Bruksela to polityczny raj na ziemi. 32 tysiące złotych pensji, 17 tysięcy w formie diet, do tego dodatki na wynagrodzenia asystentów, wynajem biur i podróże. Co sprytniejsi są w stanie ubić na tym sto tysięcy w jeden miesiąc. Nie tak dawno słyszeliśmy o europośle, który specjalnie, raz w tygodniu, jeździł z Belgii do Polski samochodem, pod pretekstem występów w telewizji, byle tylko zgarnąć dodatkowe parę groszy zwrotu. Byli tacy, którzy w swoich kombinacjach się gubili i przy rozliczaniu kosztów okazywało się, że… byli w dwóch różnych miejscach jednocześnie. Nic to więc dziwnego, że do polityki garną kolejni „wielcy”, również świata sportu. Najświeższa informacja: do europarlamentu kandyduje Izabella Łukomska – Pyżalska.
Kto wie, może nawet stworzy jakiś cichy sojusz z Weroniką Marczuk.
Nie tak dawno pani prezes chciała podbijać Europę z Wartą Poznań. Potem liczyła, że trafi do zarządu Polskiego Związku Piłki Nożnej. Niestety, na koniec okazało się, że najprędzej może trafić jednak do II ligi. Teraz przed nią jednak kolejne wyzwanie – Bruksela. Drugie miejsce na wielkopolskiej liście Twojego Ruchu.
Mamy takie dziwne, lekko złośliwe przekonanie, że z Ruchów to pani Łukomska najlepiej kojarzy Ruch Chorzów. A „warta poznania” to może i ona była, ale kilkanaście lat temu na okładce Playboya. Ale co zrobić, takie czasy. Dziś nikomu spróbować nie zaszkodzi. Nieważne, czy ma się jakąkolwiek wiedzę i cokolwiek do powiedzenia. Byle mieć względnie kojarzone nazwisko i już można walczyć o miejsce przy korytku. Próbując wnieść powiew świeżości” do europejskiej polityki, jak to o Ł»urawskim mówił rzecznik małopolskiego SLD.
Zresztą, a propos Ł»urawskiego…
Rozmowę z nim prezentuje dziś Przegląd Sportowy. Pan Maciej mówi, że pieniędzy zarobił dosyć, więc wynagrodzenie z europarlamentu jest dla niego sprawą drugorzędną. Po prostu poczuł dreszczyk emocji i uznał, że warto sprawdzić się w nowej roli. Co więcej, jeśli go dobrze rozumiemy (?), to chciałby pogodzić obowiązki z pracą skauta w Wiśle(!). Twierdzi, że w kwestii doświadczenia nie ma się czego wstydzić, bo do sukcesów zawsze dochodził ciężką pracą. W sumie to nieważne, że przez ostatnie lata nie osiągał ich w polityce międzynarodowej, tylko w bieganiu za kawałkiem skóry i wbijaniu jej w prostokąt przystrojony siatką. Wszystkiego przecież można się nauczyć.
Na pytanie, dlaczego startuje z listy SLD, odpowiada:
Obecny program SLD jest w wielu kwestiach zbieżny z moimi poglądami na temat równości szans dla wszystkich obywateli, bez względu na wiek, pochodzenie, kolor skóry, wyznanie, poglądy czy orientację seksualną. Chciałbym żyć w kraju, którego obywatel czuje się bezpiecznie, ma możliwość kształcenia się i zdobycia satysfakcjonującej pracy. Poza tym w SLD nastąpiła zmiana pokoleniowa…
Maćku, radzilibyśmy w międzyczasie wysondować, co w kwestii równości obywateli bez względu na wiek, pochodzenie, kolor skóry, wyznanie, poglądy czy orientację seksualną mówią też programy PO, PiS, PSL, Twojego Ruchu i jeszcze paru innych tworów. Generalnie, radzilibyśmy rzucić okiem, co mówi o tym polska konstytucja. Może dojdziesz do jakichś błyskotliwych wniosków…
PS Poza tym, mamy świetny pomysł. Skoro wynagrodzenie jest sprawą drugorzędną, to może jak już do tego europarlamentu się dostaniesz, zrobisz coś pożytecznego, pożyteczniejszego niż robi większość już w Brukseli obecnych i przekażesz na przykład połowę swojej pensji na cele charytatywne? To by było coś.
Fot. FotoPyK
