Prosty scenariusz: Lech wskakuje za plecy Legii

redakcja

Autor:redakcja

22 marca 2014, 21:52 • 3 min czytania

Chyba można napisać, że Lech Poznań wrócił na swoje miejsce. Swoje, czyli drugie. Jednak szukanie tak mocnej personalnie drużyny gdzieś niżej w tabeli poważne nie było, teraz „Kolejorz” patrząc w górę widzi przed sobą już tylko Legię – a więc jest to najbardziej logiczny z zakładanych przed sezonem scenariuszy. Wyniki, które padły do tej pory w tej serii spotkań sprawiają, że finisz rozgrywek zapowiada się jeszcze bardziej pasjonująco. A to dlatego, że terminarz siedmiu ostatnich kolejek podlega stałej modyfikacji.
Wiadomo, że w ostatniej kolejce lider po sezonie zasadniczym zagra na własnym boisku z wiceliderem. Na dziś wygląda więc na to, że 1 czerwca w Warszawie obejrzymy finał sezonu, spotkanie Lech – Legia. Z całym szacunkiem dla Ruchu Chorzów, Pogoni Szczecin, czy nawet Wisły Kraków, to jednak będzie spotkanie w dzisiejszych realiach najbardziej elektryzujące. Im dłużej trwa runda wiosenna, tym bardziej nam się ta reforma ligi podoba: emocje są już teraz, a będą tylko większe. Kiedy dodatkowo patrzymy na majowy „rozkład jazdy”, to już zacieramy ręce.

Prosty scenariusz: Lech wskakuje za plecy Legii
Reklama

Mecz Lech – Lechia nie mógł skończyć się innym wynikiem, jak zwycięstwem gospodarzy i to nawet pomimo wystawienia w ataku „Kolejorza” فukasza Teodorczyka. Ten zawodnik zdobył w tym sezonie już 14 bramek, chociaż patrząc na jego skuteczność można szacować, że trafień na koncie powinien już mieć ponad 40. Facet co mecz dostaje podania na głowę, na lewą i na prawą nogę, uderza z bliska i z daleka, ale zazwyczaj niecelnie. Dzisiaj gdańszczanie długo się łudzili, że akurat im gola Teodorczyk nie wbije, lecz oczywiście w końcu wbił. Przy czwartej albo piątej próbie. Wcześniej wynik po fantastycznej akcji otworzył Szymon Pawłowski, który coraz bardziej przypomina lubińskiego Pawłowskiego – czyli lidera pełną gębą.

W drugiej połowie Lechia trochę się rozruszała, dobrą zmianę dał Sadajew, nie patyczkujący się z przeciwnikami i z piłką. Facet jeszcze gola nie zdobył, ale powoli przestaje straszyć już tylko wyglądem, a zaczyna akcjami. Dzisiaj oddał dwa groźne strzały, trochę się poprzepychał, pozastawiał, pościgał. Gdyby jeszcze miał wsparcie drugiej linii, byłoby mu łatwiej. Tymczasem naprawdę trudno było zlokalizować na boisku Makuszewskiego i Vranjesa. Chodziły słuchy, że jakoś na początku meczu uczcili dzień wagarowicza i mecz oglądali na Starym Rynku.

Reklama

Porażka sprawiła, że Lechii grupa mistrzowska uciekła o kolejny punkt, ale wciąż jest w zasięgu jednego meczu (Jagiellonia ma trzy punkty więcej, ale gorszy bilans bezpośrednich spotkań). Wydaje się, że gdańszczanie są w stanie dopaść ekipę Piotra Stokowca – następne dwa mecze rozegrają na własnym boisku, z Piastem Gliwice i Zagłębiem Lubin. Tymczasem „Jagę” czekają wyjazdy do Zabrza i Poznania. W dodatku gra zespołu z Białegostoku jest coraz bardziej czerstwa, dzisiaj cudem udało się wywalczyć remis z Koroną Kielce, a umówmy się – jeśli ktoś u siebie cudem remisuje z Koroną, to szału nie ma. Przez cały mecz wydawało się, że goście spokojnie sięgną po trzy punkty, ale w ostatniej minucie dali sobie wbić gola po rzucie rożnym.

Przyznajemy, że Korona spisywała się dobrze, jednak aż tak wielki odlot trenera Pachety jednak nas trochę zaskoczył. Podczas konferencji prasowej wypowiedział się tak:

Ja dzisiaj widziałem wielką Koronę, ale nie wygraliśmy. Dobrych okazji do zdobycia gola mieliśmy siedem, kontrolowaliśmy i nie wygraliśmy. Jestem naprawdę dumny z chłopaków, dobrze pracowaliśmy, mieliśmy osobowość, mieliśmy najważniejsze – grę i dużo sytuacji. Nie wiem, co więcej mam robić, żeby wygrać mecz.

Może my podpowiemy, co zrobi więcej – na przykład strzelić więcej niż jedną bramkę, to się zawsze przydaje. Podobnie jak przydałoby się żadnej nie stracić, zwłaszcza po strzale głową niezbyt rosłego zawodnika. Mimo wszystko – jest więc sporo do poprawki, a teksty o „wielkiej Koronie” radzimy zachować na lepszą okazję. Bo ufamy, że jakaś lepsza chyba jednak będzie. No, chyba że miałoby lepszej nie być, ale to byłaby dla kielczan kiepska informacja.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama