Wiecie, jaki warunek musi zostać spełniony, by – cytując klasyka – liga znów była ciekawsza? Mariusz Rumak w końcu, po prawie dwóch latach (!) na ławce Lecha, musi zacząć wykorzystywać to, co Bozia dała, a nie, jak dotychczas, jechać na absolutnym minimum przyzwoitości. Wiele razy zastanawialiśmy się nad zaletami pracy tego szkoleniowca – co przez te niemal 24 miesiące wniósł do Lecha. I o precyzyjną odpowiedź jest ciężko, bo poza kilkoma niezłymi transferami, trzeba byłoby się naprawdę wysilić, by zasypać Rumaka obiektywnymi komplementami.
Teraz przed sympatycznym szkoleniowcem kluczowa runda. Brak mistrzostwa pewnie z bólem serca wszyscy wybaczą, ale jeśli facet ma ambicję, by uchodzić za czołowego polskiego trenera, to najwyższy czas zacząć działać tak, by jego kadencja nie kojarzyła się z rozdętym ego, wtopą z Ł»algirisem czy pijackimi aferami, tylko z wynikami i porządną grą. A potencjał pierwszej jedenastki – jeśli prześledzimy pozycja po pozycji – jest na nasze warunki ogromny. Przyzwoity bramkarz, paru nie najgorszych stoperów, materiał na świetnego lewego obrońcę (Douglas), cała druga linia naszpikowana zawodnikami grającymi na 1/5 swojego potencjału (Linetty, Claasen, Lovrencsics, Hamalainen, Pawłowski) i coraz lepszy Teodorczyk.
CIĄGNIK
Gergo Lovrencsics. Na dziś – tak nam się przynajmniej wydaje – najlepszy piłkarz Lecha. Czas też, by w końcu Węgier udowodnił swój potencjał na przekroju całej rundy, a nie – jak to zwykle w przypadku piłkarzy Rumaka bywa – w kilku meczach, by potem zgasnąć na miesiąc lub dwa. Za pierwszą część sezonu Gergo statystyki ma… Hmm… Chyba można nawet powiedzieć „imponujące”, co?
– 6 goli
– 6 asyst
– 4 kluczowe podania
– średnia 4,85.
Naszym skromnym zdaniem stać go jednak na zdecydowanie więcej i… Tak, uważamy, że to naprawdę niezły zawodnik. A że czasem nie potrafi wcelować w zajmujący 1,5 hektara sektor kibiców? Cóż, przyzwyczailiśmy się. To tylko Ekstraklasa.
PIĄTA KOLUMNA
Ł»adna to tajemnica. Nie ma co się silić na kreatywność – najbardziej uciążliwym balastem przy Bułgarskiej są chłopaki chłopaki na wysokich kontraktach, którym nieszczególnie już się chce. Ślusarski napierdziela się z asystentem trenera, Murawski włóczy się po trójmiejskich barach, a Arboleda niby coś przebąkuje, że mógłby mocno zjechać z wymagań finansowych, ale chyba niewielu – tym bardziej po przyjściu Arajuuriego – traktuje go poważnie. Gigantyczny kamień z serca spadnie Piotrowi Rutkowskiemu, gdy z szatni Lecha znikną nazwiska Ślusarski, Murawski i Arboleda. Gigantyczny.
WYJŚCIOWA JEDENASTKA
Gostomski – Możdżeń, Wołąkiewicz, Kamiński, Douglas – Trałka, Linetty – Pawłowski, Hamalainen, Lovrencsics – Teodorczyk.
BÓL GŁOWY
Jeśli zastanawialiście się kiedyś nad synonimem słowa „chimeryczny“, to odpowiedź jest prosta – zamiennie można użyć wyrazu „Pawłowski“. Bo Szymon – a raczej Szymek, jak zwą go prawie wszyscy komentatorzy – gra w Lechu tak, jak się spodziewaliśmy. Czyli do bólu w kratkę. Ale tak bardzo w kratkę, że jesienią – jak tak patrzymy na noty – zaliczył jeden faktycznie bardzo dobry mecz. Jeden. Kilkunastukrotny reprezentant Polski, były gwiazdor (haha, jak to brzmi) Zagłębia. Statystyki? Są tu pomocne. Zero bramek, trzy asysty, jedno kluczowe podanie. Jak będzie wiosną, dopiero się przekonamy, ale do tej pory naprawdę wiele brakuje, by móc określić transfer Pawłowskiego trafionym. I przypomnijmy to, o czym najczęściej pisaliśmy w kontekście tego zawodnika – chimeryczny często oznacza po prostu słaby. Z czego więc wynika nasz „ból głowy“ w przypadku skrzydłowego Lecha? Z tego, że wciąż uważamy, że – biorąc pod uwagę cały sezon – gra na 1/5 swojego potencjału. Po prostu.
NACZELNY GAMOŁƒ
Vojo Ubiparip. Pamiętacie, jak kiedyś napisaliśmy, że Wojtkowiak utrzymał się w reprezentacji przez zasiedzenie? Właśnie, podobne odczucie mamy oceniając grę serbskiego pomocnika/napastnika. Dalibyście głowę, że to już jego czwarty sezon w Lechu? Czwarty sezon na naprawdę przyzwoitych warunkach przy tak niewielkim „wkładzie własnym“. Wydawać się mogło, że ten sezon będzie dla Ubiparipa przełomowym (7 meczów, 3 gole), ale w najważniejszym dla siebie momencie zawodnik zerwał więzadła. I niestety, kolejne rozgrywki – chcąc, nie chcąc – trzeba spisać na straty.
RĘCE NA KOŁDRĘ
Kasper Hamalainen. 4, 3, 2, 4, 4, 1, 1, 6, 2, 3, 6, 3, 3, 3, 8, 8, 6, 3, 7, 6. Sorry, ale zawodnikami o takich notach się nie ekscytujemy.
USTAW LIGĘ
– na tak: Daylon Claasen (za bramki i asysty)
– na nie: Szymon Pawłowski.
Fot. FotoPyK