Pięć wniosków po 23. kolejce: Burliga, Malinowski, a Robak jak… Gajtkowski

To nie była zwykła, szaro-bura kolejka, jakich w całym sezonie kilkanaście. Tydzień temu, po pierwszej wiosennej serii gier, pisaliśmy bardziej ogólnie. Która drużyna i jak weszła w sezon, kto zaskoczył, ewentualnie komu przydarzyła się wpadka. Za nami jednak weekend o tyle interesujący, że należałoby go – szukając ratunku w języku angielskim – określić po piłkarsku: personal best. W grę wchodzą bowiem mocno pielęgnowane rekordy oraz naprawdę ciekawe statystyki. Dlatego, bez zbędnego przedłużania, spójrzmy na niedawne wydarzenia z innej perspektywy.
1. Znajdź różnicę

Oczywiście nie mamy na myśli elementów graficznych czy dziesiątek tych mniej ważnych cyferek. Spójrzcie na pierwszą grafikę, próbując jednocześnie zapamiętać kolejność klubów.

dane: 90minut.pl

Udało się? Przypomnijmy: Legia, Wisła, Ruch, Górnik, Lech. Pierwsza piątka Ekstraklasy sezonu 2013/14 identyczna, jak w przypadku tabeli wszech czasów, liczonej od roku 1927.

dane: hppn.pl

2. Piotr Malinowski strzelił gola

Skrzydłowy bądź napastnik Podbeskidzia ostatni raz do siatki w meczu Ekstraklasy trafił we wrześniu 2011 roku, czyli od tamtej pory minęło już dwa i pół roku, a jeszcze dokładniej – 883 dni. Gdyby jednak sięgnąć pamięcią, okazałoby się, że tamten gol był klasycznym rykoszetem. Bez uczynności przeciwnika, „Malin” swoją pierwszą, historyczną bramkę zdobyłby dopiero teraz, w 96. występie na najwyższym szczeblu. Tak czy inaczej: z naszej strony najszczersze gratulacje, w końcu za dwa tygodnia – zapytany, kiedy ostatnio wpisał się na listę strzelców – odpowie zgodnie z prawdą, że dwa tygodnie temu. Za trzy miesiące – analogicznie – że trzy miesiące temu, z kolei za dwa lata, lekko zawstydzony, że… – tak, tak – dwa lata temu. Z tego miejsca chcielibyśmy również oświadczyć Błażejowi Telichowskiemu, który założył się z nami przed tą rundą o butelkę whisky, obstawiając na wiosnę przynajmniej pięć goli swojego klubowego kolegi: NIE BOIMY SIĘ! Ani trochę.

3. Magia meczów Lecha z Pogonią

Ł»aden klasyk, prawda? Ot, Kolejorz kontra Portowcy, a zdawałoby się, że jedyne, co w ciągu ostatnich kilkunastu łączyło oba te kluby, to problemy finansowe i spadek z Ekstraklasy. Tyle że nurkując naprawdę głęboko w odmęty statystyk, dochodzimy do ciekawego wniosku. Jeżeli ktoś ma strzelić w jednym meczu pięć goli – jak Marcin Robak w zeszły piątek – to wyłącznie w konfrontacji Lecha z Pogonią.

Maj 2003 roku, a więc blisko 11 lat temu (Dawid Kownacki, o którym później, za parę miesięcy rozpocznie naukę w 1. klasie szkoły podstawowej): Krzysztof Gajtkowski (Gajtek!) zapakował szczecinianom pięć bramek – trzy do przerwy i dwie po zmianie stron.

4. Ł»ółty Burliga

Lat skończy 26, a już naprawdę sporo przeszedł. Tym razem jednak nie chodzi ani o czarne, ani o czerwone (zero czerwonych, serio). Faulując Saidiego Ntibazonkizę, Łukasz Burliga zarobił 12. żółtą kartkę w swoim 21. występie w tym sezonie. Za karę będzie pauzował przez dwie najbliższe kolejki, natomiast mamy ogromną nadzieję, że nie zniechęci go to do pobicia rekordu Ekstraklasy, który przed pięciu laty ustanowił Tomasz Hajto (15). Łukasz, masz siedem kolejek więcej, dasz radę!

5. Kownacki drugi w historii

Rośnie nam bardzo zdolny rocznik, kto wie, być może najlepszy od lat. Niektórzy już teraz grają w uznanych w Europie klubach (Olczyk i Skrzecz w Schalke), o innych te marki dopiero walczą, natomiast kilku wyróżniających się 17-latków (rocznik 1997) zdecydowało się na tym etapie przygody z piłką – przynajmniej póki co – pograć w Polsce. Jednym z nich jest Dawid Kownacki, napastnik Lecha Poznań, który przeciw Pogoni w przerwie zmienił Claasena, by po kwadransie zdobyć honorową dla Kolejorza bramkę. W piątek liczył sobie dokładnie 16 lat i 244 dni, co dało mu drugie miejsce w historii – tuż za plecami Ariela Borysiuka. Były legionista, gdy prawie sześć lat temu pokonywał Adama Stachowiaka w meczu Legii z Odrą Wodzisław Sląski, był 81 dni młodszy.

Fot.FotoPyK