Nie od dziś wiadomo, że Polska jest królestwem hejterów. Jakakolwiek osoba publiczna musi się liczyć, że będzie dzień w dzień „jedzona“ przez frustratów spod Przasnysza. Większość potrafi sobie z tym radzić i po prostu zlewa tę mentalną gimbazę, ale nie Artur Boruc…

Arturowi, jak widać, lekko się pod kopułą zagrzało. Wystarczyło kilka prowokacji jakiegoś chłopaczyny na Instagramie (nawet nie wiemy jakich, bo usunął), by bramkarzowi Southampton wyszła słoma z butów. „Moj pies jebie twoją matkę“? Odzywka jak spod opuszczonego kebaba w Siedlcach. Wstyd, panie Boruc, wstyd. I buractwo. Czasem lepiej zacisnąć zęby.
Chyba że Artur po prostu podał hasła Mikicie…
