Absolutnie niczego nie przesądzamy, to nadal początek sezonu, ale na pewno Adam Ryczkowski wejście do Górnika Zabrze ma znacznie poniżej oczekiwań. Ba, mógłby być problem, żeby z jego dotychczasowych występów wyciągnąć jedną akcję dobrą od A do Z. W niedzielę nowy skrzydłowy drużyny z Roosevelta nie wykorzystał kolejnej szansy.
Akcje Ryczkowskiego już zdążyły spaść. Dla Marcina Brosza priorytetem są teraz europejskie puchary. W obu ligowych kolejkach oszczędzał kilku najlepszych i tylko dlatego pozyskany z Chojniczanki piłkarz dziś zagrał. Z Trenczynem w ogóle nie pojawił się na boisku, co było dość wymowne. Na teraz jest on zawodnikiem drugoplanowym.
I trudno się dziwić. Ryczkowski kolejny raz zaliczył występ niemalże anonimowy. Na początku wykonywał stałe fragmenty gry, ale skończyło się na tym, że z rzutu wolnego dośrodkował tak, że piłkę mógł złapać tylko bramkarz (a i tak musiał się porządnie wyciągnąć przy wyskoku), a do jego centry z rzutu rożnego dojść nie mógł absolutnie nikt, piłka wyszła na aut.
W kwestii stałych fragmentów gry Ryczkowski przy Kurzawie to dziś jak – cytując klasyka – spłuczka klozetowa przy Niagarze. Przepaść.
— Jakub Białek (@jakubbialek) 29 lipca 2018
Na dodatek szybko zaliczył prostą i groźną stratę na własnej połowie, podając piłkę pod nogi rywali, co skończyło się faulem na Dominiku Furmanie przed polem karnym.
Szukamy jakiegoś lepszego momentu, ale naprawdę mamy problem. Powiedzmy, że nieźle wyglądało jego podanie na kontrę z 49. minuty do Daniela Smugi, który jednak został zatrzymany na połowie boiska przez Cezarego Stefańczyka. Zaraz potem Ryczkowski został zmieniony.
Przypuszczam, że Adam Ryczkowski zostanie zmieniony w przerwie. Marnuje stałe fragmenty gry, podaje piłkę wiślakom, przegrywa pojedynki…
— Leszek Błażyński (@L_Blazynski) 29 lipca 2018
Jego aktualny dorobek w Górniku wygląda następująco:
– 45 minut z Zarią Balti u siebie (zdjęty w przerwie)
– 54 minuty z Zarią Balti na wyjeździe
– 45 minut z Koroną Kielce w 1. kolejce (zdjęty w przerwie)
– na ławce z Trenczynem u siebie
– 52 minuty z Wisłą Płock w 2. kolejce
Nie o takie wejścia do nowego klubu nic nie robiliśmy.
Na razie Ryczkowski na lewej stronie nie daje nawet 10 procent tego, co dawał Rafał Kurzawa, a w hierarchii pewnie wyżej od niego są Daniel Smuga i Daniel Liszka. A to od niego oczekiwano, że najprędzej da jakość.
Oczywiście nie wolno niczego przesądzać, nie będziemy pisać “Ryczkowski nie umie grać, grajcie na niego, jest słaby”. Jest na to za wcześnie. Damian Kądzior też nie od pierwszej minuty w zabrzańskich barwach zaczął błyszczeć. Na premierowy konkret w ofensywie czekał do 5. kolejki, a na dobre rozkręcił się dopiero w połowie września. Fakty są jednak takie, że jeden z jego następców zaczyna słabiej niż zakładano i kredyt zaufania może skończyć się nadspodziewanie szybko.
Fot. newspix