Reklama

Nagroda za dobry sezon. Fabiański utrzymuje się w Premier League

Norbert Skorzewski

Autor:Norbert Skorzewski

20 czerwca 2018, 13:41 • 3 min czytania 15 komentarzy

Swansea spadło z Premier League, ale akurat Łukasz Fabiański może mówić, że nie ma sobie nic do zarzucenia. Był wyróżniającym się zawodnikiem i generalnie ostatnim, który na ten spadek zasłużył. Bardzo dobrą postawą wywalczył sobie pozostanie w najwyższej lidze – od nowego sezonu będzie bronił barw londyńskiego West Hamu.

Nagroda za dobry sezon. Fabiański utrzymuje się w Premier League

Wychwalanie bramkarza, który spadł z ligi, jest oczywiście mocno ryzykowne, ale w tym przypadku jak najbardziej uzasadnione. Potwierdzają to statystyki. 56 wpuszczonych goli w ciągu 38 spotkań to nie jest jakiś koszmarny bilans, bo przecież więcej bramek dały sobie wbić Watford, West Ham, Bournemouth, a nawet dziewiąte Leicester i ósmy Everton. Znamienne, że zaledwie pięć goli mniej stracił Arsenal. Łukasza docenimy jeszcze bardziej, gdy zdamy sobie sprawę, że zaliczył w tym sezonie aż 136 skutecznych obron (według analityków WhoScored.com). Wśród golkiperów pięciu najlepszych lig Europy, Fabiański był trzeci, ustępując tylko Jackowi Butlandowi ze Stoke i Nicolasowi Andrade z Hellasu Verona. A jak podaje Squawka, odkąd w 2014 roku dołączył do Swansea, miał aż 512 obron, co wśród TOP5 jest wynikiem najlepszym!

W Swansea zawiodła przede wszystkim ofensywa (zaledwie 28 strzelonych goli), ale na nią Fabian nie mógł mieć żadnego wpływu. Niech o jego postawie świadczy również fakt, że kibice Swansea wybrali go najlepszym piłkarzem sezonu. Nasz bramkarz uzbierał aż 74 procent głosów, co tylko pokazuje, jak wielką estymą cieszy się w Walii, ale też jak dobrą robotę wykonuje.

Tym sposobem reprezentant Polski utrzymał się w lidze, mimo spadku ze swoim poprzednim pracodawcą. West Ham wydaje się dla niego idealnym klubem. Młoty straciły właśnie Joe Harta, któremu skończył się okres wypożyczenia z Manchesteru City. Tyle samo spotkań co Anglik rozegrał w ostatnim sezonie  Adrian i to z nim Fabian będzie rywalizował o pierwszy plac. Hiszpan od dłuższego czasu przebywa w West Hamie, ale w dwóch ostatnich sezonach gra bardzo nieregularnie i na pewno jest zawodnikiem, którego spokojnie można posadzić na ławkę, bo trudno nam sobie wyobrazić, żeby Fabiański – po tak dobrym sezonie – miał teraz nie występować regularnie.

Fabian podpisze trzyletni kontrakt, a Swansea – według spekulacji mediów – otrzyma za niego ponad pięć milionów funtów. – Powiem tak, że gdybym dostał ofertę z klubu z porównywalnej półki, to raczej bym ją odrzucił. Jakby była możliwość zmiany na coś, co będę postrzegał jako krok do przodu, to chciałbym jeszcze spróbować – mówił Fabiański w wywiadzie Szymona Podstufki. Cóż, cieszymy się, że ten krok do przodu udało się wykonać, bo gra na drugim poziomie rozgrywkowym byłaby dla niego stratą czasu.

Reklama

***

PRZECZYTAJ DUŻY WYWIAD Z „FABIANEM”: WYCISKAM ILE MOGĘ Z TEGO, CO MI JESZCZE ZOSTAŁO

4

Jeszcze parę lat temu angielskim kibicom kojarzył się z klopsami, których w barwach Arsenalu wysmażył co nie miara. Był „Flappyhandskim”, gościem, który – jak sam mówi – odegrał istny kabaret w Porto. Ale to właśnie dlatego historia Łukasza Fabiańskiego jest tak niesamowicie inspirująca. Wielu nie udało się do końca kariery odkleić negatywnych łatek. On tego dokonał – stał się niesamowicie istotną postacią reprezentacji Adama Nawałki, ulubieńcem kibiców Swansea, a także jednym z najbardziej cenionych fachowców w Premier League. W rozmowie z Weszło raz jeszcze przeżywa najpiękniejsze, ale i najtrudniejsze chwile w swojej karierze, dziś opowiadając o nich z dystansem i rozbrajającą szczerością.

Fot.FotoPyk

Najnowsze

Francja

Media: Podstawowy obrońca przedłuży swój kontrakt z PSG

Bartosz Lodko
2
Media: Podstawowy obrońca przedłuży swój kontrakt z PSG
Piłka nożna

U-21: Nie będzie nam łatwo o awans do fazy pucharowej. Poznaliśmy skład koszyków

Bartosz Lodko
3
U-21: Nie będzie nam łatwo o awans do fazy pucharowej. Poznaliśmy skład koszyków

Komentarze

15 komentarzy

Loading...