Do wznowienia ligi odliczane są już tylko godziny, więc niektóre kluby desperacko poszukują jakichkolwiek wzmocnień, a świadkami jednego z najdziwniejszych transferów zimy mogą być za moment kibice w Bygdoszczy. Nie wiemy w jak dramatycznej formie muszą być napastnicy Zawiszy, żeby do roli ratownika przymierzać Donalda Djousse, ale wiele wskazuje na to, że wychudzonego niegdyś Kameruńczyka za moment przygarnie pod swoje skrzydła właśnie Ryszard Tarasiewicz.
Rozumiemy brak komfortu w ataku, bo straszenie ligi jednym Vasconcelosem (sześć goli) i przemianowanym z konieczności na napastnika Geworgianem (cztery trafienia) nie jest pewnie lekkie i przyjemne, ale żeby od razu Djousse? Poważnie? Gość, który w Ekstraklasie strzelił nędzne trzy gole w prawie 30 meczach i dał się zapamiętać przede wszystkim niebywałą głupotą, najpierw kasując w drugiej kolejce Dusana Kuciaka, a później wylatując z boiska w meczu ze Śląskiem po… 32 sekundach gry!?
Liczby są w tym sezonie dla niego po prostu brutalne: 243 minuty, dwie czerwone kartki i ledwie jeden marny gol. Człowiek, którego w ogóle nie powinniśmy tytułować napastnikiem, ma za chwilę gasić pożar w napadzie Zawiszy. Gdzie tu logika? Tarasiewicz w wywiadzie dla 2×45.com.pl tłumaczy ten dziwny ruch taki oto sposób: – Wie pan, każdy trener ma swoją wizję, filozofię, koncepcję na prowadzenie zespołu. Tyle mogę powiedzieć. Uważam, że nie grzeszymy nadmiarem opcji w ataku, a Djousse ma takie atuty, który mogą nam się przydać.
Niestety, o rzekomych atutach Donalda wypowiedzieć się nie chciał…
Wyczytaliśmy gdzieś, że Tarasiewicz bierze Djousse, bo bardzo dobrze zna go z Pogoni, gdzie był czołowym strzelcem drużyny, która wywalczyła awans do Ekstraklasy. Ze swojej strony nieśmiało tylko dodamy, że za kadencji RT zdobył tylko dwa gole w dziewięciu spotkaniach, czyli dokładnie tyle samo co Adam Frączczak i jednego mniej od Bartosza Ławy. Tak naprawdę jedyne, co w jakikolwiek sposób broni Kameruńczyka, to wiek, bo licznik wskazujący 23 lata daje jeszcze jakąś tam nadzieję na cudowną metamorfozę ze strzeleckiego impotenta w wyborowego snajpera, ale umówmy się – raczej nie w tym przypadku. Ten transfer to po prostu ewidentne grzebanie w śmieciach. Niby bez większego ryzyka, bo jeśli jakimś cudownym zbiegiem okoliczności, przy ewidentnej ingerencji sił nadprzyrodzonych, Donald walnie wiosną pięć bramek, to w Bydgoszczy odtrąbią wielki transferowy sukces, ale… Nieee… To przecież Djousse.
Fot. FotoPyK