Poligon: 22. kolejka oczami Andrzeja Kałwy

redakcja

Autor:redakcja

18 lutego 2014, 17:27 • 8 min czytania

Zaczęło się słabo, skończyło się nędznie, większość piłkarzy i sędziów była jeszcze myślami na zgrupowaniach – „Sorry, taką mamy Ekstraklasę” można by powiedzieć… Były jednak i pozytywy: jak na luty było bardzo ciepło, nie padało, żadnego z piłkarzy nie złapały skurcze, murawa w Gdańsku nikogo nie ugryzła, w piłkarskim lengłidżu pojawiło się określenie „dzidowanie”, a kibice udawali, że wcale nie oglądają Igrzysk Olimpijskich w Soczi, bo kogo obchodzi rzucanie śnieżkaaaaaamil Stoch!
Podbeskidzie Bielsko-Biała – Widzew فódź 1:0
Wyszli i zagrali – grali jak umieli, a szerokie masy kibicowskie wbijały zęby w fotele i powtarzały sobie, że nie po to od dwóch dni grzały michę na okoliczność powrotu Ekstraklasy, żeby teraz zrejterować. Niby grały dwie najsłabsze drużyny ligi, a mecz prowadził najlepszy ekstraklasowy arbiter, ale im dalej w mecz, tym bardziej odnosiło się wrażenie, że pan sędzia Marciniak ma za złe oddelegowanie na tak nędzne spotkanie, bo stworzony jest do celów wyższych łamanych przez dostojne i jak można marnować taki potencjał? Potencjał odgwizdał rzut karny, który – jak powiedziałby statystyczny piłkarz – „ustawił mecz”, a widzowie z westchnieniem ulgi ustawili się dwóch kolejkach, z czego w jednej do wyjścia.

Poligon: 22. kolejka oczami Andrzeja Kałwy
Reklama

Legia Warszawa – Korona Kielce 1:0
Zagrzewamy Legię – powiedziały bandy reklamowe.
Zagrzewanie było skuteczne – najbardziej zagrzał się Dwaliszwili.
Boisko było ciężkie, ciężko się biegało, pierwsze koty – robaczywki, okres przygotowawczy, brakuje rytmu meczowego, blablabla i wszystkie inne wymówki ligowców. Ale jak na tak przeciętne spotkanie, trochę się działo – miała swoje okazje Korona (pięknie strzelił Golański), miała swoje okazje Legia, bramkarze zaliczyli kilka efektownych interwencji. Niestety całość spełniała wymagania jedynie ligowe, o czym świadczył wyraz twarzy obecnego na meczu trenera Nawałki, mówiący „No, weźcie! Przecież nie powołam Malarczyka.”

Cracovia – Zawisza Bydgoszcz 0:2
Całkiem apetyczny początek soboty: pasy kontra pasy, Bydgoszcz kontra Bydgoszcz – Cracovia grała w odmianę bilarda zwaną „ja do ciebie, ty do mnie, ja do niego, on do ciebie, a Bojlević w Kaczmarka”, Zawisza konsekwentnie grał w „Okalecz Pana Cebulę Szeligę”, a kiedy już okaleczył – pyknął „Pasom” dwie bramki i mógł ze dwie jeszcze. Niechęć trenera Stawowego do Bydgoszczy wzrosła o dwa koma sześć, a co bardziej podejrzliwi krakowscy kibice mruczeli o działającej w klubie V kolumnie.

Reklama

Lechia Gdańsk – Pogoń Szczecin 2:3
Działo się od początku, działo się do końca, padło pięć bramek, Patryk Tuszyński szalał dynamicznie, Akahoshi szalał precyzyjnie, błękit koszuli trenera Probierza widoczny był nawet w Elblągu, w roli „prawego” pola karnego wystąpił bliżej niezidentyfikowany, szarawy blob, Patryk Małecki wreszcie się ogolił, Adam Pazio udawał, że to nie on, ale w końcówce zdemaskował się dramatycznie i okazało się, że to jednak prawdziwy Adam Pazio cum boris, lasis et klopsis. O tym, kto przewidywał, iż mecz będzie emocjonujący nie wspomnę, jestem albowiem człowiekiem skromnym.

Ruch Chorzów – Jagiellonia Białystok 1:0
Zapachniało piątkiem – kopaniną, bezbarwnością, przeciętnością i zgrzytaniem zębami na widok stada obcokrajowców, którzy pokazywali jedynie, że potrafią biegać i kopać piłkę. Tak, wiem – cięcie kosztów, rozbuchane ambicje menadżerów młodych Polaków itd., ale w niedzielę w Jagiellonii zagrało sześciu „obcoli”, a w sumie o żadnym nie można powiedzieć, że był „po coś”, bo mogłoby ich nie być i obrazu gry by to nie zmieniło. Nie, przepraszam – mur Gajos-Mystkowski byłby wyższy niż mur Quintana-Savalnieks i pewnie by się nie uchylił.

Zagłębie Lubin – Górnik Zabrze 3:0
Zagłębiu chciało się grać, zabrzanom chciało się płakać, publiczności marzyły się kolejne bramki, a rozważania kto mógłby zastąpić Ryszarda Wieczorka zaczęły się już po 20 minutach. Na szczególne słowa uznania zasłużyła obrona Górnika, grająca w stylu „Jestę wiceliderę, a wy dyndacie nad strefą spadkową, więc bieganie za wami jest poniżej mojej godność”. Jeden obrońca stał, drugi truchtał, trzeci atakował piłkę i już w locie z przerażeniem orientował się, że piłka ma oczy i krzyczy coś o maci, a czwarty krzyczał to samo do piłki bramkarza. Niestety, mecz skończył się po 30 minutach, bo jak zwykle w takim przypadku, prowadzący 3:0 wrzucił wsteczny i zamiast dobić przeciwnika 8:0, „cofnął się i czekał na kontrę”, a dobijaniem zajął się łokieć Radosława Sobolewskiego.

Lech Poznań – Śląsk Wrocław 2:1
Jak na kolejkę 22. – całkiem przyzwoite widowisko, parę ciekawych akcji, parę ładnych strzałów, miłe do oka bramki, a na deser فukasz Teodorczyk informujący, że życie nie jest ani nowelą, ani niejebajką, tylko walką. Niestety, tezy Teodorczyka zbyt dosłownie wzięły jego fanki i udowadnianie, która kocha فukasza bardziej zakończyło się wyrwaniem dwóch wstążek, trzech broszek oraz „zobaczysz, jutro jesteś u pani!”. Lech miał ułatwione zadanie, bo Kokoszka jak zwykle zajmował się faulowaniem, Patejuk jak zwykle szybko biegał, ale na strzał decydował się o półtora tempa za późno (zresztą i tak zazwyczaj był to strzał heeeen…), a Tadeusz Socha w starciu z dryblingiem (własnym i cudzym), to klasyka polskiego monodramu. A 

Piast Gliwice – Wisła Kraków 0:1
Jaki mecz – taki karny. I Gordan Bunoza zaliczył home run. Reszta była ziewaniem.

Bramka kolejki
Na wzmiankę zasłużył Jakub Bąk – strzelec pierwszego gola z gry, ale wygrywa, oczywiście, فukasz Teodorczyk.

Kiks kolejki
To, co zrobił Dwaliszwili to nie kiks, tylko głupota, to co zrobił Sobolewski, to nie kiks, tylko bandytyzm, Witkowski zawsze był cienki, więc „dziwnym nie jest”… Wyróżnienie wędruje do obrony Górnika jako całości, a specjalna laurka do Macieja Małkowskiego, który ułatwił Davidowi Abwo zdobycie bramki, wchodząc malowniczym wyskokiem we własnego bramkarza.

Ranking sędziowsko-okulistyczny
Pan sędzia Marciniak (PBB-Wف) wszedł w sezon potykając się na wydarzeniach boiskowych, sporo fauli zagwizdał niepotrzebnie, bocznych też miał nierównych, ale na koniec zachował zimną krew – karny był głupi, ale jednak był. Minus trzy dioptrie
Pan sędzia Gil (LW-KK) leczył dżumę cholerą i na jeden błąd natychmiast odpowiadał drugim błędem. Dwaliszwili przynajmniej dał mocny pretekst, uderzając przeciwnika bez piłki (i mniejsza o siłę uderzenia), ale wywalenie Jovanovicia to były rzewne jaja. Ponieważ nie jedyne – minus osiem dioptrii.
Pan sędzia Raczkowski (C-ZB) minus pięć dioptrii za rzut karny po jaskółce Masłowskiego (upieram się i tupię) i dwie za pozostałe grzechy czyli dopuszczenie do rozdeptania Szeligi (deptanego od początku meczu) i puszczenie omal-bramkowego spalonego.
Pan sędzia Frankowski (LG-PSz) tracił głowę, gdy Małecki ścinał się z Deleu i był taki moment, w którym w ciągu dwóch minut podjął trzy złe decyzje dotyczące tej dwójki, nie pokazał żółtej kartki Rogalskiemu, miał małe problemy z bocznymi, a rzut karny… Cóż, nie potrzeba pana Sławka, by uznać, że sędzia miał prawo podjąć taką decyzję.
Pan sędzia Musiał (RCh-JB) – wyraźnie zeszczuplał (a przecież biały pogrubia), ale też wyraźnie zwolnił i nabrał wrażliwości – gwizdał często, momentami wywołując zdziwienie piłkarzy, często reagujących na jego decyzje krzykiem. Byłoby naprawdę dobrze, w dwudioptriowym klimacie, ale w końcówce pan sędzia nie zauważył ewidentnego faulu Malinowskiego i wrażenie poszło się paść. Minus siedem dioptrii i szanowne Kolegium Sędziów, pozwól panu sędziemu ważyć ile chce.
Pan sędzia Przybył (ZL-GZ) – zapowiadał się całkiem udany debiut: gdzieś podarowana żółta kartka, gdzieś odgwizdany niepotrzebny wolny, fajny kontakt z zawodnikami… Niestety, końcówka już była słabsza, a Radosław Sobolewski powinien wylecieć ze świstem (nasuwa się zresztą pytanie, czy nie powinien wylecieć już po pół godzinie). Minus sześć dioptrii.
Pan sędzia Pskit (LP-ŚW) jak zwykle nierówno – potrafił drobiazgowo-przepisowo wlepić kartkę Kotorowskiemu, ale potrafił również pokazać ją Hateleyowi i chyba nawet on sam nie wie, za co. W efekcie piłkarze grali bardziej „na wyczucie”, uwagi sędziego przyjmowali ze śmiechem (Trałka i Grodzicki prawie się popłakali, gdy pan sędzia wjechał między nich, by zapobiec kłótni, podczas gdy wyluzowani piłkarze ucinali sobie właśnie luźną rozmowę). Minus trzy dioptrie.
Pan sędzia Borski (PG-WK) sędziował przeciętnie, za często myliły mi się strony świata i meczu, ze dwie żółte kartki powinien pokazać, a karny naciągnięty do granic wytrzymałości, przyzwoitości i przepisów (jak zazwyczaj chciałbym gwizdania każdej ręki, tak tu chyba zgubiłbym na chwilę gwizdek). Minus cztery dioptrie.

Cytat kolejki
Robert Skrzyński: „W przypadku Urudinowa rozważany był kierunek hiszpański, ale on wybrał grę w Widzewie”
W Widzewie. W lutym. Mogąc grać w Hiszpanii. Lekarza..

Fabian Pawela: „فatwiej się gra niż się patrzy na to z boku”
Gdyby grało się ciężej niż oglądało, znaczyłoby to, że gra nie toczy się wcale.

Zbigniew Boniek: „Póki gramy między sobą, nie wygląda to źle”
Polecałbym oglądanie nie tyko ligowych hiciorów, ale i meczów Podbeskidzie-Widzew oraz… yyyy… Dobra, nie polecałbym.

Wojciech Jagoda: „Uchylone nogi, ugięte kolana… Te głowy powinny spaść, powinny być ścięte przez Słowika”
Wtedy mur byłby jeszcze niższy.

Antoni فukasiewicz: „Trzeba się wziąć do roboty, podwiązać jaja i ruszyć do przodu”
I tak powstało Ministerstwo Głupich Kroków.

Kazimierz Węgrzyn: „Lepiej przegrać jeden mecz 0:3 niż później pięć zremisować”
Karkulowsiał zwartusiał?

KS Orzeł
Wojciech Kaczmarek (Zawisza Bydgoszcz) – Jirzi Bilek (Zagłębie Lubin), Inaki Astiz (Legia20Warszawa), Hubert Wołąkiewicz (Lech Poznań) – Gergo Lovrencsics (Lech Poznań), Kamil Drygas (Zawisza Bydgoszcz), Takafumi Akahoshi (Pogoń Szczecin) Dawid Abwo (Zagłębie Lubin) – Patryk Tuszyński (Lechia Gdańsk), فukasz Teodorczyk (Lech Poznań), Arkadiusz Piech (Zagłębie Lubin)

LZS فoś
Norbert Witkowski (Górnik Zabrze) – Yani Urdinow (Widzew فódź), Błażej Augustyn (Górnik Zabrze), Mateusz Ł»ytko (Cracovia), Antoni فukasiewicz (Górnik Zabrze) – Dawid Plizga (Jagiellonia Białystok), Maciej Makuszewski (Lechia Gdańsk), Victor Nikiema (Piast Gliwice), Sebastian Bartlewski (Podbeskidzie Bielsko-Biała), Prejuce Nakoulma (Górnik Zabrze) – Władimir Dwaliszwili (Legia Warszawa)

„Poligon” w „Ustaw Ligę”
2006. miejsce na 17 265 drużyn to więcej niż przyzwoicie, 12. miejsce w lidze „poligonowej” (kod: 807717479) to również nieźle, a teraz czas na pierwsze transfery i może jednak kupić bramkarza, który punktowałby choć trochę?

Andrzej Kałwa
Fot. FotoPyk

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama