźmiemy go jeszcze pod lupę.

NIKOLA LEKOVIĆ

Jedno trzeba oddać Andrzejowi Juskowiakowi – z dwóch autorskich transferów Lechii, jakie przeprowadził zimą, na razie wypaliły mu oba. Stojan Vranjes na dłuższą metę nie okazał się takim stojanem, jak w pierwszej kolejce, a Leković… Prawdopodobnie gdyby któremuś z was – drodzy czytelnicy – przyszło zastąpić na lewej obronie Adama Pazio, to na pewno nie wypadlibyście gorzej niż były polonista, ale Serb na razie wygląda naprawdę porządnie. W defensywie niełatwo go minąć, a i uczestniczy w bardzo wielu atakach (choć liczby akurat ma jeszcze mizerne). O boki obrony Lechia chyba nie musi się w najbliższym czasie martwić.

BARTفOMIEJ KASPRZAK

Szukanie pozytywów w wiosennej grze Widzewa przypominałoby bronienie charyzmy Taty Martino. Zero. Nie stwierdzono. No, może nie licząc bramkarza Wolańskiego. Czasem jednak patrząc na takie gromady leszczy można się zastanowić, czy gdyby któryś z nich został wyjęty i wpakowany do lepszej drużyny, to podciągnąłby się na poziom – powiedzmy – średniaka ligi. Nie zrozumcie nas źle – gdyby np. Pogoń oparła defensywę o Augustyniaka, to pewnie witałaby się właśnie z Rybnikiem i Niecieczą, ale już taki Kasprzak chyba jakiś potencjał ma i jeśli – bo to nasze oko straszne chucherko – nie odpadłby w walce fizycznej, to piłkarsko w drużynach typu Jagiellonia , Górnik czy Cracovia raczej powinien dać radę. Ciekawi jesteśmy, czy ktoś po niego sięgnie.

GERARD BADIA

Nie da się jednoznacznie stwierdzić, ile ten chłop potrafi. To znaczy – na zagraniczne wynalazki Piasta, nie licząc Jurado, mamy wręcz uczulenie i ilekroć widzimy kolejnego ananasa zjeżdżającego z Portugalii/Hiszpanii do Gliwic, to aż świerzbią nas ręce, żeby usiąść przed klawiaturą, ale akurat na temat Badii jeszcze sobie zdania nie wyrobiliśmy. Poprzeczka – za sprawą Martineza, Alvaro Jurado, Cuerdy i paru innych – leży na dnie i Gerard chyba na razie jednak ją przeskakuje. 5, 5, 3, 5, 3, 6, 4. To nie są tragiczne noty, biorąc pod uwagę, w jakim gra zespole. I ta asysta do Wilczka… Może coś jednak z chłopa będzie?

ORLANDO SA

Na papierze chyba największe nazwisko w lidze, a co za tym idzie – największy niewypał transferowy. Sam Sa mocno się obrusza, gdy dziennikarze pytają go o to, ale fakty są takie, że Portugalczyk ledwo łapie się do jedenastki, gdy nie w pełni zdrów jest Saganowski, Dwaliszwili leży w łóżku z wirusem, a Efir grywa w rezerwach. Trener Berg – który od początku wolał Marco Paixao – nie należy chyba do największych entuzjastów gry Orlando i zastanawia nas, czy gol z Zagłębiem jakkolwiek zmieni jego położenie. Sami jednak Sa jeszcze nie skreślamy – popisy strzeleckie Vasconcelosa czy wspomnianego Paixao pokazują, że kto potrafi strzelać na Cyprze, ten i w Polsce może się wyróżniać.

FILIP MODELSKI

Wejście do ekstraklasy zaliczył bardzo obiecujące. Młody chłopak po trzech latach w West Ham wparował do składu Bełchatowa i wydawało się, że jak tak dalej pójdzie, to zaczną się o niego upominać kluby z czołówki. Zgłosiła się Jagiellonia i co? I Modelskiego nie ma. Drugi sezon z rzędu spisany na straty, bo o ile w poprzednich rozgrywkach Filip jeszcze grywał (choć na ogół beznadziejnie), o tyle w tych praktycznie nie istnieje. Ostatnio jednak Michał Probierz wyciągnął do niego rękę w Pucharze Polski, więc może coś jednak w nim widzi? Jeśli Modelskiemu zależy na robieniu kariery, to warto byłoby się wybudzić z tego dwuletniego snu. Czas najwyższy.

DOMINIK KUN

Najbardziej przeceniany piłkarz ekstraklasy w ostatnich miesiącach? Takuya Murayama. Mamy wrażenie, że gdyby nie obecność doskonałego Akahoshiego, to na „Taku’ w ostatnim czasie zaczęto by wieszać psy. A tak, to chłopak jakoś się uchował i jedyne, co musi znosić, to docinki ze strony kolegów, że – cytując Jakuba Bąka – jest „ciepły“. Na ławce w paczce Wdowczyka czai się z kolei Dominik Kun. Utalentowany 21-latek, który zimą trafił do Szczecina z Olsztyna i praktycznie za każdym razem, gdy wchodził na boisko, w jakiś sposób rzucał się w oczy. Przede wszystkim – szukając nieszablonowej, kombinacyjnej gry. Miejmy nadzieję, że to dopiero początek i w fazie play-off, już bez większej presji, zobaczymy, ile ten Kun faktycznie potrafi. Bo o tym, że Małecki nie potrafi NIC, zdążyliśmy się już dawno przekonać.

JORGE KADU

W ataku Zawiszy po kontuzji Vasconcelosa – będzie pauzował po operacji do końca sezonu – zwolniło się miejsce i wcale nie musi to oznaczać pewnego placu dla Wahana Geworgiana. Ciekawym zawodnikiem wydaje się bowiem Jorge Kadu, co samo w sobie jest dość przerażające. Sympatyczny 22-latek pochodzi bowiem z Wysp Zielonego Przylądka, a ostatnio grywał w trzeciej lidze portugalskiej, ale spodobał się trenerowi Tarasiewiczowi na tyle, że ten zdecydował się go przygarnąć. W „oko“ Ryśka nigdy nie wątpiliśmy – to wręcz jedna z jego największych zalet – i nie zdziwimy się, jeśli i teraz trafił w dziesiątkę. Kadu rozegrał bowiem w nowym klubie ledwie 180 minut i w tym krótkim czasie trafił do siatki dwukrotnie. Za pierwszym razem dał zwycięstwo nad Wisłą, za drugim pozbawił złudzeń Jagiellonię na Puchar Polski. W obu przypadkach zachował się też jak rasowy snajper.

MANUEL CURTO

Po jego pierwszych występach mamy prosty wniosek – Curto to lubiński Pinto. Nie widać gościa przez cały mecz, gdzieś człapie, gdzieś się chowa, niespecjalnie walczy o piłkę, do sprintów też nie jest pierwszy, ale jak się da mu piłkę, to przeciwnik może zacząć się bać. Manuel ma bowiem świetnie ułożoną stopę, bardzo dobre prostopadłe podanie i – przede wszystkim – potrafi pięknie uderzyć z wolnego. Jednym słowem – zawodnik, który nieraz pewnie będzie nas irytował swoją chimerycznością i anemicznością, ale wiele razy będziemy się też pewnie zachwycać. Co w sumie jest przykre, biorąc pod uwagę, że jedyną ligą, w której sobie poradził, był Kazachstan…

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Hiszpania

Były piłkarz o pobycie w Barcelonie: „Nie chciałem z nikim rozmawiać”

Braian Wilma
0
Były piłkarz o pobycie w Barcelonie: „Nie chciałem z nikim rozmawiać”
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama