Jedenastki Tomka Frankowskiego. Od Caballero, przez Mostowoja do Żurawia

redakcja

Autor:redakcja

30 stycznia 2014, 12:30 • 2 min czytania

W naszym stałym cyklu dzisiaj Tomek Frankowski, który nie chciał ograniczać się wyłącznie do jednej jedenastki. Nas ciekawi najbardziej co by się stało, gdyby obie drużyny, kumple zagraniczni i polscy, zagrali przeciwko sobie mecz. Rodzimego składu bynajmniej z góry nie skreślamy, bo ekipa to więcej niż solidna. Zapraszamy.

Jedenastki Tomka Frankowskiego. Od Caballero, przez Mostowoja do Żurawia
Reklama

Na bramce Willy Caballero, który obecnie gra w Maladze. Spotkaliśmy się w Elche, widać było, że to zespół zbyt słaby dla niego i wkrótce zagra w lepszym klubie. W tamtym okresie ze względu na białaczkę swojej córki dostał pół roku wolnego i wyleciał do Argentyny być przy niej. Na prawej obronie Marc Bertran, graliśmy razem w Tenerife, obecnie gra w Osasunie. Pracuś jakich mało, niezbyt efektowny, ale do bólu efektywny, a tego oczekujemy od obrońców. Po drugiej stronie boiska Nikola Mijailović, przeciwieństwo Bertrana, on z kolei ryzykował do bólu. Dobry technicznie i bezczelny obrońca. Założył się z restauratorem w Serbii, że w meczu z Realem Madryt założy siatkę grającemu na jego stronie Luisowi Figo, a w 2004 Figo należał do najlepszych skrzydłowych świata. I co? I wygrał zakład. Parę stoperów stworzą Franck LeboeufJoleon Lescott. Z tym pierwszym grałem w Strasbourgu, po czym odszedł do Chelsea i zdobył mistrzostwo świata z Francją w 1998. Niezwykle elegancki w rozegraniu, styl Beckenbauera z lat 70-tych. Lescotta z kolei spotkałem w Wolverhampton, szybki, silny, młody, ciężki do przejścia nawet na treningu. Zaraz potem kupił go Everton za pięć milionów funtów po czym Manchester City za trzydzieści.

Reklama

W środku pomocy Paul Ince, Dragan StojkovićCuauthemoc Blanco. Anglik akurat kończył karierę w Wolvehampton i mało biegał, ale jak był przy piłce to widać było klasę i pomysł na grę. Stojković w Nagoi po nieudanym starcie tak się zaaklimatyzował, że dwukrotnie z rzędu był wybierany najlepszym zawodnikiem ligi. Blanco to prawie napastnik, bo w lidze meksykańskiej strzelił ponad sto goli, a do tego jakiej urody? Ręce same składały się do oklasków jak pokazał mi je na youtube. Na lewej stronie , który w Strasbourgu mijał przeciwników „na zakosy” niemożliwie. Gdyby częściej chciał podawać to strzeliłbym więcej goli, ale i tak to była przyjemność patrzeć na te jego dryblingi. Z prawej Kenny Miller, Szkot, szybki jak wiatr, coś w stylu Kamila Grosickiego, tyle że strasznie samolubny. Nie miał też żadnego problemu, żeby odejść do Celticu a następnie związać się z Rangers.

W ataku Jay Bothroyd. Meczu razem chyba nie zagraliśmy, bo on ledwo przyszedł do „Wilków” a ja już się z klubem żegnałem, ale trenować z nim to była czysta przyjemność. Wzór napastnika – wysoki, silny, świetna lewa noga, dobry strzał z dystansu… Nie rozumiem jak on może grywać jedynie ogony w Premiership.

W bramce miałem kłopoty bogactwa bo i Sarnat i Radek Majdan byli w Wiśle w wysokiej formie. Jednak to Grzesiek Sandomierski wybronił chyba więcej meczów dla Jagiellonii i mam nadzieję, że rozwinie swój talent by wrócić na wyspy do Premier League. W obronie na prawej stronie Marcin Baszczyński, wiele lat gry na wysokim poziomie, chyba jedynie poza rewanżem z Saragossą, gdzie strzelił samobója i przestrzelił karnego. Ale kilka jego pięknych asyst padło moim łupem. Kamila Kosowskiego ustawiam na lewej obronie, gdzie miał skończyć karierę w Bełchatowie zanim mu podziękowano. Z dużymi ciągotkami do gry ofensywnej, za czasów Kasperczaka w Wiśle nie do zatrzymania. Karne mógł strzelać obojętnie którą nogą, rogi bił również lewą i prawą na przemian. Dobry duch zespołu. Na stoperze Bogdan ZającTomek Kłos. Ten pierwszy, obecny asystent selekcjonera, podobnie jak „Baszczu” nigdy nie schodził poniżej swojego wysokiego poziomu. Fajerwerków od niego nie oczekiwaliśmy, aż do teraz, bo wszyscy chcemy, aby kadra zaczęła wygrywać większość spotkań. Tomek to z kolei spokój i ostoja defensywy, nienaganny technicznie, zawsze elegancko ubrany. Widać było, że mieszkał kilka lat we Francji i nie tylko trenował, ale i interesował się intensywnie modą…

W pomocy na środku Ryszard CzerwiecMirek Szymkowiak. Obydwaj wykreowali mi mnóstwo sytuacji bramkowych. Rysiek bardziej angażował się w dryblingi, balans ciała miał zabójczy dla rywali, natomiast Szymek świetnie czytał grę. Zaczynał wysoki pressing, po którym szybko odbieraliśmy piłkę i mieliśmy blisko do bramki przeciwnika. Obydwaj strzelili dużo ważnych goli z dystansu, choć żal, że nie spełnili się w reprezentacji Polski. Lewa pomoc to Olek Moskalewicz. Serce drużyny, waleczny jak lew, nikomu nie odpuszczał. Strzelił też kilka ważnych bramek z trudnego elementu jakim są rzuty wolne. Wkrótce 40-te urodziny i huczna impreza w Szczecinie, więc wszystkiego najlepszego Olek. Na prawej Kalu Uche, kozak jakich mało. Świetny wyskok do głowy, dryblingiem i dynamiką bije na głowę wszystkich obcokrajowców, jacy grali i grają w naszej Ekstraklasie. U nas grał na skrzydle, a w Turcji okazało się, że może i w ataku, bo przez większą część sezonu dwa lata temu był liderem strzelców.

Na ataku Kamil GrosickiMaciej Ł»urawski. Dzięki „juniorowi”, jak go nazywałem w Jagiellonii, nastąpiła moja reaktywacja w polskiej lidze. Kamil przez dwa lata był motorem napędowym akcji ofensywnych, 50% moich bramek to jego zasługa. Największe osiągnięcie klubu, czyli Puchar Polski, też dzięki niemu, bo strzelił gola w 119 minucie w pierwszej rundzie, a w drugiej w dogrywce z Arką Gdynia sprowokował dwa rzuty karne. Powodzenia w Rennes małolat… Z Maćkiem z kolei trafiliśmy na siebie idealnie, uzupełnialiśmy się wzajemnie w Wiśle i w kadrze przez długi okres czasu. Obdarzony krótkim dryblingiem na prawą nogę, świetnym strzałem z dystansu, zagrał mi wiele idealnych piłek.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama