Reklama

Czarny koń poszedł na rzeź. Kostaryka rewelacją już nie będzie

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

17 czerwca 2018, 16:04 • 3 min czytania 6 komentarzy

– A może będą rewelacją, jak na mundialu w Brazylii? – zastanawiano się przed meczem Kostaryki. No, nie będą. Głupie pomysły wybił im z głowy Aleksandar Kolarov fantastycznym strzałem z rzutu wolnego. Serbowie potwierdzili wszystkie przewidywania – pomoc mają świetną, w ataku za to bryndza. Gdyby byli skuteczniejsi, to przewieźliby rywali nawet 3:0. A tak skończyło się na skromnym, jednobramkowym zwycięstwie.

Czarny koń poszedł na rzeź. Kostaryka rewelacją już nie będzie

Kostaryka – Serbia. . Potencjał na paździerz dnia. Faworytem byli Europejczycy, ale takim faworytem, jakim jest 6a w meczu z 5c. Niby lepsi, niby z większym potencjałem, ale gdyby na boisko wpadła drużyna z prawdziwego zdarzenia, to Serbowie i Kostarykanie mogliby się schować. Ze strony ekipy Mladena Krstajica spodziewaliśmy się błysku indywidualności – wiemy, że jako zespół jak zwykle nie istnieją, ale linia pomocy z Milinkoviciem-Saviciem, Maticiem czy Tadiciem robiła wrażenie. Goście zza wielkiej wody znów wyszli z piątką obrońców (tak, jak na MŚ 2014) i nastawili się na szybkie ataki po przechwycie piłki. Czyli teoretycznie z jednej strony fajerwerki, a z drugiej petardy hukowe.

Pierwsza połowa wyglądała jednak jak pokaz sztucznych ogni w kiblu Mario Balottellego. Kostaryka wyszalała się w pierwszym kwadransie, ale to szaleństwo doprowadziło tylko do jednej sytuacji strzeleckiej. Serbia skupiła się na atakach prawym skrzydłem, ale dwie najlepsze sytuacje stworzyła po daaaaleeeekich podaniach z głębi pola. W obu przypadkach strzelał Milinković-Savić, w obu bronił Keylor Navas, w obu sędzia odgwizdywał spalonego. W pierwszej sytuacji – wrzutka Kolarova – faktycznie Serb był bliżej bramki niż obrońcy, ale w drugiej – gdy popisał się fenomenalną przewrotką – już nie. Arbitra liniowego uratował jednak bramkarz Los Ticos.

Śmialiśmy się, że Kostaryka będzie zespołem “Navas i przyjaciele”, no i tak w gruncie rzeczy to wyglądało. Golkiper Realu bronił nieźle, ale do czasu, aż Serbowie przylutowali mu tak, że mógł tylko – jak swego czasu Artur Boruc w Legii – odpuścić sobie interwencję i zaklaskać strzelcowi. A był nim Aleksandar Kolarov, który przymierzył w samo okienko z rzutu wolnego. Być może był to do tej pory najładniejszy gol na mundialu – gdzieś w gronie wolniaczka Ronaldo czy zewniaka Czeryszewa. A Kolarov pocelował przy norażniku z kamienną twarzą. Taką, jak na tym filmiku Manchesteru City:

Reklama

Chociaż sami nie wiemy, czy bardziej w tym meczu podobał nam się ten strzał Kolarova, czy jednak wąsisko trenera Kostaryki…

Wydawało nam się, że Kostaryka po tej straconej bramce nieco się otworzy, że jednak te fajerwerki zostaną odpalone, ale Serbowie skutecznie nakrywali kocem każdą iskrę. Mało tego – mieli doskonałą okazję na podwyższenie prowadzenia, ale Kostić spudłował na pustą bramkę z czterech metrów. Chwilę później Mitrović w sytuacji sam na sam wolał się wywalić zamiast uderzyć na bramkę Navasa. Przez głowę przeszły nam te wszystkie flashbacki z Ekstraklasy. Brrr…

Aha, polski akcent! Aleksandar Prijović wszedł na boisko tuż przed końcem regulaminowego czasu gry i w 95. minucie mógł wylecieć z boiska. Sędzia długo oglądał jego uderzenie w twarz rywala, ale ostatecznie zrzucił to na karb walki o piłkę. I Serbia kończyła ten mecz w komplecie.

Co możemy powiedzieć o Kostaryce po takim meczu? Że możecie postawić wszystkie pieniądze na to, że nie wyjdą z grupy i nie mają szans na powtórzenie scenariusza sprzed czterech lat. Jeden czarny koń poszedł już na rzeźnię.

Reklama

Co możemy powiedzieć o Serbach po takim meczu? Że brakuje im snajpera z prawdziwego zdarzenia. I że Milinković-Savić to straszny kocur, którego bać mogą się zarówno Szwajcarzy, jak i Brazylijczycy. Może nie nazwalibyśmy go  odkryciem turnieju, bo przecież chłop nie jest anonimem, ale zawodnik Lazio wszedł do pokoju z napisem “po mundialu kupią nas za miliony”. W środku siedział już Gołowin.

Kostaryka-Serbia 0:1 (0:0)

Aleksandar Kolarov (57′)

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

6 komentarzy

Loading...