Długo kombinowaliśmy, jak wyjść z tej opresji cało. Tak, żeby było sprawiedliwie, ale jednak wszystko odnosiło się bezpośrednio do faktów. I nasza decyzja, o którą dopytywaliście w setkach tweetów, już jest: punkty za mecz Legia – Jagiellonia liczymy tak, jakby wszyscy ci, co grali w pierwszym składzie, zaliczyli 45-minutowy występ. Za końcowy rezultat uznajemy więc boiskowe – zresztą nudne jak cholera – 0:0. Zważywszy na to, że lwia część użytkowników Ustaw Ligę miała w swoim składzie – my również – przynajmniej jednego legionistę (lub np. Quintanę), postanowiliśmy nie psuć rozgrywki.
Oczywiście mamy świadomość, że tą decyzją nie zadowolimy ani zwolenników walkowera (bo przecież tak orzekła Komisja LegiiLegii!), ani tych, którzy liczyli, że piłkarze biorący udział w tym spotkaniu, wywindują ich drużyny z czeluści klasyfikacji generalnej bądź utrzymają je na piedestale. Nie dodamy też punktów za pełny mecz komuś, kto zagrał połówkę – mimo że boisko opuściłoby jeszcze maksymalnie pięciu piłkarzy (Ojamaa zszedł kontuzjowany). Skąd bowiem założenie, że słabo dysponowani gospodarze nie powtórzyliby wyczynu z Koroną, albo – przeciwnie – że to właśnie białostoczanie nie pokonaliby Kuciaka po jednej z kontr, których – co zrozumiałe – nie możemy wykluczyć?
Dość gdybania.
Mówiąc wprost: wybraliśmy mniejsze zło. W naszym odczuciu to jedyna decyzja, jaką mogliśmy podjąć, kierując się poczuciem sprawiedliwości. Pamiętajcie – pretensje należy kierować do uprzejmych panów w kominiarkach lub pelerynkach.