Szczerze mówiąc nie spodziewaliśmy się fajerwerków w tym spotkaniu, ale trochę się grzaliśmy walką o koronę króla strzelców. Jasne, Harry Kane miał dwie bramki przewagi, ale dyspozycja Lukaku na turnieju w Rosji pozwalała myśleć, że coś może się jeszcze wydarzyć. Ostatecznie w klasyfikacji strzelców nic się jednak nie zmieniło nad czym trochę ubolewamy, bo mimo wszystko na wyróżnienie indywidualne bardziej zasłużył Lukaku.
Trochę nam żal Lukaku, bo niewiele mu zabrakło, by liczyć się w walce o MVP turnieju. Gdyby zagrał lepiej z Francją, a Belgia awansowała do finału, to kto wie, czy właśnie on nie zgarnąłby nagrody dla najlepszego piłkarza turnieju. Dziś natomiast 25-latek nie dał rady dogonić Harry’ego Kane’a, a miał ku temu okazje. Właściwie Kevin De Bruyne może mieć do niego pretensje, bo powinien dzisiejszy mecz skończyć z więcej niż jedną asystą. Piłkarz Manchesteru City dwukrotnie dograł do Lukaku w uliczkę, ale ten nawet nie sprawdził Pickforda. Za każdym razem źle przyjmował futbolówkę.
Lukaku bez większego entuzjazmu zbił piątkę z trenerem i prosto do szatni. Chyba do końca się łudził.
— Mateusz Rokuszewski (@mRokuszewski) 14 lipca 2018
Cóż, sam jest sobie trochę winny, bo dwie doskonałe okazje na zdobycie bramki miał, lecz obie zmarnował koncertowo. Gdyby choć jedną wykorzystał, to selekcjoner pewnie nie zdejmowałby go w 60 minucie. Szansa na dogonienie Harry’ego Kane’a była dzisiaj naprawdę spora, bo ten stawki nie podbił. Generalnie nie zapowiadało się nawet przez moment, że Anglik dorzuci kolejne trafienie do swojego dorobku. Tylko raz miał szansę na strzelenie gola, gdy niezłą piłkę w polu karnym wyłożył mu Sterling. Skończyło się jednak kiksem obok bramki, co akurat nie dziwi. Owszem, Kane strzelił sześć bramek na rosyjskim mundialu, ale żadna z nich nie padła po pięknym strzale z dystansu. Ba, najbardziej zachwycaliśmy się bramkami 24-latka z rzutów karnych. Nie chodzi tutaj jednak o szyderę, bo “jedenastki” kapitan reprezentacji Anglii wykonuje perfekcyjnie, a to też trzeba umieć.
Króla strzelców tego mundialu już znamy. Oczywiście jutro jeszcze ktoś może Kane’a dogonić, ale musiałby napisać w finale jedną z najpiękniejszych historii mundialu. Trudno więc przypuszczać, by tak się stało. Jakim królem jest Harry Kane? Liczbowo całkiem przyzwoitym, bo sześć bramek wstydu nie przynosi. Sytuacja trochę się jednak zmienia, gdy zaczynamy analizować każde trafienie Anglika – pięć goli z ogórkami i karny z Kolumbią… Cóż, Kane’a zapamiętamy jako strzelca największej liczby bramek na mundialu, ale nic poza tym.
Fot. NewsPix