Tekst czytelnika: „Kozaczenie” Legii, czyli dobrze być wychowankiem Lecha

redakcja

Autor:redakcja

11 lutego 2014, 00:37 • 3 min czytania

Wśród medialnych „ochów” i „achów” Legia właśnie podbiera Lechowi kolejnego zdolnego juniora. Albo bierze odpadek z Poznania, chłopaczka ze sporym bałaganem od kopułą, zależy z której strony na to popatrzeć. Nieważne. Legia działa na rynku bezlitośnie dla rywali – namierza, celuje i strzela. Szybko i konkretnie, nie pozostawiając większego wyboru. A ja sobie w tym czasie myślę, że… naprawdę warto być dziś zdolnym wychowankiem Lecha. Nikt do końca nie wie, o co z tym Kozakiem chodzi. Jedni krzyczą, że mega talent, inni ripostują, że buc z siadem w głowie, co – jak wiadomo – ewentualną karierę może mu mocno utrudnić. Śmieszne w tym wszystkim jest przede wszystkim jedno – w blasku fleszy, wśród twitterowych żartów samego prezesa i przy ogólnie nadspodziewanie dużym zainteresowaniu mediów, do Legii przychodzi… no właśnie, kto?
Powiedzmy sobie szczerze: kim jest dziś Miłosz Kozak? Ponoć 16-letnim utalentowanym zawodnikiem z papierami na granie, czyli, krótko mówiąc, jednym z wielu. Takich jak on – zdolnych i dobrze rokujących – były setki i tysiące, tylko nie każdemu udało się zaistnieć. I Kozakowi też może się nie udać. Rozpisaliśmy się więc wszyscy o anonimie z Poznania, o 16-latku, który póki co przychodzi do Warszawy kopać się po czole w III-ligowych rezerwach (gdzie Legia, wbrew pozorom, żadnym hegemonem nie jest), lub w najlepszym przypadku popykać sobie z juniorami. Zauważmy, że ten transfer, podobnie jak choćby w przypadku wyciągniętego z Polonii Adama Ryczkowskiego, odbił się strasznie nieproporcjonalnym echem. Poprzez takie właśnie ruchy Legia przede wszystkim buduje wyobrażenie o swojej Akademii, wysyłając w Polskę bardzo czytelny sygnał: „jesteśmy najlepsi, najlepsi grają u nas i najlepsi przychodzą do nas”. Z Lecha, nie Lecha, nieważne. Wstawcie tu jakikolwiek klub w Polsce i wyjdzie na to samo.

Tekst czytelnika: „Kozaczenie” Legii, czyli dobrze być wychowankiem Lecha
Reklama

Legia konsekwentnie buduje na rynku potężną pozycję Akademii, która ma być przecież jednym z priorytetów nowych właścicieli. Ściągając Miłosza Kozaka – choć wcale nie jest powiedziane, że kozakiem w przyszłości będzie – znów zademonstrowała siłę. Piłkarza Lecha chciał Liverpool, natomiast wspomniany Ryczkowski miał na stole ofertę z Dortmundu – mimo to, obaj wybrali Legię, a to działa jednak na wyobraźnię. Być może żaden z nich kariery na Łazienkowskiej nie zrobi, nie można tego wykluczyć, ale i tak, przynajmniej pod względem marketingowym, obaj okazali się strzałami w dziesiątkę. W Lechu zakusom Legii oparł się nie tak dawno Karol Linetty, ale wcale nie dlatego, że do Warszawy nie chciał iść, tylko dlatego, że skutecznie z głowy wybili mu to poznańscy kibice.

Wychodzi więc na to, że dobrze jest być dziś wychowankiem Lecha. Dlaczego? Właśnie ze względu na Legię, która wyciągając ręce po każdego zdolnego juniora winduje stawki i siłą rzeczy, w Poznaniu muszą oferować swoim wychowankom zdecydowanie lepsze niż kiedyś, jeśli chcą zatrzymać ich przy Bułgarskiej. A przede wszystkim, jeśli nie chcą każdego zdolnego juniora oddawać do Legii. Dzięki takim zabiegom jak ten z Miłoszem Kozakiem, warszawskiemu klubowi coraz łatwiej będzie przekonywać najzdolniejszych chłopaków do klubu z Łazienkowskiej. I w większości przypadków jakiekolwiek kibicowskie animozje nie będą miały nic do gadania. Wiadomo, zawsze znajdzie się jeden Linetty na dziesięciu Kozaków, który z jakiegoś powodu powie „nie”, ale i tak niewiele to zmieni.

Reklama

Legia, krok po kroku i z zachowaniem wszelkich proporcji, staje się polskim Bayernem, który sprząta krajowe podwórko i ściąga kogo chce i skąd tylko chce.

FREDI

Najnowsze

Anglia

Antyrekord Wolverhampton. „Chcemy być zapamiętani jako tchórze?”

Braian Wilma
0
Antyrekord Wolverhampton. „Chcemy być zapamiętani jako tchórze?”
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama