Juniorzy odpadli po karnych. Ważniejsze, żeby nie odpadli w ciągu paru najbliższych lat

redakcja

Autor:redakcja

30 marca 2014, 19:54 • 2 min czytania

To był pierwszy mecz w historii naszej piłki, który odbywał się na Twitterze, bez możliwości oglądania go na szklanym ekranie telewizorów lub komputerów. Nie znaczy jednak, że było nudno. Przeciwnie, emocji nie brakowało, zwłaszcza w samej końcówce – kiedy o losach awansu decydowały strzały z rzutów karnych. Okazało się bowiem, że – licząc mecze ze wszystkich faz – pięć zwycięstw i jeden remis nie wystarczyły. Decydowały silniejsze nerwy i zimna krew, w czym akurat lepsi okazali się Turcy. No nic, wstydu nie ma, a wartość Kownackiego na pewno jeszcze wzrosła.
W turnieju finałowym nie zagrają również Francuzi, Włosi czy Belgowie. Nikt tam tragedii nie robi, dla nich wynikiem jest „zrobienie” piłkarza, niekoniecznie zaś końcowego rezultatu. Jedno z drugim może iść w parze, ale nie musi. Tyle tylko, że nasza mentalność co nieco się różni. Chcielibyśmy na już, a o jutrze pomyślimy… jutro albo pojutrze.

Juniorzy odpadli po karnych. Ważniejsze, żeby nie odpadli w ciągu paru najbliższych lat
Reklama

Odpaść w takich okolicznościach – boli chłopaków i boleć musi. Z jedenastu metrów pomylili się Borecki oraz Skrzecz, którzy na co dzień szkolą się odpowiednio w Lazio i Schalke, przy czym należą tam do najlepiej rokujących, a nie tylko noszą za kolegami torby. To jest fajny, naprawdę mocny rocznik. Odpadnięcie z turnieju pewnie jest dla nich przykre, ale na przykładzie dwa lata starszych kolegów – tych od Marcina Dorny z rocznika 1995 – twierdzimy, że sukces w turnieju finałowym niekoniecznie musi się przełożyć na rozwój samych piłkarzy. Bo – powiedzmy to sobie wprost: ci chłopcy mają osiągnąć apogeum możliwości nie już teraz, lecz za parę ładnych lat. Póki co są jedynie w fajnej sytuacji wyjściowej. Popatrzcie na kluby.

Jagiellonia – Schalke, Legia, Pogoń, Lech – Schalke, Lazio, Zagłębie L., Legia (Pogoń) – Lech, Legia (Pogoń).

Reklama

Wiele wyjaśnią dwa następne lata. Jak wiele? Bardzo widoczne jest to właśnie na przykładzie brązowych medalistów mistrzostw Europy z 2012 roku. Wtedy Kownackim był Stępiński, Linetty trochę jak teraz Filip Jagiełło, resztę też łatwo sensownie dopasować. Niech spojrzą na swoich odrobinę starszych kolegów i postarają się zrobić coś więcej. Nie trzeba medalu, wystarczy za wszelką cenę dążyć do dalszego, systematycznego rozwoju. A co, jeśli nie?

Zupełnie nic. Jeden obudzi się w rezerwach, poza Polską, a drugi zasłuży na miano „baby player”. Po nich będą następni. Mylić się jest rzeczą ludzką…

Fot.FotoPyk

Najnowsze

Niemcy

Potulski rośnie w siłę, ale Mainz bez zwycięstwa w polskim meczu

Wojciech Piela
1
Potulski rośnie w siłę, ale Mainz bez zwycięstwa w polskim meczu
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama