Wszyscy patrzyli na Boruca, a tu wjechał Pardew i przebił… Zidane´a

redakcja

Autor:redakcja

01 marca 2014, 19:49 • 3 min czytania

Przed sobotnimi meczami w Premier League zakładaliśmy różne scenariusze. Myśleliśmy o Liverpoolu, który powetuje sobie jesienną porażkę z Southampton, o Borucu, który powstrzyma Suareza i Sturridge´a, gdzieś tam też pojawiała się myśl, że punkty może dziś stracić Arsenal. Nigdy byśmy jednak nie wpadli, że na czołówki portali trafi on – Alan Pardew, trener Newcastle, który nie tak dawno przerżnął cztery mecze z rzędu, a dziś wymierzył soczystą główkę zawodnikowi Hull.
***

Wszyscy patrzyli na Boruca, a tu wjechał Pardew i przebił… Zidane´a
Reklama

Nie będziemy się długo rozpisywać. Poniżej cztery rzeczy, które warto zapamiętać z soboty.

Główka Alana Pardew

Reklama

Miało być o tym, że Newcastle powoli wraca na dobre tory i że ku dobremu ciągnie go Loic Remy (gol ostatnio z Vilalą, bramka dzisiaj z Hull), ale umówmy się – za kilka tygodni nikt tego nie będzie pamiętał. Długo będzie się jednak mówiło o ataku Alana Pardew na Davida Meylera. Trener Newcastle mówi teraz: „Nie zrobiłem niczego agresywnego. Po prostu ruszyłem głową do przodu”. Wychodzi więc na to, że jeszcze nie do końca otrząsnął się po całej sytuacji. Wjechać z bańki w rywala… Absurd. W Anglii właśnie ruszają spekulacje, co do kary. Jedni mówią o czterech meczach, inni nawet o… dziewięciu miesiącach. Kibice puentują sprawę, że jaka to nie będzie kara, facet być może w końcu szybciej wyleci z klubu.

Suarez Show

Krótko: przerwana passa ponad sześciu godzin bez gola, lider klasyfikacji strzelców (24) i lider asyst (10). Wszyscy zastanawiali się, jak wypadnie Boruc, czy uda mu się zatrzymać najlepszy duet w Europie (41 goli w sumie, teraz już 42). Rzeczywistość brutalnie to wszystko zweryfikowała, bo LFC wygrał 3:0, a Suarez ze Sturridgem zafundowali sobie jedną wielką zabawę. W pierwszej połowie „Święci” jeszcze potrafili dojść do głosu, ale potem to już była dominacja. Pokaz siły i sygnał, że The Reds ciągle mogą jeszcze namieszać w czołówce.

Hat-trick Schurrle

Miał już Niemiec w tym sezonie jeden mecz, kiedy wydawało się, że ruszy z kopyta (2 gole ze Stoke), ale potem albo grywał ogony, albo w ogóle lądował na ławce. W sumie nic dziś nie zapowiadało, że będzie inaczej. Kontrola piłki? Ł»adna. Kornery? Dramat. Aż przyszła druga połowa i w ciągu 17 minut skompletował hat-tricka, za każdym razem idealnie wychodząc na pozycję i wykańczać akcje tak jak rozpisane w podręcznikach Talagi. Chelsea powiększa przewagę nad drugim Arsenalem do czterech punktów, a my zastanawiamy się, w jak głębokie bagno wdepnął Felix Magath. Fatalnie grał dziś Dejagah, zniknął na praktycznie cały mecz Bent, a teraz jeszcze kontuzja Hangelanda… Będzie jeszcze wesoło tam na dole.

Beznadziejny Arsenal

Britannia Stadium to nie PGE Arena w Gdańsku, gdzie po murawie co jakiś czas przechodzi stado dzików, ale kopanina była mniej więcej podobna jak wczoraj w meczu Lechii z Wisłą. Gdybyśmy mieli zobrazować to jakimś kadrem, to najlepiej nadawałoby się pudło Sanogo. Arsenal nie chciał, Stoke nie umiało. Raz Szczęsny wyjął piłkę Whelana, a gdy wydawało się, że skończy się remisem, do siatki z karnego trafił Walters. Niestety, to już ten moment, Arsenal łapie zadyszkę i przegrywa po golu faceta, który rok temu przeciwko Chelsea zaliczył samobója i przestrzelił dwie jedenastki. Cztery punkty straty mają dziś piłkarze Wengera do Chelsea i jeszcze większy materiał do przemyśleń.

Najnowsze

Anglia

Kolejne zwycięstwo Aston Villi! Błąd Casha nie przeszkodził [WIDEO]

Wojciech Piela
0
Kolejne zwycięstwo Aston Villi! Błąd Casha nie przeszkodził [WIDEO]
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama