Legia „wyszła” do ludzi, ale niestety z idiotycznym przekazem. Zamysł kampanii podobno z założenia był pozytywny, klub chciał pokazać wszystkim kibicom – tym spoza Warszawy w szczególności – że są bardzo ważni, bez względu na miejsce zamieszania. Niestety, zrobiono to z gracją słonia, a hasła wypisane na billboardach sprawiają wrażenie marnej prowokacji, a nie sympatycznego zaproszenia na stadion.
„Możesz być nawet z Poznania, jeśli jesteś kibicem Legii” – teoretycznie nic w tym złego nie ma. Niestety, w praktyce to brzmi jak „możesz być nawet gruby i brzydki, jeśli jesteś kibicem Legii”. Słowo „nawet” całkowicie zmienia kontekst. Sprawia, że oto miasta użyte w reklamie określane są mianem tych gorszych. Nawet z Poznania, nawet z Łodzi, nawet z Krakowa… Możesz być nawet z Piździszewa, jeśli jesteś kibicem Legii. Inaczej mówiąc: mamy gdzieś, z jakiej dziury pochodzisz, jeśli uszlachetnia się kibicowanie temu klubowi.
– Legia ma fanów w całej Polsce, ich grupa jest liczona w milionach sympatyków w Polsce i poza jej granicami, przy czym samych kart kibica mamy wystawionych blisko ćwierć miliona. Zależy nam bardzo aby poprzez kampanię pokazać jak wielka i ogólnopolska jest to społeczność. Chcieliśmy wystąpić ponad podziałami i pokazać, że wszyscy dopingujemy w jednych barwach i pod jednym herbem. Oczywiście jesteśmy warszawskim klubem i tutaj są nasze tradycje oraz największa grupa kibiców, ale nie chcemy także zapominać, że nasze fan kluby są także w innych częściach Polski – powiedział Jakub Szumielewicz, członek zarządu Legii.
Następnym razem sugerujemy lepszego copywritera, bo ten spieprzył robotę dokumentnie. Billboardy Legii zwyczajnie nakręcają antagonizmy. Ciekawe, czy agencja Group One (odpowiedzialna za akcję) zaakceptowałaby takie hasło: „Możesz pracować nawet dla Group One, jeśli jesteś kibicem Legii”.