Mariusz Rumak uczy i radzi: jak uratować twarz meczami z Piastem i Podbeskidziem

redakcja

Autor:redakcja

14 marca 2014, 11:05 • 2 min czytania

Trwa akcja ratowania twarzy Mariusza Rumaka. Szkoleniowiec Lecha ostatnio oświadczył, że do dymisji absolutnie podać się nie zamierza, bo wciąż ma kontrolę nad drużyną. Wyniki… Wyniki to wprawdzie dość drażliwy temat, ale reakcje zawodników w szatni to rzekomo dowód na wspomnianą kontrolę.
Kiedy Robak zmasakrował Lecha pięcioma golami, napisaliśmy, że… w pierwszej kolejności należy spojrzeć w terminarz – i już po kryzysie. Piast u siebie, Widzew na wyjeździe, potem na własnym boisku Podbeskidzie – no, po prostu Rumak w czepku urodzony. Każdy trener życzyłby sobie odbijania się od dna z takimi rywalami, w Łodzi i dwukrotnie u siebie. Jak wiadomo, zaczęło się planowo – od czwórki wciśniętej Piastowi i dwójki na Widzewie. Rzecz w tym, że później dwa gole strzelili też łodzianie, więc znów obraz trochę się zamazuje, a krytyka nie cichnie… Potrzeba kolejnego przekonującego zwycięstwa, żeby odgonić znad głowy czarne chmury. Choć na kolejne 2-3 tygodnie. Bo i kiedy jak nie teraz? W terminarzu końcówki rundy zasadniczej czają się już nieco groźniejsi przeciwnicy.

Mariusz Rumak uczy i radzi: jak uratować twarz meczami z Piastem i Podbeskidziem
Reklama

Także scenariusz na dziś raczej znany: przekonująca wygrana z Podbeskidziem. Nie ma tu co wiele kombinować i szeroko tego meczu zapowiadać – spodziewamy się podobnego scenariusza jak z dwa tygodnie temu z Piastem. Podbeskidzie, jak na przedostatnią drużynę ligi, u siebie radzi sobie dobrze, ale wyjazdy to już masakra kompletna – mamy połowę marca, a bielszczanie ciągle bez zwycięstwa. Ojrzyńskiemu zresztą te wyprawy poza miasto też za bardzo nie leżą… Nie wygrał już 23 razy.

Reklama

Drugi mecz (chronologicznie pierwszy) dziś w prasie lansowany jest jako starcie nowych bohaterów, będących wcześniej na drugim planie: Sebastiana Dudka z Wahanem Geworgianem. To może oznaczać chyba tylko jedno – zupełnie nie ma się w tym meczu czego złapać i mądrego, który jakoś sensownie uzasadni nam najbardziej spodziewany wynik, też raczej nie znajdziemy. Bo i na jakiej podstawie?

I Korona, i Zawiszą są w tej rundzie dosyć niewyraźne. I jedni, i drudzy wygrali swoje ostatnie mecze, jednak wcześniej mieliśmy dwa remisy kielczan (z Zagłębiem i Górnikiem), w których nie mogli się podobać i dwie porażki bydgoszczan (z Lechią i Zagłębiem), w których ci podobać się nie mogli tym bardziej. W sumie więc spodziewamy się typowej masakry – mniej więcej jak co piątek o godzinie 18.

Chociaż jak tak wertujemy sobie tabelki, statystyki, to te ostatnie chyba idą nam z pomocą i próbują dodawać otuchy. Okazuje się, że Korona przed własną publicznością nie zdobyła bramki w tylko jednym spotkaniu całego sezonu, a i Zawisza z wyjazdów nie zwykła przyjeżdżać bez goli. Niech to będzie jakiś doby omen. Dokładając do tego naszą prognozę na Lech – Podbeskidzie, oczekujemy dzisiaj goli!

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama