W poniedziałek w rosyjskich mediach czytania jest dość sporo. Najwięcej pisze się oczywiście o meczach, ale ciekawych materiałów na inne tematy na szczęście też nie brakuje. Dużo miejsca poświęcono chociażby reprezentacji Meksyku i jej trenerowi, kibicom wszelkiej maści i – już tradycyjnie – transferowi Aleksandra Gołowina. Najciekawszy i mocno zaskakujący jest jednak reportaż z Panamy oraz tekst o miejscach na stadionach, które… nie istnieją, choć można kupić na nie bilet.
Sports.ru
Brazylia, Niemcy, Meksyk i wszystko, co z nimi związane – to tematy, które dominują dziś na lamach największego w Rosji portalu sportowego. Dziennikarze sports.ru zastanawiają się na przykład, czy Joachim Loew żałuje, że nie powołał na mundial Leroy’a Sane, czy Neymar obawia się o swoją niedawno operowaną nogę, co blokuje go psychicznie i czy w grze Brazylijczykowi przeszkadza jego nowa fryzura. Serio. Z tekstu o Juanie Carlosie Osorio, selekcjonerze reprezentacji Meksyku, możemy się za to dowiedzieć, że pogromcy aktualnych mistrzów świata, dwadzieścia lat temu nie wpuszczono na trening Liverpoolu.
(…) Osorio szybko znudził się biznesem, dlatego wszystko sprzedał i aby uczyć się trenerskiego fachu na jakiś czas wyjechał do Liverpoolu, zostawiając żonę samą. Uczęszczał tam na kurs „Nauka i Futbol”, ale wiedza teoretyczna ewidentnie mu nie wystarczała. Właśnie dlatego zaczął chodzić na treningi miejscowych klubów. Z Evertonem nie było żadnych problemów, ale Gerard Houllier i Roy Evans, którzy wówczas prowadzili Liverpool, nie wpuścili dziwnego ich zdaniem Kolumbijczyka na zajęcia zespołu. Osorio nie stracił jednak rezonu i od ludzi mieszkających po drugiej stronie ulicy pożyczył drabinę. Później wszedł po niej na płot i spokojnie oglądał trening. Kilka dni później zamieszkał u ludzi, którzy dali mu drabinę, wynajmując pokój na strychu. W deszczowe dni treningi The Reds mógł oglądać nawet z łóżka.
Najciekawsze materiały dotyczą jednak spraw z piłką w tle. Ot, chociażby historia Matiasa, podróżnika z Argentyny, który do Rosji jechał aż pięć lat. Na rowerze…
(…) Brodaty Argentyńczyk wybrał sobie najtrudniejszą z możliwych drogę do Rosji. W ciągu pięciu lat przejechał na rowerze 80 tysięcy kilometrów, odwiedził 37 krajów i zdobył tylu nowych przyjaciół, że teraz bez problemu ma gdzie przenocować niemal w każdym mieście na świecie. Do Moskwy przyjechał przede wszystkim na mundial, ale stolica Rosji nigdy nie była celem jego podróży. Bo konkretnego celu Matias tak naprawdę nie ma. Pięć lat temu po prostu wyszedł z domu i wsiadł na rower, mając 200 dolarów w kieszeni.
https://twitter.com/vitalysuvorov/status/1008334353980710912
Oprócz tego sports.ru rozpływa się nad kibicami z Meksyku, pisząc o nich, że bawią się dokładnie tak jak Rosjanie wstydzą się bawić i tekst o Ricardo Rodriguezie, cichym bohaterze meczu Brazylia-Szwajcaria, u którego jeszcze przed porodem lekarze wykryli przepuklinę, zagrażającą jego życiu. Małego Ricardo szczęśliwie udało się odratować, a ten, gdy już podrósł, został całkiem dobrym piłkarzem.
Sowiecki Sport
Prawdziwym hitem jest reportaż z leżącej w Rosji… Panamy, idealny przed startem rywalizacji w grupie G. Jeśli coś wam nie pasuje, to uspokajamy. W Rosji naprawdę jest Panama, wchodzi w skład obwodu orłowskiego i mieszka tam – dosłownie – garstka osób.
(…) Drewniany dom, położony dość daleko od głównej drogi na wysokim brzegu rzeki. Obok stodoła i garaż, a przed garażem dwóch facetów w samych majtkach. Gospodarz, gość około czterdziestki ma jeszcze okulary. Jego kumpel nie ma nawet butów.
Piją, ale na pewno nie wino. Przed nimi stoi do połowy pusta trzylitrowa butelka samogonu. I jeszcze słoik ogórków kiszonych i wciąż zamknięta paczka pierników.
Błogi wyraz twarzy gospodarza świadczy o tym, że już udało mu się odnaleźć harmonię z całym światem.
Oprócz tego w „Sowieckim Sporcie” możemy znaleźć analizy wczorajszych i zapowiedzi dzisiejszych meczów, dużo tekstów o kibicach z Ameryki Południowej oraz długi artykuł o tym, że konduktorzy pracujący na rosyjskiej kolei są zwalniani z pracy ze względu na darmowe przejazdy obowiązujące w kraju w czasie mundialu.
Sport-Express
Zaczynamy od ważnej informacji dla wszystkich sympatyków reprezentacji Rosji. Jeśli „Sbornej” uda się wyjść z grupy, to w fazie pucharowej do gry prawdopodobnie wróci Ałan Dzagojew. Tak przynajmniej twierdzi… Aleksiej Miranczuk, który sprzedał informację dziennikarzom Sport-Expressu.
Dalej mamy ciekawą rozmowę z ukraińskim kibicem, który wbrew rekomendacjom rządu w Kijowie, postanowił wybrać się na Mistrzostwa Świata i po ulicach rosyjskich miast przemyka owinięty we flagę swojego kraju…
– Sława Ukrainie – zaczyna Pawło. – Przyjechałem do Rosji na mundial, żeby coś zobaczyć, zwiedzić miasta. Kręcę też videobloga. Chcę sprawdzić na ile organizacja odpowiada randze wydarzenia. Na razie wszystko jest super! Na Ukrainie nikt nie zrelacjonuje tego w odpowiedni sposób, więc chcę pokazać, jak jest naprawdę. Wszystko, co mówi się w ukraińskich i rosyjskich mediach w ogóle mnie nie obchodzi.
…oraz tekst o tym, że na mundialowe mecze sprzedawane są bilety na miejsca, które nie istnieją. Przytaczamy opinię człowieka, który szwagier spotkał się z takim właśnie problemem.
Po przyjściu na stadion próbował znaleźć swoje miejsce w odpowiednim rzędzie, ale nie mógł go znaleźć. Steward, którego poprosił o pomoc, powiedział mu, że miejsca numer 27 po prostu nie ma. Jest 25 i 26, ale 27 nie istnieje. Zamiast miejsca siedzącego, zaproponował mu stojące. Szwagier oglądał tak całą połowę meczu otwarcia, ale po przerwie zrezygnował i smutny wyszedł ze stadionu. Mówił, że było mu wszystko jedno i że nie chce o tym gadać. Ja jednak nie mogę tego tak zostawić, bo takie coś jest po prostu nieuczciwe.
Do podobnych sytuacji doszło także na stadionie w Jekaterynburgu, gdzie rzędy z krzesełkami również były wybrakowane, a według doniesień kibiców coś podobnego może wydarzyć się także w Wołgogradzie. Z czego wynika cały problem? Rzecz jasna, nie wiadomo.
Ponadto Sport-Express publikuje dziś także teksty o ewentualnym występie Salaha w meczu Rosja-Egipt oraz o stosunkowo niskiej liczbie angielskich kibiców, którzy zdecydowali się na żywo wspierać swoją reprezentację.
Bombardir.ru
Wiele tekstów nie znaleźliśmy, ale interesujących informacji, jak zwykle zresztą, nie brakuje. Na pierwszy plan wysuwa się analiza transferowej sytuacji Aleksandra Gołowina, którym interesują się najmocniejsze europejskie klubu. Bombardir wymienia wśród nich Arsenal, Chelsea, Manchester United, Juventus, Monaco, Barcelonę, Milan i Napoli.
Monaco
Wariant, który pojawił się pod koniec wiosny. Według informacji portalu www.championat.com monakijczycy chcą wzmocnić linię pomocy i Gołowin jest dla nich najlepszym kandydatem. Z informacji, które ujawnił menadżer piłkarski Sandor Varga wynika, że CSKA odrzuciło już kilka ofert, które były po prostu za niskie.
FC Barcelona
Mundial to świetna reklama dla każdego zawodnika, więc nic dziwnego, że plotek o transferze Gołowina jest coraz więcej. Według informacji „Marki”, Barcelona interesowała się Frenkiem de Jongiem, za którego Ajax Amsterdam domaga się 50 milionów euro, a Gołowin ma stanowić alternatywę dla Holendra, w dodatku wyraźnie tańszą. Na razie jednak zainteresowanie Dumy Katalonii sprowadza się wyłącznie do jednego tekstu w Marce, choć hiszpańskie media informowały też, że grę Gołowina w specjalnej grupie w aplikacji WhatsApp, szeroko omawiali piłkarze Barcelony.
Juventus Turyn
Ciężko było uwierzyć, że historia z transferem zakończy się tak szybko, ale Włosi nigdy nie zwątpili w swoje informacje. Wynika z nich, że Gołowin zgodził się już na transfer do Turynu, a cała operacja jest już na finiszu.
Fot.Newspix.pl