Znane powiedzonko Abrahama Lincolna dedykowane Polsce The Times

redakcja

Autor:redakcja

09 stycznia 2014, 21:50 • 2 min czytania

Znacie jedną z najsłynniejszych myśli Abrahama Lincolna? Ten wybitny polityk powiedział swego czasu: „problem z cytatami w Internecie jest taki, ze ludzie bezmyślnie w nie wierzą”. Dziś to motto dedykujemy dziennikarzom z „Polska The Times”, którzy poświęcili kilka akapitów, zadzwonili do dwóch osób i sklecili informacyjny, poważny tekst na temat dowcipu niskich lotów o homoseksualnych kibicach Legii.
Usystematyzujmy – kilka dni temu powstał na Facebooku profil „CWKS Legia – Sekcja LGBT”. Jakiś czas temu podobny przykład „trollowania” dotknął Ruchu Narodowego, który musiał zmierzyć się z satyrycznymi profilami „Ruch Narodowy Sekcja BDSM”, „Ruch Narodowy Sekcja Romska”, „Ruch Narodowy Sekcja Szydełkowania” i inne, podobne. Nie dziwi, że w końcu ktoś zdecydował się przenieść całość na kibicowski grunt, pewną niespodzianką może być jedynie fakt, że trafiło Legię – zazwyczaj innowacje tego typu wprowadzają kibice z obu stron فodzi.

Znane powiedzonko Abrahama Lincolna dedykowane Polsce The Times
Reklama

Cała inicjatywa pewnie jak zwykle zakończyłaby się wyłącznie chichotem gimnazjalistów, ale tu do akcji wkroczyła… „Polska The Times”. Dziennikarze potraktowali apel profilu o ” prawo do okazywania sobie uczuć” i „lepszą kontrolę oraz poprawę bezpieczeństwa na stadionach” śmiertelnie poważnie. Uzyskano opinie od symbolu różnych dziwactw, czyli Anny Grodzkiej, a także od Wiaczesława Melnyka z Kampanii Przeciw Homofobii. Naturalnie obaj oboje zapalili się gorąco i uznali całość za świetny przyczynek do dyskusji na temat osób ze środowisk LGBT i ich bezpiecznego okazywania sobie uczuć na stadionach.

Reklama

Naszym zdaniem cała informacja to jednak świetny przyczółek do innej rozmowy – na temat tego, jak dosadny, jednoznaczny i prosty musi być żart, by nie został potraktowany serio? To już druga tego typu wpadka, gdy – zostawmy sam poziom humoru – dowcip jest brany na poważnie przez uchodzące za – nomen omen – poważne medium. Wcześniejszy? Ireneusz „Jestem w Wiedniu” Król, którego podłapał „Przegląd Sportowy”.

Już teraz jesteśmy skonsternowani brakiem czucia trollingu u kolegów z branży, ale przyznajemy – prawdziwa bomba (klik) wciąż czeka na detonację. A gdy to się stanie, zaapelujemy do dziennikarzy, by przed rejestracją na Facebooku skontaktowali się z Dyrektorem Internetu.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama