Reprezentacja Rosji wczoraj zakończyła udział w mundialu, ale media nie robią z tego tragedii. Z jednej strony słusznie, bo piłkarze Czerczesowa doszli dalej, niż ktokolwiek się spodziewał. Z drugiej optymizm cały czas jest mocno przesadzony, a pewnie czynniki ewidentnie odbierają Rosjanom trzeźwą ocenę sytuacji. Stawianie “Sbornej” na piątym miejscu nie brzmi do końca poważnie, ale jest w tym coś typowo rosyjskiego.
Sports.ru
Zaczynamy od szukania pozytywów. Po pierwsze, undial pokazał, że Rosja jak najbardziej jest piłkarskim krajem. Po drugie, choć bajka zakończyła się na Chorwatach, „Sborna” nawiązała do najlepszych swoich mundialowych występów.
Mało kto pamięta zapewne jedyny mundial, na którym reprezentacja ZSRR/Rosji osiągnęła jeszcze więcej. To było 52 lata temu w Anglii. Zespół prowadzony przez Nikołaja Morozowa, w składzie z Jaszynem, Woroninem, Szestierniewem w ćwierćfinale pokonał Węgrów, w półfinale uległ Niemcom, a w meczu o trzecie miejsce nie dał rady Portugalii. Trzeba jednak pamiętać, że w 1966 roku na mundialu były cztery grupy, a nie osiem, a faza play-off zaczynała się właśnie od 1/4 finału.
W tym roku nasza reprezentacja była blisko zwycięstwa w drugim meczu w fazie pucharowej na wielkiej imprezie. W całej historii ZSRR/Rosji coś takiego udało się tylko na Euro 1960, które wygraliśmy. Ogólnie w ćwierćfinale mistrzostw świata zagraliśmy po raz piąty. Ostatnio miało to miejsce w 1970 roku.
Dalej mamy już coś w rodzaju podsumowania. 54 pytania, na które rosyjska piłka musi znaleźć odpowiedzi.
-
Kiedy znowu będziemy mieli tyle szczęścia?
-
Czy Czerczesow pozostanie trenerem reprezentacji?
-
Czy stadiony będą wypełniać się chociaż w połowie?
-
Czy Gołowin odejdzie do Chelsea?
-
Czy Zobnin odejdzie do Liverpoolu?
-
Czy Samiedow przestanie kiedyś dośrodkowywać?
-
Kiedy uświadomimy sobie, że na emeryturę będzie przechodzić się od 5 do 8 lat później?
-
Czego będą dotyczyć pierwsze pretensje do Czerczesowa po zakonczeniu mundialu?
-
Kiedy Czerczesow powie, że podoba mu się ksywa „Stas”?
-
Jak długo będziemy hejtować Fiodora Smołowa?
-
Czy w 2022 zdobędziemy na mundialu złoto?
-
Kiedy pogodzimy się z Ukrainą?
Mecz z Chorwacją był ostatnim w karierze dla Siergieja Ignaszewicza. Nie tylko w tej reprezentacyjnej. Na podziękowania jak najbardziej zasłużył.
Ignaszewicz był czwartym najstarszym zawodnikiem z pola na w historii mistrzostw. Mecz z Chorwacją odbył się tydzień przed jego 39 urodzinami. Na boisku spędził łącznie 510 minut, rozegrał pięć pełnych spotkań i dwie dogrywki. Więcej od niego do tej pory nie zagrał nikt. Tyle samo – Igor Akinfiejew, Roman Zobnin i Ilja Kutiepow.
Jeszcze w maju Ignaszewicz nie był przekonany, czy zakończy karierę. Na pytania o przedłużenie kontraktu z CSKA odpowiadał enigmatycznie. – Póki klub nie ogłasza, w jakim kierunku zmierzają rozmowy między nami, nie mogę o tym mówić. Wrócę z kadry i wszystko będzie jasne.
No i rzeczywiście jest. Teraz Ignaszewicz planuje rozpocząć karierę trenerską.
Sowiecki Sport
Jak się okazuje, Rosjanie czują się zwycięzcami. Niby tylko moralnymi, ale zawsze.
Po tym, jak cały kraj przez kilka miesięcy żył w przekonaniu, że ostatnim meczem naszej reprezentacji na mundialu będzie ten oznaczony numerem 33, a nam udało się dotrzeć aż do 60, piłkarzy Czerczesowa bez wątpienia można nazwać moralnymi zwycięzcami. W sporcie zdarzają się „mistrzowie bez korony”. Formalnie „Sborna” wczoraj nie przegrała. Po prostu ustapiła pierwszeństwa klasowemu rywalowi w serii rzutów karnych, nic więcej. W oczach całego świata reprezentacja Rosji stała się jednak triumfatorem tych mistrzostw.
Obok peanów na cześć Czerczesowa i jego piłkarzy trwa też poszukiwanie przyczyn niepowodzenia. Najtrafniejsza diagnoza sprowadza się do Luki Modricia, którego Rosjanie nie potrafili wczoraj zatrzymać, choć wiedzieli, jak to zrobić.
(…) Kiedy Modrić przesuwał się bliżej rosyjskiej bramki, Gołowin nie podążał za nim. Nasi piłkarze gestami pokazywali sobie, kto w danej sytuacji odpowiada za piłkarza Realu i kto powinien go zatrzymać. Identycznie wyglądało to, gdy Modrić ustawiał się bliżej linii bocznej boiska.
Zachowanie naszych piłkarzy było obliczone na zablokowanie środka pola, skąd Chorwaci lubią rozprowadzać ataki, rozrzucając grę na skrzydła. Zespół Cerczesowa sprawnie pozbawił piłkarzy Dalicia tego atutu.
Sport-Express
Teksty w „Sport-Expressie” niewiele różnią się od tych, które znajdziemy w „Sowieckim Sporcie”. Czyli moralni zwycięzcy, bohaterowie i herosi.
„Kto, jeśli nie wy? Kiedy, jeśli nie teraz?” Taki baner kibice wywiesili za bramką Igora Akinfiejewa przed meczem. Z takim wezwaniem kibice zwrócili się do drużyny, którą jeszcze dwa miesiące temu wyśmiewali, a dziś kochają ją całym sercem.
I taka właśnie była prawda. Kto, jeśli nie oni? Kiedy Rosja znów dostanie realną szansę, by wejść do półfinału mistrzostw świata? Na kolejnym domowym mundialu, którego nikt z nas nie dożyje?
(…) Reprezentacja Czerczesowa odpada z mundialu, bo zabrakło jej jednego, naprawdę malutkiego kroku. Ale czy możemy ją teraz krytykować? Czy przed startem turnieju mogliśmy marzyć o takim scenariuszu? Najpierw pewnie wyszliśmy z grupy, potem odesłaliśmy do domu Hiszpanię. Jak równy z równym biliśmy się z Chorwacją, prowadzoną przez wielkiego Modricia. Uratowaliśmy się w przegranej, jak się wydawało, dogrywce. Kto mógł przewidzieć, że zdobędziemy tyle wspaniałych bramek? Że odkryjemy dla siebie tylu nowych bohaterów? Że tę Drużynę – tak, wielką literą – pokocha cały kraj?
Jest też słowo o Chorwatach, a konkretnie – o Luce Modriciu, który zasługuje na Złotą Piłkę. Dlaczego? Bo gra świetnie, zdobywa trofea, a konkurenci są słabsi niż wcześniej. Żeby jednak jego szanse wzrosły, przydałby się medal mistrzostw świata. Najlepiej złoty. Zakończymy więc cytatem wyjętym ze „Sport-Expressu”.
Luka, Złota Piłka jest blisko. Nie zmarnuj tej szansy. Drugiej na pewno nie dostaniesz.
Bombardir.ru
Odpuszczamy tekst o Ignaszewiczu i bohaterskich chłopakach Czerczesowa. Na chwilę zatrzymamy się za to przy Fiodorze Smołowie, który zaliczył fatalny mundial, spuentowany przestrzelonym w kiepskim stylu rzutem karnym.
Fiodor rzeczywiście jest winny, ale rozliczyć mu się wyłącznie sam ze sobą. Przed mundialem występował w filmach motywacyjnych i bez wątpienia był twarzą rosyjskiej piłki. Napisał nawet szczery list o tym, ile znaczy dla niego kraj. Dla obcokrajowców był niejako żywą reklamą życia w Rosji. Wszystko, co zrobił, miało jeden cel – Smołow chciał pokazać się całej Europie. Dlatego, że klub z topowej ligi cały czas pozostaje jego największym marzeniem.
Smołow dał jednak ciała tam, gdzie powinien prezentować się najlepiej. Na boisku. Z pięciu goli, które wbiliśmy Arabii Saudyjskiej, nie strzelił ani jednego, a potem zniknął na ławce rezerwowych. Za to jego rywal, Artiom Dziuba, wymieniał się uprzejmościami z Czerczesowem i wbijał kolejne gwoździe. Smołow przegrał rywalizację. Po meczu z Chorwacją na boisku został sam. Siedział i przeżywał swoją osobistą tragedię. Poza boiskiem wcale nie jest jednak lepiej. Tam po prostu go nienawidzą.
Championat.com
Jak się okazuje, Rosja na mundialu zajęła piąte miejsce. Dlaczego akurat piąte, a nie ósme, to już trudno stwierdzić, ale grunt to szukanie pozytywów.
Reprezentacja Rosji udział w mundialu zakończyła w ćwierćfinale, ale została najlepszą ze wszystkich drużyn, które odpadły na tym etapie. Innymi słowy, według dodatkowych wyznaczników zajęliśmy piąte miejsce, ustępując miejsca wyłącznie Belgii, Francji, Anglii i Chorwacji.
Niestety, nikt nie wytłumaczył czym są „dodatkowe czynniki”.
Idźmy jednak dalej. Czy do Rosjan można mieć o coś pretensje? Mówią ludzie ze świata tamtejszej piłki.
Witalij Mutko:
– Jestem dumny z tej reprezentacji. Piłkarze walczyli, wyszarpywali zwycięstwa. To prawdziwi bohaterowie! Nie mam do nich żadnych pretensji., jestem im raczej bardzo wdzięczny. Dzisiaj Chorwaci mieli po prostu trochę więcej szczęścia. Najważniejsze jednak, że mamy zespół.
Aleksander Mostowoj:
– Nie mam w sobie już żadnych emocji. Ten zespół sprawił kibicom prawdziwe święto. Mogliśmy wygrać, ale dziś zwyczajnie się nie udało, czyli inaczej niż było to z Hiszpanią. Kadrze Czerczesowa nie można niczego zarzucić. Wystarczy powiedzieć „dziękuję”.
Fot. FotoPyK