Jerzy Brzęczek ponad tydzień temu został ogłoszony następcą Adama Nawałki. Dziś doszło do jego prezentacji przed mediami. Już wiadomo, że jego konferencje na pewno będą ciekawsze niż poprzednika, co mogliśmy z góry zakładać, bo poprzeczka leżała na ziemi. Życzmy sobie, by nie był to największy pozytyw tej kadencji. Na razie nowy selekcjoner ma u nas minusa za jedną decyzję.
Chodzi oczywiście o włączenie do sztabu jako trenera bramkarzy Andrzeja Woźniaka. To on był asystentem Dariusza Wdowczyka, gdy ustawiano mecz za meczem w Koronie Kielce. Przyznał się do winy i dobrowolnie poddał karze. Dostał 2,5 lat więzienia w zawieszeniu na trzy lata i grzywnę w wysokości 30 tysięcy złotych, a PZPN nałożył na niego 5-letnią dyskwalifikację oraz grzywnę w wysokości dziesięciu tysięcy złotych.
Dziś ktoś z taką plamą w CV ramię w ramię z selekcjonerem będzie z dumą śpiewał hymn. Czujemy niesmak, zwłaszcza że bycie trenerem bramkarzy w kadrze – z całym szacunkiem dla tej fuchy – to naprawdę nie jest jakaś alchemia, której tajniki mogą zgłębić nieliczni. A tu mowa o człowieku, który nie popełnił jednego błędu (tak można mówić o Łukaszu Piszczku), ale z premedytacją przez długi czas zarabiał na oszustwach. Ok, uznajmy, że swoje odcierpiał, więc niech pracuje w jednym czy drugim klubie. Od reprezentacji ktoś taki powinien jednak trzymać się z daleka, dlatego też nigdy nie poparlibyśmy kandydatury Wdowczyka na selekcjonera. Szkoda, że Brzęczek widzi to inaczej.
Co poza tym? Kontrakt obowiązuje do grudnia 2019 roku z opcją automatycznego przedłużenia w przypadku awansu na Euro 2020. Trudno być zaskoczonym. Zbigniew Boniek przekonuje, że od początku myślał o kolejnym Polaku na tym stanowisku, choć trochę kłóci się to z żalami Gianniego De Biasiego, opowiadającego, że w zasadzie poczuł się zwolniony, gdy wybrano Brzęczka zamiast niego. Prezes PZPN poruszył ten wątek. – Gianni De Biasi nigdy nie miał do mnie pretensji. Byłby pierwszy, z którym bym usiadł, ale postawiłem mu sprawę jasno, że pierwszeństwo ma Polak – odparł.
– Wybierając Jerzego Brzęczka nie miałem żadnych obaw bo wiem, że był na to gotowy. Byłem wielkim entuzjastą, jeśli chodzi o jego osobę i jestem przekonany, że w październiku 2019 roku będziemy świętowali awans do mistrzostw Europy – dodał Boniek.
Bardziej interesowało nas to, co do powiedzenia w kilku kwestiach miał sam trener.
W kwestii kapitana reprezentacji: – Robert Lewandowski zostaje z opaską. Nawet przez moment nie zastanawiałem się, by to zmieniać.
W kwestii przyszłości Jakuba Błaszczykowskiego: – Będzie powoływany, jeśli będzie w dobrej dyspozycji.
Oznacza to, że Kuba samemu z kadrą kończyć nie zamierza.
O zmianach w składzie: – Nie będzie rewolucji, ale nowe twarze się pojawią, bo pewne pokolenie niedługo zakończy reprezentacyjny rozdział. Musimy przygotować następców, którzy przejmą odpowiedzialność, jednak trzeba to zrobić z głową. (…) Łukasz Piszczek najbardziej przeżył mundial, może potrzebować czasu. Liczę na jego doświadczenie. Jeśli będzie zdrowy i chętny do dalszej gry, na pewno nam pomoże. (…) Wszyscy mają szansę, na nikogo się nie zamykamy. Najważniejsze, żeby każdy dawał odpowiednią jakość.
Brzęczek zdecydował, że z reprezentacją zacznie współpracować psycholog. Kto poczuje potrzebę, będzie mógł się do niego zgłosić.
I to chyba tyle esencji z tej konferencji. Zaczynamy od zgrzytu natury moralnej, obyśmy nie doczekali szybko następnych.
Fot. newpsix