Bezbłędny Real kontra odważne Atletico – już dziś wielkie derby Madrytu

redakcja

Autor:redakcja

05 lutego 2014, 10:00 • 5 min czytania

Real Madryt nie przegrał 21 ostatnich meczów, co jest najlepszym wynikiem w trenerskiej karierze Carlo Ancelottiego. Atletico z kolei właśnie wykręciło serię 23 spotkań bez porażki, dzięki czemu Diego Simeone wyrównał swoje osiągnięcie z 2012 roku. Niezależnie od tego, co się dziś wydarzy na Santiago Bernabeu – któryś z wielkich trenerów poprawi swój życiowy rekord – a być może zrobią to obaj. Jeszcze w kwietniu 2013 roku Real mógł poszczycić się passą dziesięciu kolejnych zwycięstw nad lokalnym rywalem. Kiedy na Vicente Calderón zaczęto już mówić o fatum, Atletico przełamało się i dwukrotnie pokonało odwiecznego przeciwnika na jego terenie. Doszło do tego, że dziś mówi się, że to Real nie może znaleźć sposobu na podopiecznych Simeone.Do dzisiejszego meczu Atletico przystępuje z pozycji lidera La Liga. Na taką okazję fani „Rojiblancos” czekali bardzo długo – niektórzy w tym czasie zdążyli przyjść na świat i upić się do nieprzytomności na swoich osiemnastych urodzinach. W ekipie Simeone optymistyczne nastroje są w pełni uzasadnione. Jak dotąd Atletico w swojej historii siedmiokrotnie było liderem po 22. kolejce i w czterech przypadkach oznaczało to zdobycie tytułu mistrzowskiego. Póki co Diego Costa i spółka mogą się pochwalić ligowym bilansem 2,6 punktu na mecz – taka średnia w przekroju całego sezonu dałaby wynik niewiele gorszy od rekordu wszech czasów Primera Division.

Bezbłędny Real kontra odważne Atletico – już dziś wielkie derby Madrytu
Reklama

Carlo Ancelotti jest zdania, że Atletico Madryt gra tak, jak grał Diego Simeone. Z kolei argentyński trener porównuje styl swojej ekipy do cech charakteru Luisa Aragonesa, czyli odwagi i waleczności. Dyspozycja piłkarzy z Vicente Calderón jest chyba największym pozytywnym zaskoczeniem bieżącego sezonu w Europie.

Reklama

Pewną niepewność wśród fanów „Rojiblancos” wywołały kłopoty zdrowotne piłkarzy Simeone. W ostatnim czasie co kilka dni ktoś wypadał ze składu – na treningu urazu nabawił się Arda Turan (ale dziś może zagrać), w spotkaniu pucharowym Felipe Luis, a w ostatnim meczu ligowym David Villa. Niepokoić może zwłaszcza sytuacja w ataku, bo „El Guaje” wypadł na dziesięć dni i nie ma pewności, czy zdoła się wykurować na mecz rewanżowy. Jakby tego było mało, Diego Costa znajduje się w grupie zagrożonych pauzą za żółte kartki. Jeżeli dziś dostanie upomnienie od sędziego, w meczu na Vicente Calderón Atletico zagra bez swoich największych armat.

W kontekście absencji Davida Villi prawdopodobne jest, że w wyjściowej jedenastce wybiegnie Diego Ribas. Brazylijczyk nie zdążył się jeszcze porządnie rozpakować i rozeznać w sytuacji klubu – na konferencji prasowej wyszło na jaw, że nie do końca wie, w ramach jakich rozgrywek odbędzie się mecz z Realem. Mimo to Diego wydaje się być w świetnej formie. Po jego wejściu w meczu z Sociedad piłkarzom Atletico grało się zdecydowanie lepiej, co potwierdzili trzema bramkami. Brazylijczyk normalnie przepracował zimowy okres przygotowawczy w Wolfsburgu, więc z pewnością jest gotowy na 90 minut gry. „Widać było ile wejście Diego dało drużynie. To wspaniały zawodnik, który z pewnością będzie naszym ogromnym atutem w ofensywie. Potrafi naprawdę bardzo dużo, wyróżnia go lekkość w grze” – tak pierwszy występ Brazylijczyka podsumował Simeone.

Na przedmeczowej konferencji Carlo Ancelotti wdał się w lekką polemikę ze swoim vis-à-vis z Atletico. Podważył słowa argentyńskiego trenera, który za wszelką cenę nie chce być stawiany w roli faworyta – zarówno półfinału Copa del Rey – jak i całej rywalizacji w lidze. „Simeone robi dobrą robotę i ma świetną drużynę. Chce się pozbyć presji, więc mówi, że nie są faworytem” – powiedział dziennikarzom Ancelotti. Opiniom Włocha przeczą kursy zakładów u największych bukmacherów, którzy we wszystkich rozgrywkach więcej szans dają Realowi.

Za Realem z pewnością przemawiają liczby, jakie wyśrubowali w styczniu i lutym. W dziewięciu tegorocznych meczach Królewscy stracili tylko jedną bramkę. „Gol padł po fantastycznym strzale, to nie był nasz błąd” – tak Ancelotti skwitował trafienie Ibaia Gómeza w meczu na San Mamés. Zatem śmiało można stwierdzić, że w meczach rozgrywanych w 2014 roku Real był w defensywie bezbłędny.

Wydaje się też, że przewagą Królewskich są dwie porażki, których ostatnio doznali z Atletico. Real z pewnością jest podrażniony i głodny sukcesu w starciu z lokalnym rywalem. Sprzyjający „Los Blancos” dziennikarze na siłę doszukują się pozytywów – na przykład, że Casillas nie przegrał meczu derbowego od 15 lat – ale da się już wyczuć znużenie ostatnimi niepowodzeniami przeciwko „Rojiblancos”. Dla wielu punktem odniesienia jest wrześniowy mecz ligowy. Ancelotti z całą stanowczością stwierdza, że Real jest dziś zupełnie inną drużyną, znacznie silniejszą. Różnicę stanowi przede wszystkim Xabi Alonso, który przed czterema miesiącami nie mógł zagrać. Szanse na powrót do pierwszej jedenastki ma także Bale, który kłopoty zdrowotne ma już za sobą. Zagrają też Coentrão i Arbeloa – tyle przed meczem zdradził trener Królewskich.

W zupełności zgadzamy się z włoskim szkoleniowcem, że Real dziś jest zupełnie inną drużyną. Przede wszystkim po latach znów ma w szeregach zdobywcę Złotej Piłki – Cristiano Ronaldo. Oprócz Alonso w środku pola fantastyczną robotę wykonuje Modrić, który osiągnął życiową formę. Z kolei Di Maria odnalazł się na nowej pozycji i znów stał się silnym punktem drużyny. Nadspodziewanie szybko mocną pozycję w zespole wypracował sobie Jesé, który gra bez kompleksów i robi błyskawiczne postępy. Wydaje się, że Real Ancelottiego w pełni odnalazł się w ustawieniu 4-3-3, a dla większości zawodników jest to optymalny system gry.

Jedyną sprawą, która może niepokoić kibiców Realu przed dzisiejszym spotkaniem, jest forma zespołu w meczach z drużynami hiszpańskiej czołówki. Ancelotti w swoim pierwszym sezonie w La Liga przegrał z Barceloną i Atletico, zremisował z Villarreal i Athletic Bilbao oraz tylko raz zwyciężył, z Baskami na własnym stadionie. Pięć meczów na szczycie i tylko jedna wygrana – to z całą pewnością dorobek poniżej oczekiwań i możliwości.

Dzisiejszy mecz poprowadzi Clos Gómez, między innymi rozjemca derbów Madrytu w zeszłorocznym finale Copa del Rey. Zdaje się, że jest to dosyć pechowy arbiter dla Realu – w tym sezonie sędziował mecz w Pampelunie, w którym już w 44. minucie gry wyrzucił z boiska Sergio Ramosa, przez co Królewscy nie byli w stanie zdobyć kompletu punktów. Clos Gómez znany jest również z listy trzynastu błędów, którą kiedyś atakował go Mourinho, oraz z dość aptekarskiego stylu sędziowania i częstego sięgania do kieszonki. W tym kontekście uważać muszą przede wszystkim Ramos, Jesé, Diego Costa i Koke, dla których żółta kartka będzie równoznaczna z absencją w rewanżu.

Najnowsze

Ekstraklasa

Zieliński studzi głowy. W Kielcach nie jest ani tak źle, ani tak dobrze, jak myślą

Jakub Białek
2
Zieliński studzi głowy. W Kielcach nie jest ani tak źle, ani tak dobrze, jak myślą
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama