Na radarze: czy Cetnarski wznowi karierę, a Chiżniczenko błyśnie jak Visnakovs?

redakcja

Autor:redakcja

14 lutego 2014, 10:48 • 3 min czytania

Działacze Ekstraklasy odpowiedzialni za układanie kalendarza pod rundę wiosenną postarali się zadbać o naszą kreatywność i już na starcie zaserwowali nam danie tak pyszne, że czujemy się, jakby kelner napluł nam do zupy (tak wiemy, że to zdanie posłuży jako jeden z „motywatorów“ na ścianie szatni Ojrzyńskiego). To będzie prawdziwy test cierpliwości dla wszystkich kibiców, a dla nas kolejny sprawdzian na kreatywność. Podbeskidzie – Widzew. فatka kontra Mielcarz. Pietrasiak kontra Kaczmarek. Cóż, nasze zdolności do szyderki znów zostaną podkręcone najwyższy poziom, jeszcze zanim o 20:30 przyjdzie nam obejrzeć debiut Henninga Berga i – kto wie – może także Orlando Sa? Wraca Ekstraklasa, wracają też nasze zwyczajowe zapowiedzi. Czyli – przypomnijmy – w piątek „na radarze“, w sobotę pięć pytań przed ligą i w niedzielę trzy rzeczy, które się nie wydarzą. Startujemy!

Na radarze: czy Cetnarski wznowi karierę, a Chiżniczenko błyśnie jak Visnakovs?
Reklama

Skoro na początek czeka nas konfrontacja mająca zniechęcić nas do Ekstraklasy na całą rundę, to warto wziąć pod lupę piłkarza, który od dobrych kilku lat za piłkarza tylko się przebiera. Mateusz Cetnarski. Zawodnik, który w momencie podpisania kontraktu ze Śląskiem zawiesił swą karierę na 2,5 sezonu. Przez ten czas – jako sportowy emeryt – zdążył sięgnąć po mistrzostwo i Superpuchar Polski, strzelając w międzyczasie kilka karnych i odkładając na koncie grube miliony. Zaoferowanie kilkudziesięciu tysięcy miesięcznie Mateuszowi podpada wręcz pod niegospodarność, ale – jak udało nam się dowiedzieć – wrocławscy oficjele mogą spać spokojnie, bo do sądu nikt ich jeszcze nie podał.

Sam zainteresowany poślizgał się natomiast przez te dwa lata, a teraz – już jako gracz upadły – postara się podnieść w Widzewie. W końcu dostaniemy też możliwość oceny, ile „Cetnar“ faktycznie dziś znaczy. Czy to piłkarz klasy – hmm – Piotra Kuklisa, o którym za parę lat nie będzie pamiętał pies z kulawą nogą, czy przeciętniak pokroju Marcina Pietrowskiego, a może wręcz przeciwnie? Może to jednak niezły grajek na poziomie Krzysztofa Danielewicza, który rzuci parę asyst, kilka kluczowych podań i ogólny efekt będzie całkiem, całkiem? Wbrew pozorom, Cetnarski ma bowiem z kim w tym Widzewie pograć. Czasem wystarczy odegrać do Visnakovsa – niech on się martwi – a „jedyneczka“ przy liczbie asyst pojawi się sama. Dobre i to.

Reklama

Ale – mówiąc już zupełnie serio – naprawdę ciekawią nas wiosenne występy i prawdziwe oblicze Mateusza. Po ewentualnym odejściu z Widzewa wcale nie musi być tak łatwo ślizgać się po kolejnych klubach…

***

Drugi z zawodników, którym przyglądać się będziemy dziś uważniej, to Siergiej Chiżniczenko. Poza tym, co podpowiada nam jego CV – wiemy o nim niewiele. 22-letni Kazach, który ostatnio grywał w Szachtiorze Karaganda, a wcześniej bujał się po kilku klubach z tamtego rejonu. Nie brzmi imponująco? To prawda. Nie brzmi. Weźmy jednak poprawkę na fakt, że z tej samej ligi do Łodzi trafił świetny Visnakovs, a samym Chiżniczenką – o czym głośno było w prasie – interesowała się też Legia, a także kilka klubów rosyjskich, w tym Krylja Sowietow i Krasnodar. Na testach bywał z kolei w CSKA Moskwa i Feyenoordzie Rotterdam.

W Kielcach ma natomiast stanowić alternatywę dla chronicznie nieskutecznego Gołębiewskiego lub Korzyma, którego Pacheta próbował też za napastnikiem. Ile jednak faktycznie potrafi dziś Chiżniczenko – nie będziemy wam ściemniać – nie mamy jeszcze zielonego pojęcia. Nie wiemy też, czy w ogóle dziś zagra – jeśli nie, to prawdopodobnie wejdzie z ławki. Z obozu Korony słyszymy natomiast, że Siergiej potrafi naprawdę dużo i niektórzy piłkarze dziwią się nawet, co zawodnik tej klasy robi w tym klubie. Niestety, ale określenie „tej klasy“ wciąż w naszych warunkach dotyczy snajpera z Szachtiora Karaganda…

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Hiszpania

Były piłkarz o pobycie w Barcelonie: „Nie chciałem z nikim rozmawiać”

Braian Wilma
0
Były piłkarz o pobycie w Barcelonie: „Nie chciałem z nikim rozmawiać”
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama