Zagłębie Lubin. Pisanie o tym klubie przez całą jesień było dla nas największym testem kreatywności. Nie ma bowiem drużyny, przy której opisywaniu trzeba się silić na tak wiele synonimów beznadziei. Lubin Shore, dolnośląskie Detroit, sanatorium, skansen… Posiadamy prawa autorskie do wszystkich tych hasełek i jeśli w Zagłębiu nic się nie zmieni na wiosnę, nie zawahamy się wymyślić kolejnych. Mamy jednak dziwne przeczucie, że minie kilka kolejek i zamiast wyśmiewać lubińskich prawdziwków, zaczniemy ich nazywać „rycerzami wiosny“. Gorzej po prostu być nie może.
Kilka przesłanek skłania nas ku myśleniu, że Zagłębie w końcu się odbije. Po pierwsze – lekkoatletyczne treningi Lenczyka w Spale, który nawet z Ćwielonga potrafił zrobić piłkarza. Po drugie – atmosfera niczym w fawelach Rio de Janeiro, która nastąpiła w Lubinie jesienią. Wyczyszczono kadrę z największych oferm (Jeż, Gliwa, Rakels), teoretycznie nawet ją wzmocniono (Curto, Bertilsson, Rodić, Janoszka). Nawet jeśli nie każdemu będzie się chciało grać – pamiętajmy, to jednak Zagłębie – po prostu nie wierzymy, że paczka Lenczyka skończy ten sezon tuż nad kreską. Tacy z nas niepoprawni optymiści.
CIĄGNIK
Nie do końca widzimy w Lubinie jakiegokolwiek kandydata do ciągnięcia całej drużyny… No bo kto? Sami powiedzcie. Piech? Chimeryczny. Papadopulos? Oduczył się strzelać. Abwo? Nieprzewidywalny, jeździec bez głowy. Przybecki? A nie rozsypie się? Coś nam mówi, że w końcu obudzi się Łukasz Piątek. Z prostej przyczyny – jeśli były polonista ma jakąkolwiek godność i przyzwoitość, to w końcu przestanie się przebierać za kuracjusza lubińskiego sanatorium, a zacznie grać tak, jak w ostatnim sezonie na Konwiktorskiej. Tak, niech będzie Piątek. Łukasz, nie zawiedź nas!
PIĄTA KOLUMNA
Adrian Błąd i Arkadiusz Woźniak. Nie mamy już złudzeń. Długo apelowaliśmy – najpierw do trenerów, by dali im szansę, później do samych zawodników, by cokolwiek wnieśli do gry Zagłębia. Przestaliśmy się już czarować. Na dziś z Błąda i Woźniaka, niegdyś niezłych piłkarzy, zostały tylko strzępy. Zero pożytku, a ich obecność w składzie działa tylko na minus. Nawet w Zagłębiu, co samo w sobie jest sporą sztuką. Niech się chłopaki cieszą, że wciąż mogą doić tę lubińską krowę, bo jeszcze chwila i zaczną się zgłaszać Podbeskidzia czy inne Rybniki. W najlepszym wypadku.
WYJŚCIOWA JEDENASTKA
Rodić – Widanow, Rymaniak, Banaś, Cotra – Kwiek, Piątek – Przybecki, Bertilsson, Janoszka – Piech.
BÓL GŁOWY
Większość zawodników Zagłębia stanowi dla nas zagadkę. Nie potrafimy bowiem zrozumieć, jak jeden podpis na kontrakcie, jedno maźnięcie długopisem może pozbawić zawodnika umiejętności. Kwiek, Piątek, Błąd, Oleksy… Mamy wymieniać dalej? Z całego tego towarzystwa najbardziej zastanawia nas natomiast Michal Papadopulos, który wjechał w ligę z przytupem, a jesienią walczył o miano najbardziej bezużytecznego drwala całej ligi. Odbije się? A może zjedzie jeszcze niżej? Tak, tu mamy ból głowy.
NACZELNY GAMOŁƒ
Silvio Rodić. Kto, jeśli nie on? Kto, jeśli nie facet, który dusi swoją kobietę, a w wolnych chwilach śmiga po kasynach? Coś nam podpowiada, że Widanow – po odejściu Rakelsa – nie będzie długo szukał nowego kompana do baletów.
RĘCE NA KOŁDRĘ
Młodzież. Sami się nacięliśmy wzywając Hapala, Buczka, a następnie Lenczyka, by postawili na lokalne młode talenty, ale gdy już do tego doszło, okazało się, że jakości u nich niewiele więcej niż u wszelkiej maści Bilków. W dalszym ciągu uważamy, że w interesie klubu jest promowanie Azikiewiczów – może kiedyś uda się kogoś sprzedać – ale nie napalajmy się. Bo na razie najlepiej radzą sobie ci, którzy przy pierwszej okazji wyemigrowali z Lubina. Igor Łasicki i Piotr Zieliński. A reszta? Reszta przegrywa rywalizację z Kwiekiem, Cotrą czy innym Guldanem, co wielkiej chwały nie przynosi i stanowi jasny sygnał: na wszelki wypadek czas sięgnąć po książki.
USTAW LIGĘ
Na tak: Miłosz Przybecki – klasyczny przykład młodego talentu, który ani już nie jest młody, ani… Dobra, nie będziemy się zapędzać, bo wciąż w „Miłego“ wierzymy, pamiętając kilka jego niezłych występów w Polonii. Kilka. Można policzyć na palcach jednej ręki. Wiek? 23 lata. Jeśli Miłosz nie zrobi pożytku ze swojej szybkości po treningach u Lenczyka w Spale, to… Rusz, chłopie, rusz w końcu.
Na minus: Łukasz Janoszka – idealny kandydat do przepadnięcia w sanatorium. Idealny. Przychodzi z gorszego organizacyjnie klubu, z niskiego na wysoki kontrakt, wymagania niewielkie… Sorry, wolimy grać piątką w obronie, niż kupować Janoszkę w Ustaw Ligę. Nie nasza bajka.
Fot. FotoPyK