Próbowali odbudować Bonina, Jelenia i Zahorskiego, teraz spróbują z Jeżem

redakcja

Autor:redakcja

08 stycznia 2014, 10:50 • 13 min czytania

Karuzela transferowa w Polsce powolutku, leniwie się rozkręca. Póki co elektryzujących ruchów mieliśmy jak na lekarstwo (od wielkiej biedy Małecki do Pogoni, Janoszka do Zagłębia), ale może niebawem coś z tego się urodzi. Grzebania w śmieciach nie zaprzestaje bowiem Górnik Zabrze, który już za moment powinien podpisać kontrakt z Robertem Jeżem. Wspomniani wyżej Portowcy kuszą tymczasem Mateusza Możdżenia, a za granicą Kamil Grosicki negocjuje z 15. drużyną ligi tureckiej, czyli Rizesporem.

Próbowali odbudować Bonina, Jelenia i Zahorskiego, teraz spróbują z Jeżem
Reklama

FAKT

Materiał numer jeden w dzisiejszym wydaniu Faktu to rozmowa z Maciejem Makuszewskim, który również nam przed kilkunastoma dniami udzielił zajmującego wywiadu. W obu przypadkach lektura jego słów nie jest bynajmniej stratą czasu. „Maki” bardzo ciekawie opowiada o zespole Tereka, życiu w Groznym i nie tylko.

Reklama

Czy coś przeraża cię w Rosji?
– Mecz o godzinie 9 czasu polskiego. Tak było w dalekim Tomsku. Budzisz się i maszerujesz na mecz. Ale to i tak nieźle, bo Marcin Kowalczyk z Wołgi Niżnyj Nowogrod grał kiedyś o godzinie 5! Oby Władywostok nie wszedł do ekstraklasy, bo dalej to już być nie może. Jeszcze jedno mnie dziwi. Z Kisłowodzka do Groznego mamy 400 kilometrów. Na mecze u siebie zawsze jeździmy autokarem, mniej więcej sześć godzin. Ale jak jest wyjazd na przykład do Krasnodaru, to około 350 kilometrów, podróżujemy samolotem. Dlaczego? Nie mam pojęcia. Z reguły latamy czarterem, wyłączając Moskwę, bo do niej jest mnóstwo połączeń rejsowych.

W Groznym mieszka Gerard Depardieu. Słynny aktor, który przyjął rosyjskie obywatelstwo urządził się właśnie w Czeczenii. Prezydent Ramzan Kadyrow, właściciel Tereka i honorowy prezydent, to jego przyjaciel.
– Ha, można powiedzieć, że Depardieu to też nasz kolega. W hotelu w Groznym co rusz się z nim mijamy. Obok ma swój apartament. Niedawno kręcił film w Groznym.

Kadyrow jest prezydentem Czeczenii. Różnie się go ocenia. Watażka to najłagodniejsze określenie.
Ja tego nie mam zamiaru robić. Znam go tylko z dobrej, sportowej strony. Dla nas jest OK. A jego prywatne czy polityczne życie absolutnie mnie nie zajmuje. Po wygranym meczu z CSKA prezydent Kadyrow był na naszym treningu. Zrobił sobie z nami zdjęcie, pograł z nami.

Oprócz tego Fakt pisze dziś o parodystach szukających zatrudnienia w polskiej lidze, przywołując między innymi przykład testowanego przez Widzew Stevena Lecefela. A także o Kucharskim, który rzekomo chwali się Lewandowskim w Sejmie, rozdając jego koszulki prawie jak Mikołaj.

Cezary Kucharski (41 l.) w grudniu, kiedy wiedział już, że Lewandowski zostanie piłkarzem najlepszej drużyny świata, swoim parlamentarnym kolegom sprawił świetny prezent w postaci koszulek „Lewego” z Borussii. Menedżer naszej największej gwiazdy przyniósł na Wiejską wielką torbę z gadżetami Borussii. Co się w niej znalazło? Dwa szaliki i czternaście koszulek. Możemy się tylko domyślać, że wszystkie z nich były z autografem najlepszego polskiego napastnika. Niewiele jest osób, które mogą liczyć na zdobycie takiego prezentu, a kibice Borussii i Roberta Lewandowskiego na pewno wiele by oddali za taki upominek. Trudno o lepszy prezent na święta. „Kucharz” ma się czym chwalić. Przeprowadzając transfer polskiego napastnika do zespołu mistrza Niemiec, zrobił świetny interes. To przecież największy transfer w historii polskiej piłki. Można więc uznać, że poseł PO jest najpotężniejszym agentem piłkarskim w kraju.

Na koniec statystyczny tekst o Cristiano Ronaldo, który osiągnął liczbę 400 goli strzelonych we wszystkich oficjalnych meczach swojej kariery, licząc bramki zdobyte w klubach (Sporting, Manchester United i Real Madryt) oraz reprezentacji. By tego dokonać, potrzebował 653 spotkań.

RZECZPOSPOLITA

„Mistrz się budzi” to artykuł o zimowo – wiosennych porządkach w Legii. Czyta się przyjemnie, chociaż tekst powiela sporo informacji, które ujrzały światło dzienne już wcześniej.

Szatnia przy فazienkowskiej rzeczywiście może zrobić się za ciasna, bo Berg będzie sprowadzał nowych piłkarzy. Dużo mówi się o wykorzystaniu znajomości z czasów gry w Manchesterze United. Najczęściej przewija się nazwisko Williama Keane`a, który z Old Trafford wypożyczony został do Wigan. Keane jest napastnikiem, a właśnie w ataku Legia ma największe luki do wypełnienia. Berg stara się także wypożyczyć Islandczyka Bjoerna Sigurdarsona z Wolverhampton. Latem Legię może opuścić Duszan Kuciak, ale pomimo to w styczniu do Warszawy nie przyjdzie z zagranicy nowy bramkarz. W mediach przewijają się za to nazwiska innych zawodników, którym rzekomo blisko do Łazienkowskiej: Ondreja Dudy z Koszyc czy reprezentanta Ekwadoru Fidela Martineza z Clubu Tijuana. – O konkretach nie mogę mówić, ale to żadna tajemnica, że dołączy do nas kilka nowych twarzy. Teraz jesteśmy na etapie zderzania oczekiwań piłkarzy z naszymi możliwościami – tłumaczy Leśnodorski. Najtrudniej oczywiście pozyskać kogoś z Polski. Legia interesuje się 17-letnim Pawłem Stolarskim z Wisły Kraków, jednak samemu piłkarzowi podjąć decyzję o przenosinach do Warszawy będzie bardzo trudno. Bartosz Bereszyński rok temu wytrzymał presję, kiedy podpisał kontrakt z Legią, mimo gróźb ze strony kibiców Lecha. W przypadku Stolarskiego może być inaczej. Kraków huczy o transferze, ponoć nawet klub daje mu możliwość odejścia wszędzie, byle nie do Legii.

GAZETA WYBORCZA

Borussia szuka drugiego Lewandowskiego – to jedyny piłkarski tekst w ogólnopolskim wydaniu.

Watzke po ogłoszeniu decyzji Lewandowskiego mówił, że „dyrektor sportowy Michael Zorc ciężko pracuje nad znalezieniem następcy”. Trudno jednak uwierzyć, by przybył on do Dortmundu już zimą. Kluby generalnie starają się unikać styczniowych transferów, bo wybór jest mocno ograniczony (piłkarze, którzy jesienią występowali w LM, nie mogą wiosną zagrać w innym zespole). Kupują tylko, jeśli muszą. A decyzja, kto ma zastąpić Lewandowskiego, może się okazać jedną z ważniejszych w najnowszej historii klubu. Po poprzednim sezonie dortmundczycy stracili Maria Götzego, który za 37 mln euro przeprowadził się do Bayernu. Uznali, że piłkarza grającego w ten sam sposób nie znajdą, postanowili wzmocnić cały środek pola. I kupili Henricha Mchitariana oraz Pierre`a-Emericka Aubameyanga. Zastąpienie Lewandowskiego wydaje się znacznie trudniejsze. Borussia będzie zasypywała dziurę po napastniku, który w ubiegłym roku zasłużył się przy 49 golach (36 bramek, 13 asyst). A Watzke zapowiada, że nie zmieni polityki i nie wyrzuci na piłkarza kilkudziesięciu milionów. Mówiąc inaczej: szuka drugiego Lewandowskiego. Dlatego mało prawdopodobne jest wzięcie Edina Dżeki, o którym niemieckie media plotkują od miesięcy.

W GW stołecznej również nieco o kupowaniu… czyli trochę technicznych spraw odnośnie tego, jak transfery przeprowadza się w Legii. Fajny tekst, może zainteresować kibica.

Dziennikarze informują o kolejnych graczach, którzy mogą przyjść do Legii, i nie pomyli się ten, kto powie, że mistrz Polski zainteresowany jest blisko setką piłkarzy. Wyjdzie tylu, jeśli zliczyć wszystkich obserwowanych przez skautów, proponowanych przez menedżerów i polecanych przez sztab szkoleniowy. Jak w Legii przeprowadza się transfery? Bezpośrednio odpowiada za nie grupa sześciu osób pod dowództwem dyrektora ds. skautingu Michała Ł»ewłakowa – z jego bratem Marcinem, Dominikiem Ebebenge, Tomaszem Kiełbowiczem i dwoma innymi, których nazwiska utrzymywane są w tajemnicy. Działają w parach, by wzajemnie weryfikować swoje obserwacje. Podzieleni są też ze względu na kraje, z których pochodzą kandydaci do gry w Legii. Nim jednak zabiorą się za obserwację wytypowanego piłkarza, najpierw zastanawiają się, kto w najbliższym czasie zostanie sprzedany z Legii i czy w akademii nie ma graczy, którzy w perspektywie dwóch lat gotowi są zastąpić odchodzące gwiazdy bądź rokują na zawodników podstawowej jedenastki. W tej chwili w rocznikach 1994-1996 jest co najmniej pięciu takich piłkarzy, a wśród nich znani z ekstraklasowych boisk Kamil Kurowski i Aleksander Jagiełło. W sumie dziewięciu wyróżniających się nastolatków ma szansę pojechać na pierwsze zgrupowanie do Turcji. Tam trener Henning Berg oceni ich przydatność dla pierwszego zespołu.

SPORT

Tak prezentuje się okładka katowickiego dziennika:

W środku dowiadujemy się, że najpóźniej w czwartek z Górnikiem Zabrze powinien związać się Robert Jeż, który razem z zespołem ma pojechać na zgrupowanie do Zakopanego. Cytujemy jeszcze inny fragment: Piłkarze Górnika musieli przejść obowiązkowe ważenie, a także zostali poddani testom mocy i wydolności (…) W Gliwicach byli też Norbert Witkowski i Oleksandr Szeweluchin. Obaj jeszcze nie podpisali nowych kontraktów, ale ponoć wszystkie szczegóły zostały już dogadane.

Dalej rozmowa z byłym fizjologiem kadry, prof. Zbigniewem Jastrzębskim. Warto przeczytać.

– W Polsce nie jest problemem przygotowanie trenerskie, problemem jest materiał, z jakim szkoleniowcy muszą pracować. Dominuje przeciętność. A tego nie zmieni długość przygotowań czy nawet najlepiej rozrysowany plan. Zachodnie kluby nie mają tak długich okresów przygotowawczych, bo nie potrzebują takiego przygotowania motorycznego, sprawnościowego jak w Polsce.

Podobno umiejętności najlepiej podnosi się przez grę?
– Z punktu widzenia szkoleniowego i kibicowskiego zwiększenie liczby meczów jest na pewno korzystnym rozwiązaniem. Ale w naszych warunkach rodzi to problemy. Niby zespoły mają w kadrze 25-30 zawodników, ale w rzeczywistości korzystają tylko z 12-13, reszta ląduje w rezerwie, bo… do gry się nie nadaje. A przyczyna tkwi głębiej, mamy śle przygotowaną młodzież.

Zaradzić mają temu akademie piłkarskie…
– A wie pan jak one działają? To tylko zagranie po publikę. Jeździ się po okolicznych wsiach i pyta chłopaków z podstawówek i gimnazjów czy nie chcieliby do takiej akademii wstąpić. Chodzi o wypełnienie klas, żeby wszystko wyglądało fajnie w papierach. Później nie ma żadnej selekcji i taką masówkę próbuje się wpuszczać do zawodowego futbolu. Mamy talenty, to oczywiste, ale żeby ich nie marnować, trzeba odgórnie wprowadzić system pracy.

Poza tym, jak zwykle, kilka mniejszych tekstów:
– Miśkiewicz chciałby zostać w Wiśle
– Ruch wrócił do treningów
– Marcin Kaczmarek może grać w Podbeskidziu.

SUPER EXPRESS

Główne materiały dzisiejszego Super Expressu to te, które może ładnie, efektownie wyglądają w tabloidzie, ale jest z nimi niestety ten podstawowyproblem, że… nie ma sensu ich czytać. Tak jest w przypadku tekstu o pięknej żonie Roberta Lewandowskiego. Można pooglądać fotki.

Ronaldo strzela dla Eusebio – no umówmy się, to też nie ma realnej wartości. Lepiej od razu przejść do krótkiej rozmówki z Kamilem Grosickim, który szykuje się do zmiany klubu.

– Trener Rizesporu Riza Calimbay ściągał mnie 3 lata temu do Sivassporu. To dobry człowiek i trener mający odpowiednie podejście do piłkarza.

Rozmawiałeś z nim?
– Z nim i jego asystentami. Już kilka miesięcy temu, gdy nie szło mi w Sivas i grałem mało, pytali, czy jestem zainteresowany przejściem. Powiedziałem, że tak. Nie jest ważne dla mnie, że zespół zajmuje 15. miejsce.

To co stoi jeszcze na przeszkodzie, żeby sfinalizować kontrakt?
– Kluby się dogadały. Teraz za pośrednictwem mojego menedżera rozmawiam z Rizesporem. Pojawiły się komplikacje, ale dziś znów spotykamy się z trenerem Calimbayem. Spór dotyczy wysokości i długości kontraktu. Wciąż jest jednak szansa, że dobijemy targu.

Grosicki w Rizesporze. No nie jest to informacja, która powala na kolana.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Okładka dzisiejszego Przeglądu Sportowego.

Jak napisaliśmy na wstępie, słabo kręci się w pierwszych dniach stycznia transferowa karuzela. Najciekawsze ruchy w nowym roku to póki co Małecki w Pogoni i Janoszka w Zagłębiu.

– Na razie mamy do czynienia z fazą rozruchu. Negocjacje dopiero się rozkręcają, na te najważniejsze transfery trzeba będzie jeszcze poczekać – przewiduje Mariusz Piekarski, jeden z najbardziej aktywnych polskich menedżerów. Wygląda na to, że polskie kluby po raz kolejny nie będą szastać pieniędzmi. W cenie są przede wszystkim zawodnicy, którym kończą się umowy. Jeśli by oczekiwać solidnych wzmocnień, trzeba spoglądać w kierunku Legii Warszawa. Mistrz Polski chce wzmocnić ściągnąć kilku ciekawych zawodników. – Pierwsze transfery powinny być sfinalizowane w najbliższych dwóch tygodniach – zapowiada prezes Legii Bogusław Leśnodorski. ą też kluby, które ruchami transferowymi wprawiają w osłupienie nawet swoich kibiców. Do polskich drużyn byli już przymierzani kompletni amatorzy, obcokrajowcy z urzędów pracy czy nawet zagraniczni studenci. Niekiedy wydaje się, że działacze kierują się jedynie znajomościami lub wiarą w filmy z internetu. Pierwszym przykładem z brzegu jest Piasta Gliwice, który na treningi zaprosił dwóch Amerykanów z portugalskimi paszportami: Petera Vigę i Manuela Fortesa. W internecie trudno znaleźć jakąkolwiek informacje na ich temat. Wiadomo tylko, że jeden jest obrońcą, a drugi napastnikiem. Wiele wskazuje, że niczego nie nauczyli się z kolei działacze Górnika Zabrze. W poprzednim roku kompletną klapą okazało się ponowne ściągnięcie Tomasza Zahorskiego i Grzegorza Bonina, którzy nie spełnili oczekiwań i musieli odejść. Teraz trener Ryszard Wieczorek postanowił dać szansę Dawidowi Jarce, który błyszczał w sezonie 2007/08, kiedy zdobył 11 bramek. Od tamtego czasu reprezentował barwy czterech klubów.

Dalej jeszcze kilka informacji transferowych. Po pierwsze: Pogoń kusi Możdżenia.

Piłkarz Lecha Poznań do tej pory nie przedłużył upływającego 30 czerwca kontraktu z klubem i raczej nie zanosi się, żeby zgodził się na nowe warunki. – Odbyło się spotkanie dotyczące przedłużenia umowy, ale żadne decyzje nie zapadły. Mam nadzieję, że jednak znowu się spotkam na rozmowach. Lech ma u mnie pierwszeństwo w negocjacjach – mówił niedawno Możdżeń (…) – Nie wiem, co dalej będzie ze mną. Biorę pod uwagę każdą ewentualność, w tym zmianę pracodawcy – twierdzi teraz Możdżeń. Niezdecydowanie i skąpstwo Lecha chcą wykorzystać szefowie Pogoni Szczecin. Trener Dariusz Wdowczyk od kilku miesięcy buduje mocny zespół, który w nieodległej przyszłości ma się włączyć do walki o europejskie puchary. Szkoleniowiec powoli odmładza też drużynę i konsekwentnie wprowadza do niej nowych zawodników. – Na pewno będziemy stawiać na młodych, walecznych i ambitnych piłkarzy. W tym sezonie chcemy walczyć o jak najwyższe miejsce w lidze, o pucharach pomyślimy później – zdradza swoje plany trener Pogoni.

Poza tym Wisły nie było stać na Dariusza Dudkę, bo obecne wolne środki finansowe w klubie są przeznaczone na wyrównywanie zaległości płacowych wobec zawodników. Na spore osłabienie zanosi się tymczasem w Cracovii, która nie zaproponowała nowych umów Danielewiczowi, Kosanoviciow i Ntibazonkizie. Po raz kolejny widać, jak duże rozbieżności są między tym, czego oczekuje trener, a tym, co się dzieje w klubie (…) Okazuje się, że klub niewiele robi, by spełnić oczekiwania Stawowego co do kształtu drużyny.

Na koniec polecamy jeszcze raz wywiad z Makuszewskim, który w Przeglądzie Sportowym jest do przeczytania w znacznie obszerniejszej wersji niż ta będąca do znalezienia w Fakcie.

Czy Polubiłeś Rosję?
– Hmm… Jest OK, nie uwiera mi. Ale nie powiem też, że jestem zachwycony. To dość specyficzny kraj. Ale zależy o jaką Rosję pytasz, bo co innego na przykład Kisłowodzk, w którym mieszkam, a co innego Moskwa. Z Mineralnych Wód, to miejscowość obok Kisłowodzka, do stolicy leci się 2 godziny i 40 minut. I trafia się do innego świata. Z cichego zakątka, tak naprawdę z prowincji, wkracza się w świat, który jest wiele lat do przodu, w którym wszystko jest największe, najdroższe, najwyższe. Najszybciej się żyje. A Kisłowodzka to pod względem atrakcyjności nie porównałbym nawet z Białymstokiem. W Polsce czuję się najlepiej, choć do Rosji już się przyzwyczaiłem. Pomogła mi w tym znajomość języka.

Czy w drogich sklepach w Moskwie też się dogadywałeś?
Są sklepy, że przy każdych zarobkach ceny szokują, a już na pewno przy moich. Masakra. Zresztą w markecie w Kisłowodzku dobry chleb kosztuje w przeliczeniu 17 złotych. Niemało. Licha bułka kosztuje 4 złote.

ANGLIA: „Stadium of Bite” dla Manchesteru

Nabijanie się z Manchesteru United prędko się nie znudzi. To znaczy, dopóki tylko David Moyes będzie wszystko przegrywał i pracował na Old Trafford. Wczoraj, po ostatnich porażkach, prasa pisała, ile to MU będzie miało zimą do wydania – jedni informowali o 100 milionach funtów, drudzy o 200. Dziś trzeba zejść na ziemię. „Stadium of Bite” zamiast „Stadium of Light”, czyli efekty wtorkowej wizyty Moyesa w Sunderlandzie. Angielskie gazety urządzają sobie tradycyjną grę słów, no i akurat mają ogromne pole do popisu. Manchester jest w rozpaczy, przegrał trzeci mecz z rzędu, a i podoba nam się postawienie sprawy przez Telegraph Sport: „Było źle, jest gorzej”.

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

HISZPANIA: Di Maria prześladowany przez media

Marca, która mocno zajmuje się Realem, dziś pisze o „powrocie króla Leo” i zainteresowaniu Liverpoolu Moratą (Hiszpanie nie podejmują negocjacji). Jest też rozmowa z Ronaldem Koemanem, który przekonuje, że „Pep Team” był lepszy niż „Dream Team”. Zdecydowanym tematem numer 1 – dla AS również – jest Angelo Di Maria, który próbuje wybronić się ze swojego zachowania. Przypomnijmy: gdy schodził z boiska, słysząc gwizdy kibiców, w obscenicznym geście złapał się za krocze. – To był naturalny ruch. Jeśli ktoś się z tego powodu źle poczuł, przeproszę go – tłumaczy Argentyńczyk. Generalnie jest w defensywie, czuje się prześladowany przez media i zdystansowany (oddzielony) od klubu. „Druga” część Hiszpanii informuje o powrocie po 58 dniach Messiego, który ma dziś zagrać z Getafe.

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

WفOCHY: Co z tym Interem?

„Tylko 31 punktów, szóste miejsce za Veroną. Liga Mistrzów coraz dalej” – ostatnia porażka Interu z Lazio sprawiła, że wszelkie problemy mediolańczyków wypływają na jaw. Prezydent klubu przyznaje, że jest rozczarowany, ale w realizacji projektu nic się nie zmienia. Duże zakupy na razie nie nadchodzą. W innych klubach sporo o wzmocnieniach. Nainggolan z Cagliari już jest w Romie, Milan planuje ściągnąć Fernando z Porto, a Juventus jeśli sprzedałby Vucinicia i Quagliarellę (ma za nich oferty) mógłby sprowadzić np. Naniego.

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

PORTUGALIA: Nie wszyscy odeszli od śmierci Eusebio

A Bola wciąż zajmuje się tematem Eusebio i pisze o dedykowaniu mu najbliższych zwycięstw. – Benfica straciła idola, drużyna straciła przyjaciela – mówi Luisao. Joao Moutinho mocno zachwala najnowszy transfer Porto, czyli Ricardo Quaresmę. Jego zdaniem, on znów może być na ustach wszystkich, znów może być gwiazdą. Umiejętności ma na pewno, musi jeszcze tylko potwierdzić to chęciami i zaangażowaniem.

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Najnowsze

Ekstraklasa

Legia stanie w szranki z Cracovią. Chodzi o piłkarza z ligi tureckiej

Mikołaj Duda
0
Legia stanie w szranki z Cracovią. Chodzi o piłkarza z ligi tureckiej
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama