Nie chcemy snuć negatywnych scenariuszy, bo to zawsze wprowadza niepokój. Ogranicza i utrudnia osiąganie celów. Ale nie sposób przejść obojętnie obok faktów, które są klarowne. Biorąc pod uwagę wszystkie mecze reprezentacji Polski na mistrzostwach świata, tylko dwukrotnie udawało nam się odwrócić losy rywalizacji, gdy przeciwnik jako pierwszy obejmował prowadzenie. Dlatego tak ważne będzie strzelenie pierwszego gola, bo gdy otwieraliśmy wynik spotkania na mundialu, jeszcze nigdy nie schodziliśmy z boiska pokonani.
Naprawdę, nigdy. Spójrzmy na fakty.
Francja 1938
Polska-Brazylia 5:6 (pierwsi straciliśmy, przegraliśmy)
RFN 1974
Polska – Argentyna 3:2 (pierwsi strzeliliśmy, wygraliśmy)
Polska – Haiti 7:0 (pierwsi strzeliliśmy, wygraliśmy)
Polska – Włochy 2:1 (pierwsi strzeliliśmy, wygraliśmy)
Polska – Szwecja 1:0 (pierwsi strzeliliśmy, wygraliśmy)
Polska – Jugosławia 2:1 (pierwsi strzeliliśmy, wygraliśmy)
Polska – Niemcy 0:1 (pierwsi straciliśmy, przegraliśmy)
Polska – Brazylia 1:0 (pierwsi strzeliliśmy, wygraliśmy)
Argentyna 1978
Polska – RFN 0:0
Polska – Tunezja 1:0 (pierwsi strzeliliśmy, wygraliśmy)
Polska – Meksyk 3:1 (pierwsi strzeliliśmy, wygraliśmy)
Polska – Argentyna 0:2 (pierwsi straciliśmy, przegraliśmy)
Polska – Peru 1:0 (pierwsi strzeliliśmy, wygraliśmy)
Polska – Brazylia 1:3 (pierwsi straciliśmy, przegraliśmy)
Hiszpania 1982
Polska – Włochy 0:0
Polska – Kamerun 0:0
Polska – Peru 5:1 (pierwsi strzeliliśmy, wygraliśmy)
Polska – Belgia 3:0 (pierwsi strzeliliśmy, wygraliśmy)
Polska – ZSRR 0:0
Polska – Włochy 0:2 (pierwsi straciliśmy, przegraliśmy)
Polska – Francja 3:2 (pierwsi straciliśmy, wygraliśmy)
Meksyk 1986
Polska – Maroko 0:0
Polska – Portugalia 1:0 (pierwsi strzeliliśmy, wygraliśmy)
Polska – Anglia 0:3 (pierwsi straciliśmy, przegraliśmy)
Polska – Brazylia 0:4 (pierwsi straciliśmy, przegraliśmy)
Japonia/Korea Południowa 2002
Polska – Korea Południowa 0:2 (pierwsi straciliśmy, przegraliśmy)
Polska – Portugalia 0:4 (pierwsi straciliśmy, przegraliśmy)
Polska – USA 3:1 (pierwsi strzeliliśmy, wygraliśmy)
Niemcy 2006
Polska – Ekwador 0:2 (pierwsi straciliśmy, przegraliśmy)
Polska – Niemcy 0:1 (pierwsi straciliśmy, przegraliśmy)
Polska – Kostaryka 2:1 (pierwsi straciliśmy, wygraliśmy)
Wzięliśmy udział w siedmiu turniejach, podczas których rozegraliśmy trzydzieści jeden spotkań. Wygraliśmy piętnaście meczów. W dwóch z nich – z Francją w 1982 i Kostaryką w 2006 – przegrywaliśmy, ale ostatecznie przechyliliśmy szalę zwycięstwa na swoją stronę. To były jednak pojedyncze przypadki. Z reguły w meczach, w których wygrywaliśmy, strzelaliśmy gole jako pierwsi. Działo się tak aż trzynaście razy. Wychodząc na prowadzenie, łapaliśmy pewność siebie i nie dawaliśmy się złapać.
Nie zdarzyło się, żebyśmy objęli prowadzenie, a potem schodzili z boiska pokonani. Ba, my nawet nie remisowaliśmy!
Wiadomo, ostatni raz na mistrzostwach świata zagraliśmy w 2006 roku. Przez ten czas w naszej kadrze zmieniło się absolutnie wszystko. Ale trudno lekceważyć taką prawidłowość, tym bardziej że sięga ona korzeniami aż do 1974 roku. Strzelając jako pierwsi, byliśmy w stanie pokonać naprawdę bardzo mocne reprezentacje – Argentynę, Włochy czy Brazylię. Sytuacja wyglądała gorzej, gdy rywale obejmowali prowadzenie. Działo się tak aż dwanaście razy i niestety w dziesięciu przypadkach schodziliśmy z boiska pokonani. Tylko dwukrotnie, o czym wspominaliśmy wcześniej, odwróciliśmy losy rywalizacji.
Dlatego tak ważne będzie objęcia prowadzenia. Niby nic odkrywczego, bo przecież naturalną koleją rzeczy jest to, że łatwiej gra się, prowadząc. Jednak taka ciekawostka musi działać na wyobraźnie.
Spójrzmy jeszcze, jak wyglądało to za kadencji Adama Nawałki. Nie będziemy cofać się do początków jego pracy, pominiemy też mecze towarzyskie. Skupmy się na ostatnich mistrzostwach Europy i eliminacjach do mundialu, by zobaczyć, jak na prowadzenie reaguje nasza obecna reprezentacja i czy istnieje szansa na utrzymanie korzystnego dla nas trendu na mistrzostwach. Problemem biało-czerwonych jest na pewno to, że bardzo często – prowadząc nawet dwoma bramkami – dają dojść do głosu swoim przeciwnikom. Choć i tak należy docenić, że wychodząc na prowadzenie, ani razu nie dali się pokonać. Oczywiście spotkania ze Szwajcarią i Portugalią liczymy jako zremisowane. Co ciekawe – w czternastu z piętnastu ostatnich meczów o stawkę (nie licząc feralnego starcia z Danią) jako pierwsi zdobywaliśmy bramkę. Co jeszcze ciekawsze – zazwyczaj, mimo częstych komplikacji, utrzymywaliśmy korzystny rezultat do samego końca.
Czyli mamy pełne prawo sądzić, że jeżeli kadra obejmie prowadzenie, nawiąże do naszej chlubnej przeszłości. Oczywiście wiemy też, że w tyłach nie mamy zbyt kolorowo, i zdarza się, że potrafimy nawet zrobić sobie kłopoty, prowadząc na własnym stadionie z Danią 3:0.
Nasza reprezentacja podczas Euro 2016 stanowiła prawdziwy defensywny monolit. Tylko my i Niemcy nie straciliśmy żadnej bramki w fazie grupowej. Sam mecz z naszymi zachodnimi sąsiadami był popisem sprawności w ustawieniu zasieków. Gole traciliśmy dopiero po strzale życia Shaqiriego i rykoszecie po uderzeniu Renato Sanchesa. Po mistrzostwach Europy coś się posypało. W ciągu całych eliminacji do mistrzostw świata straciliśmy aż czternaście bramek. Nie tylko nie królowaliśmy w defensywie, staliśmy się wręcz najsłabszą formacją obronną wśród drużyn, które wygrały swoje grupy. Co więcej – żaden zespół, który finiszował na drugiej pozycji, nie dała sobie wbić aż tylu goli. Najgorsze w tym wszystkim było jednak to, o czym wspominaliśmy wcześniej – często dawaliśmy się złapać, gdy wydawało się, że mamy już rywala na widelcu.
Nie ma jednak powodów do przesadnego niepokoju. Przed Euro 2016 nasza formacja obronna również nie stanowiła monolitu, a potem wszystko idealnie się zgrało. Liczymy, że podobnie będzie podczas mistrzostw świata. No i oczywiście mamy nadzieję na jak najszybsze objęcie prowadzenia w starciu z Senegalem i podtrzymanie chlubnej passy.
Chłopaki, zróbcie to!
Fot. FotoPyk