Lubimy Serie A z wielu przyczyn, ale jedną z nich jest swoiste włoskie podejście zarówno do piłki, jak i do spraw ujmijmy je towarzyskich. Nie może być zresztą inaczej, skoro mówimy o kraju rządzonym wiele lat przez Silvio Berlusconiego, słynącego z dość luźnego podejścia do „tych” kwestii. Tak jak Włosi są sentymentalni i kochają calcio ponad wszystko, tak uwielbiają afery, kicz i plotki zwłaszcza z pogranicza sportu i szeroko pojętego świata celebrytów. Od weekendu cała Italia żyje tylko argentyńskim miłosnym trójkątem pomiędzy Maxim Lopezem, Mauro Icardim i pewną blond modelką, znaną jako Wanda Nara. Jak zatem doszło do tego, że rybka zwana Wandą poróżniła tych dwóch rybaków całkiem dobrych napastników?
W niedzielę na Stadio Luigi Ferraris przyjechał Inter Mediolan i zniszczył Sampdorię 4:0. Dwie bramki zdobył Mauro Icardi, na którego przez cały mecz niemiłosiernie gwizdano i wyzywano za każdym razem, gdy tylko doszedł do piłki. Młody Argentyńczyk nic sobie z tego nie robił, ale to nie wszystko. Przed meczem ręki nie podał mu Maxi Lopez, napastnik „Sampy”. To właśnie z byłą już żoną Lopeza spotyka się obecnie Icardi, a całe Włochy z napięciem śledzą, czy historia ta doczeka się kolejnych epizodów. Niedzielny mecz nazwano „Derby della Wanda”, a piłka zeszła na dalszy plan. Jak zaczął się zatem ten cały cyrk?
Jak to najczęściej bywa w tego typu przypadkach, każdy ma swoją własną wersję wydarzeń. Oficjalnie wygląda to tak, że panowie poznali się podczas wspólnej gry dla Sampdorii. Jako Argentyńczycy szybko się zakolegowali, a dziewięć lat straszy Maxi wziął niejako pod swoje skrzydła utalentowanego młokosa Icardiego. Mauro poznał także żonę Lopeza, modelkę Wandę Narę. No i zaczęło się jak w tanim romansidle. Trójkąt zaczął spędzać ze sobą coraz więcej czasu, Icardi stał się częstym gościem w domu Lopezów, pojechali także razem na wakacje. Pod nosem niczego nieświadomego Maxiego Wanda i młody piłkarz zakochali się w sobie, a reszta jest wiadoma. Lopeza i Nara ogłosili separację pod koniec 2013 roku, a Mauro i Wanda poznali się już w 2012 roku, czyli można przypuszczać, iż zwyczajnie Nara zdradziła męża z młodszym kolegą. To jedna wersja wydarzeń.
Młody Icardi proszący Maxiego o autograf
Modelka, matka trójki dzieci Lopeza widzi to inaczej. Twierdzi, że to jej mąż zdradził ją jako pierwszy: „Trwałam w tym małżeństwie wyłącznie dla naszych dzieci. Wybaczyłam mu tyle razy, że sama nawet nie wiem jak. Kiedy zaczęłam spotykać się z Mauro, nie byłam już z Maxim”. W innym wywiadzie mówiła, nie owijając w bawełnę: „To już trzy miesiące, odkąd ostatni raz uprawiałam seks z mężem… Zaniedbał mnie całkowicie. Ł»yję w luksusie, ale tak naprawdę z poczuciem wielkiego bólu”. Kto by nie miał racji, pewne jest natomiast jedno – Icardi i Nara zakochali się w sobie po uszy. Oboje mają wytatuowane swoje imiona, a i swego czasu wywołali burzę na Twitterze, wymieniając serię tweetów o hashtagu #Quindicina, oznaczającego nie mniej nic więcej 15 stosunków odbytych podczas 28-godzinnego pobytu w Argentynie. Szaleństwo na całego.
Maxi Lopez apelował niedawno, aby para nie wrzucała jedynie fotek jego trójki synów na społecznościowe media typu Facebook czy Twitter. Icardi momentalnie się odciął: „Czy chodzi Ci o tych trzech synów, dla których nigdy nie masz czasu, nawet żeby zadzwonić?” Aktywność Icardiego na Twitterze jest doskonale znana, a do klasyki gatunku przeszło jego wyznanie miłosne, oczywiście pod adresem Wandy: „Kocham Cię. Nigdy nie będzie łatwo wyrazić, co czuję, ponieważ odkryłem, iż te dwa słowa (kocham Cię) niosą jedno uczucie, bez żadnych limitów”. Poeta.
Sprawą żyją całe Włochy. Icardi i Nara afiszują się ze swoim uczuciem w każdy możliwy sposób, Wanda wrzuc do sieci swoje półnagie fotki, a Lopez nadal apeluje – m. in. w telewizji Sky Sports – by jego dzieci nie były pokazywane publicznie z nowym tatusiem. Wygranym w całej sprawie wydaje się Mauro Icardi, który wzorem hollywoodzkich filmów wygrał podwójnie – zdobył dziewczynę, a także udowodnił swoją wyższość na boisku. Gdy otworzył wynik w 13. minucie meczu przeciwko swojej byłej drużynie, jedynie przystawił rękę do ucha, pokazując kibicom, że mogą sobie na niego buczeć ile chcą, a jego to jedynie mobilizuje. Wanda podobno piała z zachwytu. Po prostu miłość na bogato w wersji argentyńsko-włoskiej.






