Po co Juventusowi Osvaldo? Jakie bzdury pisze się o Obraniaku? Który Polak na skutek transakcji zawartych wczoraj znalazł się właśnie w czarnej dupie? Nad każdym z tych pytań, a także wieloma innymi, pochylamy się poniżej…
Najdroższy transfer: Salomon Rondon z Rubinu do Zenitu
Tak, doskonale wiemy, że okienko w Rosji jeszcze z hukiem się nie zatrzasnęło. Ale fakt faktem, wczoraj to właśnie w Sankt Petersburgu dobito najbardziej spektakularnego interesu. Kto będzie chciał przekonywać, że jednocześnie Rondon to najbardziej przepłacony zawodnik „Deadline Day”, też znajdzie pod taką teorię sporo argumentów. W zeszłym sezonie w Rubinie Salomon strzelił w 38 meczach 13 bramek, co okrasił ledwie dwoma asystami… Wenezuelczyk to solidny gracz, co do tego nie ma wątpliwości, ale dwadzieścia milionów z takiego zawodnika? Szalona suma. Podziękujemy, postoimy.
Najbardziej zaskakujący: Kostas Mitroglou z Olympiakosu do Fulham
W grudniu wszyscy przekonywali: koniec! Mitroglou nigdzie nie rusza się z Pireusu! Przecież właśnie podpisał nowy, gwiazdorski kontrakt. My jednak czuliśmy, że to nie tyle długoterminowa umowa, co ubezpieczenie. W razie gdyby nie zgłosił się po Kostasa nikt inny, miałby on zagwarantowane bajońskie wynagrodzenie. Ale trafiła się oferta rodem z Premier League i Olympiakos nic nie mógł poradzić. Wiadomo, że Mitroglou ma charakterek, gdyby obecny klub nie chciał go puścić mógłby rozpocząć strajk, protestacyjną głodówkę, zacząć zawodowo grać w rzutki – kto wie, wszystkiego się po nim można się spodziewać. Zdziwi też na pewno niektórych, że lider kadry Hellady trafia „tylko” do Fulham, choć łączony był choćby z Liverpoolem. Jednak to może okazać się idealny dla niego zespół na tę chwilę. Kostas przyzwyczajony jest do grania w drużynach, w których odpowiedzialność za wynik spoczywa na jego barkach, a tego samego oczekują po nim na Craven Cottage.
Najlepszy transfer: Diego z Wolfsburga do Atletico?
Trzeci Diego do tanga, obok Costy i Simeone. Ribas już poprzednim razem grając w Atletico doskonale się odnalazł, teraz trafia do silniejszego zespołu, mającego ambicje – tak, nie boimy się tego powiedzieć – wygrać wszystko. Całą karierę spędził w drugorzędnych drużynach, a jego podejście do Juve skończyło się katastrofą. Ale właśnie zagra o wielką stawkę tam, gdzie go szanują. Tam, gdzie jest Simeone, a więc specjalista od wyciskania z zawodników „życiówek”. To najważniejsze pół roku jego kariery i naprawdę motywacji mu nie braknie, a zdeterminowany Diego potrafi wspiąć się na wybitny poziom.
Doceniamy również, że Interowi udało się wyciągnąć Hernanesa z Lazio. To poważne wzmocnienie, ale jednak „Nerazzurri” grają o nieporównywalnie mniejszą stawkę niż Atletico, dlatego ten zakup, nawet jeśli wypali, ma mniejsze znaczenie.
Największy Brożek: Benoit Tremoulinas z Dynama Kijów do Saint-Etienne
Tremoulinas. Licząc lata juniorskie spędził w Bordeaux dziewiętnaście lat. Tu stawiał pierwsze kroki, tu wyrobił sobie nazwisko. Przegapił jednak idealny moment na odejście, bo w 2010 trzeba było to zrobić. Zgłosił się Milan, Juve, Fiorentina a także ponoć sam Real. Odmówił wtedy, a tego lata w pogoni za kasą wybrał się do Kijowa. Momentalnie jednak odbił się od ściany, zagrał ledwie kilka meczów i już tylnymi drzwiami wraca do Ligue 1. Nie zagra już jednak w Bordeaux, a w Saint-Etienne. Trudno w przypadku tego gracza nie odnieść wrażenia, że skoro już spóźnił się z wyjazdem, to powinien zostać na dobre i stać się legendą Bordeaux. Teraz nie ma już na to szans.
„Najlepszy” skauting: Werder o Obraniaku (z Bordeaux do Bremy)
Pewnie nie wiecie, ale w Werderze mają wielkie oczekiwania co do Obraniaka. Niektórzy tam mogą się jednak delikatnie rozczarować, skoro Ludo reklamowany jest przez klubowych trenerów jako zawodnik… BARDZO SZYBKI. Zastanawiamy się w porównaniu do czego Ludo jest bardzo szybki? Może w porównaniu do drzew?
Najdziwniejszy transfer: Kim Kallstrom ze Spartaka do Arsenalu
Którym wyborem Wengera był Kallstrom? Jak dalekie miejsce zajmował na liście zawodników, których chciał pozyskać Francuz? Wątpimy, by znajdował się przed okienkiem w pierwszej dwudziestce. Owszem, gdy był w najlepszej formie, jak najbardziej nadawał się do „Kanonierów”. Kallstrom z czasów Lyonu to znakomity piłkarz. Teraz jednak ma już swoje lata i widać je po nim, skoro nawet nie łapie się do jedenastki Spartaka. Arsenal bierze więc rezerwowego z Rosji, a o transferze tym było dużo szumu tylko dlatego, że podczas „Deadline Day” cała czołówka Premiership była bardzo cicho.
Nasz ulubiony transfer: Dimitar Berbatow z Fulham do Monaco
Tak, tak, trzy razy tak! Kto lepiej pasuje do atmosfery Monte Carlo, luksusowych jachtów, kasyn i wszechobecnego blichtru niż Berbatow? Ten człowiek mógłby być w herbie księstwa, na jego fladze, nas by to nie kłuło w oczy. On nawet gra w taki sposób, jakby właśnie wygrał milion w blackjacka. Zdecydowanie pod względem charakterologicznym bardziej pasuje nam do Monaco niż do Fulham. Coś nam podpowiada, że na półrocznym wypożyczeniu jego mariaż z Monte Carlo się nie skończy.
Najbardziej przereklamowany: Tom Ince z Blackpool do Crystal Palace
Wszystkich piewców talentu byłego gracza Blackpool prosimy o krok w tył, nie mamy bowiem zamiaru słuchać, będziemy głusi na argumenty. Młodzi angielscy piłkarze są bardziej przereklamowani niż filmy Michaela Baya. Dużo medialnego hype`u, a ostatecznie jakości niezwykle mało. Ince przynajmniej nie został kupiony za bezczelnie horrendalną sumę, idzie na wypożyczenie, a więc plus za rozsądek dla Crystal Palace. Ale czy się sprawdzi? Według nas w Premier League takich piłkarzy jest na pęczki. „Miejsce w rotacji średniaka to maks co może z ciebie być”, jak powiedziałby pewien bohater filmu.
Najmniej potrzebny: Pablo Osvaldo z Southampton do Juventusu
Wypożyczenie Pablo Osvaldo było jednym z największych hitów tego okienka. Problem w tym, że Juventus w ogóle go nie potrzebuje. Ma z przodu doskonale rozumiejący się duet Tevez – Llorente. Nie gra ani w Lidze Mistrzów, ani w Coppa Italia, więc nie musi mieć szerokiej kadry. Którą i tak posiada, bo nie sprzedało Vucinicia, Giovinco, Quagliarelli. Ściśk na ławce Juve będzie większy niż w poniedziałkowej kolejce po świeżą kaszankę.
Największy powrót: Seydou Keita z Dalian do Valencii
Keita odchodził do Chin wciąż jako bardzo dobry zawodnik. Dopiero co miał za sobą sezon, w którym rozegrał ponad czterdzieści meczów dla Barcy. Dalian Aerbin skusił go jednak gigantyczną pensją na poziomie 14 milionów euro. Nie wiemy ile z tego faktycznie zostało przelane na konto Malijczyka, ale chyba tak lekko nie rezygnowałby on z zarobkami na poziomie LeBrona Jamesa, dlatego musiały się widać wkraść jakieś komplikacje w sprawie przelewów. Teraz przechodzi do Valencii i nie mamy wątpliwości: to będzie ten sam Keita co przed wyjazdem. Znając jego pracowitość, kondycję i wytrzymałość pod względem fizycznym w ogóle się nie zmienił.
Czarny koń: Sammir z Dinama Zagrzeb do Getafe
Sammir przez długie lata uchodził za jednego z najlepszych zawodników lig bałkańskich. Tacy zwykle błyskawicznie są podkupywani przez kluby z silniejszych lig, skauci praktycznie koczują poo ich domami. Tylko w tym okienku barwy zmienił Jojić z Partizana (transfer do BVB) i Golubović (Roma). Ale Brazylijczyk z Chorwackim paszportem jakimś cudem się uchował, co tym bardziej zaskakujące, że był przecież jedną z najjaśniej świecących gwiazd Dinama, który zachodnie kluby traktują jak supermarket. Teraz wreszcie jednak dostanie szansę gry w poważnej lidze, a w Getafe też może okazać się z miejsca jednym z liderów.
Najbardziej „antypolski” transfer: Jakowenko z Fiorentiny do Malagi
Bartek Pawłowski w Maladze delikatnie mówiąc nie jest faworytem Schustera. A teraz jego droga do składu jeszcze się wydłużyła, bo Jakowenko sprowadzony z Fiorentiny gra na dokładnie tej samej pozycji co Polak. Nie wygląda to dobrze dla byłego widzewiaka, wypożyczenie Ukraińca to tylko kolejna z oznak, że jest bliżej wylotu z La Liga niż pozostaniu tamże.
Transfer z kategorii „to on jeszcze kopie?”: Ibrahima Bakayoko z Volou do Bordelais
Zanim pojawił się Drogba, w reprezentacji Wybrzeża Kości Słoniowej rządził Bakayoko. Gole strzelane Man Utd w Lidze Mistrzów, gwiazda Marseille, technika, fantazja, może brakowało tylko nieco siły i chłodnej głowy. Jako ciekawostkę dodajmy, że w Marsylii grał razem ze Świerczewskim. Poniżej mecz, w którym Ibrahima strzelił dwa gole, a Piotrek dołożył jedną (oczywiście z asysty Bakayoko).










