Koniec pewnej ery. Raul kończy karierę, Puyol odchodzi z Barcelony

redakcja

Autor:redakcja

08 marca 2014, 11:18 • 5 min czytania

Dwaj kapitanowie marzenie, od zawsze kojarzeni z dwoma największymi klubami Hiszpanii. Raul był w tej dwójce tym eleganckim – snajper pełną gębą, uosobienie przewagi techniki i sprytu nad mięśniami i tężyzną fizyczną. Puyol nie bał się ubrudzić, walka na murawie do upadłego była jego chlebem powszednim, prawdziwe serce i opoka Barcelony. Raul opuścił Madryt już cztery lata temu, Carles Puyol dopiero odejdzie, ale nie sposób nie patrzeć na nich razem. To oni przez lata wyprowadzali ramię w ramię swoje drużyny podczas kolejnych Gran Derbi Europa, będąc symbolami obu klubów.
Ukochany syn Madrytu śladami Pepa?

Koniec pewnej ery. Raul kończy karierę, Puyol odchodzi z Barcelony
Reklama

Nigdy nie miał szybkości i muskulatury Cristiano Ronaldo. Jego bramki przeważnie nie wywoływały rumieńców na policzkach jak te, które zdobywał po bajecznych dryblingach „gruby” Ronaldo. Raul miał za to coś, czego nie oddają żadne statystyki – chociaż te akurat miał imponujące – mianowicie elegancję w grze. W swoich złotych latach był aż do bólu skuteczny, imponując spokojem, wyrachowaniem i zabójczym instynktem snajpera. Tam, gdzie aż kipiało od testosteronu i ścierających się nawzajem mięśni, on zawsze jakimś sposobem znajdował tę malutką lukę, gdzie można było podciąć piłkę nad bramkarzem lub dostawić nogę. A dostawiał ją z niebywałą gracją i regularnością – 323 trafienia dla Realu Madryt mówią same za siebie.

Wszyscy spodziewali się, że Raul zakończy karierę w Realu, ale nie było mu to jednak dane. Malejąca rola w zespole oraz przyjście Jose Mourinho skłoniły Hiszpana do odejścia z klubu. Zamiast gonić rekord legendarnego Telmo Zarry (251 trafień w La Liga) odszedł do Schalke, gdzie kontynuował swoją piękną karierę. Na Santiago Bernabeu zaczynała się nowa era, a magiczny trykot z numerem siedem przejął wspomniany wyżej Cristiano Ronaldo. Niemcy okazały się być dobrym wyborem dla Raula, tam także błysnął formą, strzelając w dwa lata 28 ligowych goli. W 2012 roku Raul odszedł jednak do Al-Sadd, podpisując ostatni kontrakt w życiu, ciesząc się spokojem i niczym nie zmąconym strumieniem petrodolarów w Katarze.

Reklama

Szefowie klubu zaoferowali piłkarzowi przedłużenie kończącego się niedługo kontraktu, ale jak donosi prasa, Raul odmówił. Snajper zawiesi buty na kołku już w czerwcu, a zajmie się karierą trenerską. Florentino Perez wielokrotnie podkreślał, iż drzwi w Realu będą dla Raula zawsze otwarte, a sam „El Siete” marzy ponoć o zostaniu pewnego dnia szkoleniowcem Realu. Wątpliwości nie ma za to Jorge Valdano, który otwarcie przyznał, iż Raul marzy o zostaniu madryckim Pepem Guardiolą i pójściu podobną ścieżką jak były as „Blaugrany”. Raul jako trener Realu? Fani „Królewskich” oszaleliby ze szczęścia.

Niebywała klasa Puyola

Nazywa się go różnie. Najpopularniejszy jest przydomek „Tarzan”, ale nam zdecydowanie bardziej podoba się „Lwie Serce”. Nieustępliwy w obronie, harujący za dwóch. Carles Puyol należy do ginącego powoli gatunku kapitanów-ikon, które za swój klub dałyby się pokroić, jak Zanetti czy Totti. Carles zachował się jak kapitan z prawdziwego zdarzenia, od zawsze wyróżniały go boiskowa klasa i charyzma. Trzeba być naprawdę wybitnym piłkarzem, ale przede wszystkim człowiekiem by postąpić jak on. Hiszpan ogłosił, iż po zakończeniu sezonu odchodzi z Barcelony, ponieważ nie może dać już drużynie tego, co wcześniej. Wiek i kontuzje zrobiły swoje, ale Puyol to rozsądny gość, a przede wszystkim kochający swój klub. To typowy przewodnik stada, mądrze go kochający. Rozumie, iż jego czas minął, a pierwszeństwo trzeba przekazać komuś innemu. Nic na siłę, wataha przecież jest najważniejsza.

Niektórzy politycy, przylutowani niemalże do swoich stołków, mogliby się od niego wiele nauczyć. „Tarzan” mógłby ciągnąć to na siłę, ale to nie w jego stylu. To naprawdę szczególna postawa – zdecydować się odejść z klubu który kocha się najbardziej na świecie dlatego, iż ma się świadomość, że nie można już nic dać więcej drużynie. Jeśli kiedykolwiek mieliście wątpliwości kto najbardziej kocha Barcelonę, to niepotrzebnie – odpowiedź jest oczywista. Puyol zapowiedział, iż na wszystkie pytania odpowie dopiero po sezonie, zwołując drugą konferencję prasową. Nieoficjalnie mówi się, że może zakończyć karierę lub iść śladami Thierry’ego Henry’ego (MLS) bądź Raula, wybierając którąś z bogatych lig arabskich.

Najpierw jednak odpoczynek. Puyol zapowiedział, iż po sezonie musi porządnie wypocząć, dopiero podejmie decyzję co dalej. Gdy kapitan Barcy zwołał swoją konferencję prasową, zgromadzeni byli także jego koledzy z drużyny. Gdy ogłaszał swoją decyzję, na twarzach innych zawodników widać było autentyczny smutek i niepokój, tak jakby opuszczał ich ojciec. Puyol to prawdziwa ikona, ale miarą jego klasy nie są wszystkie trofea, które zdobył – a było ich aż 23. Jego legendę zbudowały momenty poświęcenia się dla zespołu, takie jak np. ten z 2011 roku, kiedy pozwolił, aby to powracający po ciężkiej chorobie Eric Abidal jako pierwszy podniósł puchar po wygranym finale Ligi Mistrzów. Miarą wielkości Carlesa niech będą te wszystkie smutne twarze piłkarzy Barcelony, słuchających z przejęciem oświadczenia swojego przywódcy. Jose Manuel Pinto ledwo powstrzymywał łzy.

Gran Derbi na smutno

Ich czas minął, ale i tak pozostaną symbolami pewnej epoki oraz swoich drużyn. Oddajmy jednak głos tym, którzy znali ich z szatni, na co dzień obserwując ich poczynania. Na swojej ostatniej konferencji prasowej w barwach Realu w taki oto sposób mówił o Raulu David Beckham: -„Ł»yczę kapitanowi jak najlepiej, ponieważ jest on prawdziwą wieżą oraz źródłem siły dla wielu ludzi oraz całego zespołu. Jest wzorem do naśladowania z racji swojego poświęcenia oraz tego, w co wierzy i jak pracuje.” Jeszcze dalej poszedł Luis Figo, który od zawsze podziwiał Raula najpierw jako rywala, a później jako kompana: -„Dla mnie to najlepszy piłkarz w dziejach. Wychodzi na murawę i zaskakuje, jest nieustająco wspaniały”. Czy Figo przesadził? Być może, ale na klasę Raula nie składała się wyłącznie jego gra, ale także osobowość. Podobnie jak u Puyola. Po ogłoszeniu przez Carlesa decyzji o odejściu, na swojej stronie na Facebooku bardzo emocjonalne słowa napisał Gerard Pique:

– Byłeś moim aniołem stróżem. Nadszedł ten dzień. Odchodzisz. Taka jest kolej rzeczy, ale dla mnie to ciężkie wyobrazić sobie Barcę bez Ciebie (…) Spotkałem Cię sześć lat temu. Byłeś kapitanem i symbolem tego klubu, a ja tylko dzieckiem marzącym o podboju świata. Od pierwszego dnia rozumieliśmy się doskonale – zarówno na murawie, jak i poza nią. Byłeś przy moim boku i czułem się chroniony. Wiedziałem, że jeśli któregoś dnia popełnię błąd, Ty będziesz tam i mi pomożesz. Byłeś moim aniołem stróżem (…) Śmieję się, kiedy słyszę, iż znaleziono „nowego Puyola”. Mogą wyglądać jak Ty, ale nigdy nie będą Tobą….

Czy można dodać coś więcej?

Najnowsze

Niemcy

Potulski rośnie w siłę, ale Mainz bez zwycięstwa w polskim meczu

Wojciech Piela
1
Potulski rośnie w siłę, ale Mainz bez zwycięstwa w polskim meczu
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama