Można się obrażać na rzeczywistość, ale fakty nie pozostawiają wątpliwości: Europa coraz mocniej rządzi w światowej piłce – klubowej i reprezentacyjnej. W tym drugim przypadku najlepszym – i w zasadzie jedynym – miernikiem jest mundial. Ten rosyjski wszystko potwierdza, a nawet pod pewnymi względami przekracza średnią.
To piąte mistrzostwa, w których półfinaliści są wyłącznie ze Starego Kontynentu. Po raz ostatni miało to miejsce w 2006 roku. Tutaj stosowna grafika.
All European World Cup semi-finals
1934:
ITA
CZE
GER
AUT1966:
ENG
GER
POR
RUS (Soviet)1982:
ITA
GER
POL
FRA2006:
ITA
FRA
GER
POR2018:
BEL
FRA
CRO/RUS
ENG/SWE#WorldCup— Outside of the Boot (@OOTB_football) 6 lipca 2018
Mało tego – już po dwóch ćwierćfinałach było wiadomo, że najlepsza czwórka będzie europejska, bo z turniejem pożegnały się ekipy Urugwaju i Brazylii.
Doszło też do wydarzenia absolutnie bez precedensu. Po raz pierwszy w najlepszej czwórce nie będzie nikogo z wielkiej trójki mundiali, czyli Brazylii, Niemiec i Argentyny. Mamy tu akurat niechlubny akcent europejski, ale również na tym przykładzie widać, jak ciekawe pod niektórymi względami są tegoroczne MŚ.
Patrząc lekko wstecz, dominacja Europy jest bezdyskusyjna. Już teraz wiadomo, że w XXI wieku na 15 medali, 13 wywalczy Stary Kontynent. Wyjątki to wicemistrzostwo Argentyny sprzed czterech lat i mistrzostwo dla Brazylii sprzed szesnastu.
2002: Brazylia, Niemcy, Turcja, Korea Południowa
2006: Włochy, Francja, Niemcy, Portugalia
2010: Hiszpania, Holandia, Niemcy, Urugwaj
2014: Niemcy, Argentyna, Holandia, Brazylia
2018: Francja, Belgia, Anglia, Chorwacja (na razie kolejność przypadkowa)
Po raz ostatni więcej niż jeden medal reprezentacje z innych kontynentów zdobyły w… 1978 roku. W całej historii takich przypadków mieliśmy zaledwie cztery i to w zamierzchłych czasach.
1978: Argentyna, Holandia, Brazylia, Włochy
1962: Brazylia, Czechosłowacja, Chile, Jugosławia
1950: Urugwaj, Brazylia, Szwecja, Hiszpania
1930: Urugwaj, Argentyna, USA, Jugosławia
Tylko w 1930 i 1950 roku mieliśmy finał bez europejskiego reprezentanta. Mundial z 1930 roku to jedyny przypadek, gdy w półfinałach mieliśmy więcej niż dwóch przedstawicieli spoza Europy. Oba turnieje rozgrywano w Ameryce Południowej, co sporo wyjaśnia.
Możemy się pobawić jeszcze inaczej. Mundiale z co najmniej dwójką półfinalistów spoza Europy także są w zdecydowanej mniejszości i ponownie mowa głównie o piłkarskiej prehistorii.
2014: Niemcy, Argentyna, Holandia, Brazylia
2002: Brazylia, Niemcy, Turcja, Korea Południowa
1978: Argentyna, Holandia, Brazylia, Włochy
1970: Brazylia, Włochy, Niemcy, Urugwaj
1962: Brazylia, Czechosłowacja, Chile, Jugosławia
1950: Urugwaj, Brazylia, Szwecja, Hiszpania
1930: Urugwaj, Argentyna, USA, Jugosławia
Jak widać, Europa już od kilku dekad zdecydowanie nadaje ton w światowej piłce, ale w ostatnich latach ta dominacja jeszcze się powiększyła. Dlaczego, skoro przecież wielu – jeśli nie większość – kadrowiczów z Ameryki Południowej czy Afryki występuje na co dzień występuje na Starym Kontynencie? Odpowiedzi na pewno znajdziemy wiele, wydaje nam się jednak, że jednym z kluczowych aspektów jest mentalność. Umiejętności poszczególnych zawodników coraz trudniej wyeksponować, bo futbol niesamowicie się wyrównał w aspektach przygotowania fizycznego i taktycznego. Często wygrywa właśnie ten, kto jest najbardziej zdyscyplinowany i najbardziej konsekwentny w swoich działaniach.
Do drużyn latynoskich czy afrykańskich taki opis pasuje dość rzadko, zwłaszcza w przypadku tych drugich. To nie przypadek, że z piątki przedstawicieli Czarnego Lądu w Rosji nikt nawet nie wyszedł z grupy, mimo że nie brakowało wielkich nazwisk w składach. Jeżeli mieliśmy mecze 50 na 50, na ostrzu noża, przeważnie brakowało w takich momentach czegoś ekstra w sferze mentalnej i to rywale zdobywali, co chcieli. Bez zmiany w tej kwestii opowiadanie o ciągłym rozwoju afrykańskiej piłki nadal będzie traktowane z lekkim przymrużeniem oka. Słyszymy o nim już od kilkunastu lat, ale wciąż nawet ćwierćfinał MŚ jest tu wydarzeniem, bariery półfinałowej nikt jeszcze nie przełamał.
Od MŚ 2026 proporcje między uczestnikami z Europy a resztą zostaną zaburzone na korzyść tych drugich, ale nie wydaje nam się, żeby to mocniej wpłynęło na najważniejsze rozstrzygnięcia. Co najwyżej wpłynie na jeszcze większe obniżenie poziomu. Skoro na tym mundialu emocji mamy chyba najwięcej od turnieju we Francji, a mimo to jakość czysto piłkarska nieraz pozostawia sporo do życzenia, to co będzie potem?
I tylko szkoda, że do trendu z europejską dominacją nie dostosowała się Polska, która akurat odpadła z rosyjskiego mundialu jako pierwszy reprezentant tej strefy…
Fot. FotoPyk