Był już ostatni w ligowej tabeli Widzew, pora więc na drugie od końca Podbeskidzie. Pod Klimczokiem da się wyczuć nerwową atmosferę, lecz gdy przypomnimy sobie sytuację sprzed roku, pozycja wyjściowa Górali jest wręcz wymarzona. Dla nich, podobnie jak dla większości polskich drużyn, trudniących się nie graniem piłką, a uporczywym bieganiem, kluczowe będzie zbudowanie zespołu. Każdy zawodnik w pojedynkę może być mierny, ale jeśli zgarniętym w paczkę nie braknie zaangażowania, pewnie powalczą o uniknięcie degradacji.
Na tę chwilę powtarzalne elementy w taktyce Podbeskidzia to krzyk Leszka Ojrzyńskiego, szeroko rozstawione łokcie Dariusza Łatki, turbodiesel Piotra Malinowskiego, a także magnes w bucie Błażeja Telichowskiego, który przyciąga do niego każdą wrzutkę. Trochę mało piłki w piłce – tak byśmy to spuentowali. Do tego Dariusz Pietrasiak, miły nie tylko w obyciu, bo dla rywali również. Jedźmy dalej – zahukany Adu Kwame, waleczny (tylko tyle) Marek Sokołowski czy dobrze wykonujący stałe fragmenty Adam Deja… Dość! Niebywałe, że najbardziej przyzwoitym zawodnikiem, takim do jakiego rzeczywiście ciężko się przyczepić o coś konkretnego, wybraliśmy Antona Slobodę. Nie no, wystarczy…
CIĄGNIK
Sebastian Bartlewski. Co do tego, że niespełna 20-letni Bartlewski w pojedynkę pchnie Podbeskidzie ku górze tabeli, złudzeń nie mamy. Ot, jak Bóg da, to raz na jakiś czas błyśnie z przodu, co być może przełoży się na dwa czy trzy gole. Tyle że na tle kolegów z ofensywy bielszczan – co nie jest przecież wybornym komplementem – daje jakość. Jakąkolwiek, nie licząc z grzeczności chimerycznego Fabiana Paweli… No bo – popatrzcie sami – jeśli nie oni, to kto? Janosik Charles Nwaogu, Mikołaj Lebedyński czy Krzysztof Chrapek?
PIĄTA KOLUMNA
Mikołaj Lebedyński. W Pogoni był młody i nieopierzony. W Rodzie Kerkrade – w końcu to Eredivisie – niejednemu polskiemu ligowcowi jeszcze nie wyjdzie, choć całkowitej klapy w jego przypadku akurat nie było. Testy w Pogoni zakończone pamiętną polemiką z trenerem Wdowczykiem. Kosz dla Cracovii z kibicowskich pobudek. Później epizod w Szwecji, lecz gdy w Hacken zdołali się na nim poznać, szybko zaproponowali mu powrót do domu. Do tego nieustanne braki w przygotowaniu fizycznym, co przy niezbyt imponujących umiejętnościach piłkarskich daje zawstydzający całokształt. I niby ten Lebedyński lat w tym roku skończy dopiero 24, lecz trudno oprzeć się wrażeniu, że najlepsze (czyli takie sobie) chwile są za nim. Tak daleko, że gdyby się odwrócił, to już ich nie zobaczy.
WYJŚCIOWA JEDENASTKA
Zajac – Sokołowski, Konieczny, Pietrasiak, Telichowski – Łatka, Sloboda – Chmiel, Iwański, Malinowski – Bartlewski.
BÓL GŁOWY
Piotr Malinowski. Zawodnik, który nie odpuszcza. Tyle że nie tylko rywalom, bo statystykom również. Ma już w Ekstraklasie występów blisko setkę, zaś po stronie goli wciąż widnieje jeden. Jak dodaliby złośliwi – dokładnie jeden rykoszet. W tym roku lekkoatlecie Malinowskiemu stuknie – uwaga, uwaga – czwarty krzyżyk. Trzy dychy na liczniku. Często śmialiśmy się z niego jesienią, że robi wiatr i nic więcej – jednocześnie stawiając mu to za zarzut. Cóż to jednak za policzek, skoro oprócz ofensywnych wejść Błażeja Telichowskiego przy stałych fragmentach, właśnie chaotyczna wszędobylskość „maliny” uchodziła za główny atut Górali? Jeszcze nie raz nas z jego powodu głowa rozboli, ale ten model tak ma.
NACZELNY GAMOŁƒ
Bez dwóch zdań – Mateusz Stąporski. Młodsza wersja – uproszczona zresztą – Malinowskiego. Pedałuje z klapkami na oczach pod pole karne przeciwnika, rozgląda się, stwierdza, że na całe szczęście nikt mu nie podał, po czym – zawracając – robi groźną minę i wraca na swoją połówkę. Występów w Ekstraklasie już ponad trzydziesta, natomiast goli i asyst brak. Zero! Jak to możliwe, że po Koronie Kielce znalazł się kolejny chętny, by przelewać mu co miesiąc te kilka tysiaków? Tego to nawet najstarsi Górale nie wiedzą. A nie, oni jeszcze nie wiedzą…
RĘCE NA KOŁDRĘ
Szukaliśmy, sprawdzaliśmy i… nic. Kołdry więc w przypadku Podbeskidzia nie potrzebujemy ani my, ani wy.
USTAW LIGĘ
na tak: Błażej Telichowski (gdziekolwiek stanie, piłka spada mu pod nogi);
na nie: Krzysztof Chrapek (wpiszcie sobie, co chcecie. Nie i jeszcze długo, długo nie).