Po sylwetce Diego Simeone do działu „Extra” wjechał nowy, bardzo obszerny wywiad z Mateuszem Piątkowskim z Jagiellonii Białystok. Przemaglowaliśmy go na wszystkie strony, wypytaliśmy o wszystko, od wycieczek na grzyby (i przygód podczas tychże) po sposób negocjacji kontraktowych wyszła solidna bryła, na zachętę dwa fragmenty, poniżej zaś link do całego wywiadu. Dla fanów z Białegostoku – pozycja obowiązkowa. Dla reszty – kawał rozmowy ze zwyczajnie sympatycznym człowiekiem. Plus jedna riposta, która zaskoczyła nawet nas. Odsyłamy do wywiadu.
Wiesz jak wyglądały moje negocjacje?
– Chcę kontrakt na dwa lata.
– Nie, bo jak będziesz słabo grał, to trzeba będzie ci płacić i nie odejdziesz bez kasy.
– No to skoro tak, to podpisujemy na pół roku. Bez ryzyka.
– Nie, bo jak odpalisz, to nic na tobie nie zarobimy.
I tak w kółko. Poza tym mnie też nie interesowało wiązanie się na dłużej. Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której klub jest ze mnie niezadowolony, a ja siedzę w nim na siłę, bo mam ważny kontrakt. Męczyć tylko dla kasy? Po co mi to? Jak coś nie pasuje, to rozwiązujemy i po sprawie. A jeśli obie strony są na „tak”, to w każdej chwili możemy usiąść, porozmawiać i umowę przedłużyć.
(…)
Trochę dziwne to twoje marudzenie, bo w szatni uchodzisz raczej za duszę towarzystwa.
Czy ja wiem? Szatnia to specyficzne miejsce, w którym relacje opierają się głównie na żartach i docinkach, a że lubię się pośmiać, to nie unikam tego typu akcji. Czasami jednak, zupełnie niechcący, przekraczam granicę i w ten sposób narażam się kolegom, ale co poradzić?
A z fryzjerem przekroczyłeś granicę?
Jeśli ktoś obcy wprost zadaje pytania, które moim zdaniem są nie na miejscu, to zbijam gościa z tropu. Fryzjera wkręciłem, że jestem geodetą i przyjechałem do Białegostoku na pomiary, ale po trzeciej wizycie już zajarzył, więc dłużej kłamać nie mogłem. Lubię pościemniać w sprawach mało istotnych, ale jak przychodzi do poważnych tematów, to jestem bardzo konkretnym partnerem do rozmowy.
Cały wywiad znajdziecie w tym miejscu.
Fot.FotoPyk