No to się zakręcili – państwowa ustawa uderzyła w państwowy kryształ

redakcja

Autor:redakcja

14 lutego 2014, 14:47 • 3 min czytania

Straż pożarna i policja wydały negatywną opinię o bezpieczeństwie Stadionu Narodowego w kontekście nadchodzącego spotkania kadry PZPN-u ze Szkocją. Komenda zwraca uwagę na ograniczoną możliwość kontroli uczestników imprezy masowej, strażacy na braki w dokumentacji. Czytając oświadczenia obu organów można odnieść wrażenie, że obiekt to szopa pełniąca rolę szatni, dwie drewniane trybuny z miejscami stojącymi oraz klepisko na samym środku, gdzie prędzej można wypasać krowy, aniżeli przeprowadzić poważną imprezę (nie będącą dożynkami).
W ten sposób państwowe instytucje pożarły własny ogon, kompromitując przy okazji polityków. Polityczne zagrywki pod publikę i w ramach walki z tymczasowo użytecznym wrogiem, czyli kibolami, właśnie odbijają się czkawką. Straż pożarna i policja powołują się przecież na istniejącą ustawę, na zbiór zapisów, które uchwalali dumni politycy, szczerzący się do kamer, że oto kończy się epoka terroru kiboli. To nie strażacy i policjanci wymyślili czterdzieści siedem różnych sposobów kontroli i drugie tyle rodzajów monitoringu. To nie oni wymagali od stadionowych zarządców montowania i systematycznego rozbudowywania całego mechanizmu zaglądania kibicom w dowody, w kanapki, w bluzy i w skarpetki.

No to się zakręcili – państwowa ustawa uderzyła w państwowy kryształ
Reklama

To politycy są odpowiedzialni za cały burdel dotyczący bezpieczeństwa na stadionach, za ustalenie przepisów, których nie spełnia jeden z najlepszych i najbardziej funkcjonalnych obiektów w Europie. Sami się uśmiechali, sami prężyli, sami cykali fotki na jego tle, tak jak wcześniej chełpili się ustawą o bezpieczeństwie imprez masowych. Stadion miał być dumą i chlubą, kryształem, który będzie chwalony w całej Europie. Nowoczesny, efektowny, pojemny. Ustawa również została przedstawiona jako olbrzymi sukces, zresztą powoływanie się na nią stało się modnym i wygodnym cepem do młócenia kibiców. Ale nie da się zjeść ciastka i mieć ciastka. Oto przykład bardzo bolesnej kolizji.

Ustawa zjadła Stadion Narodowy. Stadion Narodowy padł ofiarą ustawy. Najnowocześniejszy i najpiękniejszy, najbezpieczniejszy i najwygodniejszy, no po prostu najlepszy obiekt w Polsce okazał się bublem. W świetle ustawy jest bezużyteczny, gdy mają odwiedzić go kibice. Coś jak z tym słynnym ślimakiem. To nie nauka, to nie rzeczywistość i fakty wyznaczają jego klasyfikację. UE przecież w przepisach napisała wyraźnie – to ryba słodkowodna. Tak i stadion, choćby zbudowany ze złota i wysadzany diamentami, według ustawy o BIM jest do dupy.

Reklama

Jesteśmy trochę zażenowani, że musimy uświadamiać takie proste rzeczy, ale… czy nie czas, do kurwy nędzy, zmienić tę głupią ustawę o bezpieczeństwie imprez masowych, choćby w takim stopniu, by nasz najlepszy obiekt mógł organizować mecze futbolowe, do których został oryginalnie wybudowany?

Z góry dzięki.

*

Mieliśmy jeszcze odwołać się do aspektu – skoro Narodowy nie spełnia warunków, to jak mają go spełniać objęte tą samą ustawą stadiony w Wągrowcu, albo Boguchwale, ale zrobił to za nas Zbigniew Boniek, w tym miejscu.

Fot.FotoPyk

Najnowsze

Hiszpania

Były piłkarz o pobycie w Barcelonie: „Nie chciałem z nikim rozmawiać”

Braian Wilma
0
Były piłkarz o pobycie w Barcelonie: „Nie chciałem z nikim rozmawiać”
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama