Inwestycje Osucha to mit. Stworzył prywatny folwark

redakcja

Autor:redakcja

30 grudnia 2013, 10:16 • 12 min czytania

Świąteczno – sylwestrowa atmosfera udziela się wszystkim. Ł»eby w dzisiejszej prasie doszukać się naprawdę wartościowego tekstu, który byłby czymś więcej niż mieszaniem dotychczasowych tematów w tym samym medialnym garze, trzeba przejrzeć dziesiątki stron sportowych gazet. Na czoło w tej mizerii wysuwają się Gazeta Wyborcza, która dość ciekawie pisze o piłce zagranicznej, i Przegląd Sportowy, uderzający dziś we właściciela Zawiszy Bydgoszcz, sugerując, że Osuch wcale nie jest zbawcą na jakiego się kreuje. – Rodzina z Poznania znalazła znakomity sposób jak bawić się w piłce przy minimum wkładu własnego. I wiele wskazuje na to, żeby przy okazji dobrze zarobić – czytamy w tekście.

Inwestycje Osucha to mit. Stworzył prywatny folwark
Reklama

FAKT

Poniedziałek w Fakcie bardzo skromny. O piłce tylko jedna strona, a na niej dwa teksty i felieton Jerzego Dudka, w którym ten podsumowuje mijający rok. Sporo narzekania, niewiele ciekawego. Fragment, który najbardziej przykuwa uwagę dotyczy reformy rozgrywek Ekstraklasy:

Reklama

Czy to ma nas przybliżyć do lepszych? Legia rozegrała ponad 30 meczów w kilka miesięcy, a nie uwzględniałem w tych obliczeniach rozgrywek o Puchar Polski. To jest nienormalne. Chłopaki opowiadali mi, że mieli 10 dni wolnego i rozpoczynali sezon przygotowawczy. Tak się nie da. Stąd się biorą kontuzje i spadek jakości. Zaczyna się granie dla samego grania, przetrwanie na boisku. Niech nikt nie porównuje naszych klubów z drużynami z silniejszych lig. W Polsce nie ma tak wyrównanych kadr jak w Anglii czy Hiszpanii, żeby żonglować nazwiskami, a poziom na boisku pozostawał bez zmian. To, niestety, widać.

„Lewy i Bayern budują napięcie”. O co chodzi?

Polak za sześć miesięcy będzie piłkarzem Bayernu Monachium, ale wbrew wcześniejszym doniesieniom, ta decyzja nie zostanie ogłoszona tuż po rozpoczęciu nowego roku. Władze Bayernu, a tym samym i zawodnik, wciąż nie ustaliły daty, kiedy oficjalnie poinformują o podpisaniu kontraktu, choć umowa ma zostać parafowana na początku roku. Wcześniej mówiło się o tym, że oficjalna informacja o przenosinach napastnika zostanie podana 2 lub 3 stycznia.

Wisła Kraków natomiast w dalszym ciągu musi zaciskać pasa? Jak rok 2014 będzie wyglądał przy Reymonta i gdzie należy szukać kolejnych oszczędności? Fakt wylicza trzy takie obszary:

Oddanie stadionu w ręce władz miasta: to największa oszczędność w przyszłorocznym budżecie. W klubie zaoszczędzą na tym około 4 milionów złotych. Dalsze cięcia kontraktów: w Wiśle ciągle próbują pozbyć się zawodników, którzy mają najwyższe kontrakty. Większości z nich w klubie już nie ma, ale kilku jeszcze zostało. Mowa o Gordanie Bunozie, Osmanie Chavezie i Marko Jovanoviciu. Wewnętrzna kontrola: wydatki klubu są analizowane przez specjalistów z Tele-Foniki. Teraz każda złotówka jest oglądana z obu stron.

Fakt w tematach piłkarskich niestety niczym dziś nie zaskakuje.

RZECZPOSPOLITA

Jakub Gregorowicz pisze dziś o angielskiej karuzeli trenerskiej.

Numerem sześć Malky Mackay z Cardiff City, wyrzucony w przeddzień meczu minionej kolejki. Malezyjski właściciel Vincent Tan już przed świętami nakazał trenerowi podanie się do dymisji. Ten nie posłuchał i jeszcze przez kilka dni pozostał na stanowisku, choć jasne było, że przyszłości z walijskim zespołem wiązać nie może. Z Tanem menedżer skonfliktowany był od lata. Poszło o pieniądze na transfery, dokładniej o przekroczenie o blisko 15 milionów ustalonego na 35 milionów funtów budżetu. Mackay argumentował, że na piłkarzy wydał ile trzeba, a dodatkowe kwoty to po prostu zarobki zawodników, opłaty za prawa do ich wizerunków i prowizje agentów. Właściciel podobno o tym wiedział, niby na każdy transfer wydawał zgodę, a jednak przez ostatnie miesiące konsekwentnie obwiniał trenera o rozrzutność. Zwolnienie było tylko kwestią czasu. Cztery ostatnie sezony, przynajmniej do półmetka, to okres wyjątkowej stabilizacji. Przed końcem ubiegłego roku posady straciło tylko dwóch szkoleniowców – Mark Hughes w Queens Park Rangers i Roberto Di Matteo w Chelsea. Rok wcześniej do świąt Bożego Narodzenia ze stanowiskiem pożegnał się wyłącznie prowadzący Sunderland Steve Bruce. Ostatniego równie nerwowego początku sezonu menedżerowie doświadczyli w rozgrywkach 2008/2009, kiedy przed Nowym Rokiem również sześciu z nich musiało odejść z klubów. Rekordem Premier League pozostaje siedem dymisji do Sylwestra – tak było dwukrotnie.

GAZETA WYBORCZA

Poniedziałkowy dodatek znów mocno naszpikowany sportami zimowymi, ale o futbolu też nie zapomniano. „Trener jako mebel. Na kółkach” to tekst Rafała Steca. Powtórka z „Rz”, choć czyta się trochę lepiej.

Narzędziem do pomiaru jakości trenerskiej pracy, niestety, nie dysponujemy, wśród ludzi finansujących wielkie kluby mnożą się za to futbolowi neofici, którym wyjątkowo trudno oszacować, kto lub co i w jakim stopniu wpłynęło na wynik. A im bardziej się mnożą, tym bardziej szaleństwem staje się oczekiwanie, że ktokolwiek wchodzący do szatni będzie planował długofalowo – to się już zwyczajnie nie opłaca. T o byłoby jak poprzedzona torturami publiczna egzekucja, gdyby nie postawa widzów, zamiast podekscytowanej widowiskiem gawiedzi mieliśmy bowiem powszechne, wyrażane w kibicowskich demonstracjach i medialnych komentarzach współczucie dla Malky`ego Mackaya, nad którym stanął Vincent Tan. Szkocki trener, reprezentujący tutaj tradycję, zasłużył się wszak dla Cardiff City wspaniale – w pierwszym sezonie jego piłkarze awansowali do pierwszego w historii klubu finału Pucharu Ligi i do samego końca bili się o awans do Premier League, w drugim sezonie już do niej wrócili (po 51 latach!), w trzecim, czyli bieżącym, utrzymywali się nad strefą spadkową. Zasługi malezyjskiego miliardera, reprezentującego agresywną nowoczesność, są już bardziej wątpliwe – gdy zainwestował w podupadłe Cardiff, niebieskie od 104 lat barwy zastąpił czerwonymi (kierowany zabobonami o kolorach przynoszących szczęście), z herbu usunął ptaka, on ewidentnie nie pojmuje, że w klubie kupuje się raczej zabytek, którego kształtów nie wypada poprawiać, niż mieszkanie, które możesz sobie wytapetować choćby różowymi słonikami z trąbami zawiązanymi na supeł.

Oparte na piłkarzach podnajętych od londyńskiego giganta Vitesse walczy o mistrzostwo Holandii. Czy średnie europejskie ligi obronią się przed futbolowymi korporacjami? – zastanawia się Michał Szadkowski w artykule pt. „Ile krajów może podbić Chelsea”. Sporo rzeczy, o których nie wie przeciętny kibic.

Współpraca obu klubów jeszcze bardziej się zacieśniła. Latem Chelsea odesłała do Vitesse aż sześciu piłkarzy. Piazón jesienią strzelił 11 goli, miał 8 asyst i wyrósł na gwiazdę, van Aanholt zasłużył na debiut w reprezentacji Holandii. Atsu i Gaël Kakuta to rezerwowi, Cristián Cuevas i Sam Hutchinson wybiegają na boisko incydentalnie. Nieźle, ale wpływ Abramowicza dostrzeżemy dopiero, gdy opuścimy szatnię Vitesse. Holenderski dziennik „De Telegraaf” podaje, że szefom klubu polecenia wydaje Marina Granowska, jedna z najbliższych doradczyń Rosjanina, członkini zarządu Chelsea. Trenerzy, skauci i dyrektor sportowy słuchają natomiast Michaela Emenalo, innego powiernika Abramowicza, dyrektora technicznego klubu ze Stamford Bridge. Według „Voetbal International” zanim w czerwcu władze Vitesse zatrudniły trenera Petera Bosza, długo debatowały z londyńskimi doradcami. Zdecydować miała rekomendacja Pieta de Vissera, byłego holenderskiego trenera, od lat zaufanego człowieka Abramowicza.

Zwolennicy piłki krajowej niczego dziś w GW nie znajdą, również w wydaniu stołecznym.

SPORT

Okładka katowickiego dziennika:

W środku ni długa, ni krótka rozmowa z Ryszardem Wieczorkiem. Będziemy nudni w swoim narzekaniu? Niestety ta rozmowa też jest taka. Trudno dowiedzieć się czegoś nowego, może poza tą jedną kwestią:

Na jakie pozycje będziecie szukać piłkarzy?
– Na pewno napastnika, jeżeli odejdzie Zachara i bocznego pomocnika, gdyby odszedł Nakoulma. Myślę, że zostanie z nami do czerwca Paweł Olkowski, a wrócą do zdrowia Augustyn, Kosznik, Gancarczyk i może na koniec sezonu Danch, więc w defensywie nie powinno być źle. W styczniu sprawdzimy Rafała Kurzawę, którego znam z Rybnika. Generalnie chciałbym by więcej młodych pukało do kadry, bo takie kluby jak Górnik muszą stawiać na swoich. Czekamy na Konrada Nowaka, sygnał, że może wiele wnieść do drużyny dał w ostatnich meczach Wojtek فuczak, który ma tak niekonwencjonalne zagrania, że może z powodzeniem grać jako „dziewiątka”.

Poza tym dowiadujemy się, że kilka klubów zaplecza Ekstraklasy chce Mariusza Zganiacza. Chodzi o Arkę, Dolcan i Olimpię Grudziądz. „Zgani” nie chce dłużej siedzieć na ławce rezerwowych Piasta. Damian Byrtek wróci natomiast do Podbeskidzia po wypożyczeniu.

Oprócz tego mamy dość obszerne kalendarium mijającego roku w polskiej piłce.

SUPER EXPRESS

Sportu w „Superaku” naliczyliśmy dziś aż siedem stron, z czego trzy o piłce. Pierre-Emerick Aubameyang z Borussii Dortmund zmienił fryzurę i furę. To zdecydowanie najmniej elektryzująca informacja dzisiejszego wydania. Chociaż… samochód ze znaczkiem Batmana to dość nietypowy pomysł, przyznajemy.

Podobnie jak w Fakcie, rok podsumowuje Jerzy Dudek.

Za nami pół sezonu Ekstraklasy. Na czele Legia, która w dodatku zmieniła trenera. Dobry ruch?
– Moim zdaniem ryzyko związane z zatrudnieniem Henninga Berga jest minimalne. Legia powinna tytuł obronić, a tym samym w jakimś sensie obroni się Berg. Mam nadzieję, że to będzie nowa jakość w polskiej lidze. Do tej pory mieliśmy holenderską myśl szkoleniową, była też moda na czeską i serbską. Skandynawa u nas jeszcze nie było. Wierzę, że Berg wzbogaci Legię i naszą ligę o świeże spojrzenie. Ta sytuacja przypomina mi trochę tę z Liverpoolu, w czasach, gdy byłem piłkarzem tego klubu. Gerard Houllier, podobnie jak w Legii Jan Urban, zdobył dla The Reds sporo trofeów, ale nie był w stanie wykonać tego ostatniego, wielkiego kroku, dzięki któremu klub wypłynąłby na europejskie wody. Wykonał go dopiero Rafael Benitez. Można więc życzyć Legii tego, aby dla niej takim Benitezem okazał się właśnie Berg.

Kto w Ekstraklasie najbardziej ci zaimponował?
– Duszan Kuciak. To największa gwiazda tej ligi. Kiedyś w Holandii zostałem uznany nie tylko za najlepszego bramkarza, ale i piłkarza całej ligi. Uważam, że podobne miano należy się w Polsce Kuciakowi.

No i na koniec do pieca dokłada Grzegorz Szamotulski, dość jednoznacznie, jak to „Szamo” wypowiadając się między innymi o przydatności bramkarza Podbeskidzia.

W niedawno wydanej biografii przyznałeś, że kiedyś z Piotrem Lechem, byłym znanym golkiperem, ćwiczyliście chwyty bramkarskie, rzucając do siebieÂ… twoim psem yorkiem. Rzuciłbyś tego pieska Rybansky`emu?
– A skąd! Nie miałbym zaufania, przy jego „umiejętnościach” pies nie miałby szans. Nie dość, że Rybansky nie umie bronić, to jeszcze nie potrafi się pogodzić z krytyką. Zadzwonił niedawno do mnie i groził, że skoro ja nisko go oceniam, to on też będzie mówił o mnie, że byłem słaby. Śmiechu warte.

Mówiliśmy o najlepszych i najgorszych bramkarzach ligi. A kto może być niedługo takim odkryciem Ekstraklasy?
– Mateusz Kuchta z Górnika Zabrze. To większy talent niż Skorupski, który odszedł do Romy. Byle tylko dali mu szansę gry. Natomiast in minus zaskoczył mnie Kamiński z Lecha. Gdy zobaczyłem zdjęcie z jego wakacji, to się załamałem. Wklęsła klatka, wątły taki… I to ma być stoper reprezentacji na lata? Za moich czasów na podwórku to się brało takiego do bramki, bo wyglądał najnędzniej i nie miał nic do powiedzenia.

Kuchta, który za moment pójdzie pewnie na wypożyczenie, żeby zwolniło się miejsce dla Kasprzika.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Sportowe dzienniki mają dziś pozapiłkarskie priorytety:

Tak wygląda okładka PS. W środku znów piłka zaczyna się dopiero na 14. stronie, ustępując miejsca skoczkom, Justynie Kowalczyk, a nawet Katarzynie Skowrońskiej. Niemniej zaczyna się mocnym akcentem. – Inwestycje Radosława Osucha to mit. Zadłuża Zawiszę wobec swojej firmy. Pozwala mu na to ratusz, co zakwestionował nawet NIK – czytamy w zajawce pierwszego dużego tekstu.

Rodzina z Poznania znalazła znakomity sposób jak bawić się w piłce przy minimum wkładu własnego. I wiele wskazuje na to, żeby przy okazji dobrze zarobić. Osuchowie stworzyli sobie w Bydgoszczy prywatny folwark. Zrobili to pryz wydatnej pomocy miasta, które za bezcen oddało klub wciąż w głównej mierze go finansując. Nie zapewniło sobie niemal żadnej kontroli nad tym jak i na co wydawane są publiczne pieniądze. Osuch ma władzę absolutną, przedstawia się jako zbawca, ale po cichu prowadzi swój interes.

(…)

Powiedzmy sobie szczerze, tata mając na stole 20 ofert, najpierw przejrzy moją i nad nią się pochyli – mówi młody Osuch w wywiadzie dla juniorfutbol.pl Na tym polega strategia Osucha. Pozyskiwać pieniądze z praw telewizyjnych i medialnych, z miasta, a do tego: tanio kupić, drogo sprzedać piłkarzy z zewnątrz, bo wychowankowie to ryzykowny i odległy interes (…) Kibice uważają, że Osuchowi daleko do zbawcy na jakiego się kreuje. Twierdzą, że stworzył z Zawiszy prywatne przedsiębiorstwo złożone z osób przyniesionych przez niego w teczce.

Bez względu na to czy ktoś się z tezą zawartą w artykule zgadza, czy nie, to na razie najciekawszy tekst w dzisiejszej prasie piłkarskiej. Numer jeden w kolejce do przeczytania.

Oprócz tego należy wyróżnić dwa inne teksty. Wywiad z Arkadiuszem Milikiem.

Często was się tu porównuje (Milika i Lewandowskiego).
– Tylko dlatego, że jestem z Polski. Gdybym był z Niemiec, nikt by mnie z nim nie zestawiał, bo gramy inaczej. Według mnie za wcześnie na takie porównania. On jest zbyt wielką postacią, żeby mnie stawiać koło niego, ja jeszcze niczego nie osiągnąłem.

Wielu widzi was razem w ataku reprezentacji.
– Zgrupowanie będzie bodajże w marcu, więc jest jeszcze sporo czasu. Nie wiem jak potoczy się sytuacja, ale jeśli się okaże, że w styczniu i lutym będę regularnie grał, to też sam będę inaczej się czuł. Miejsca w składzie mu nie zabiorę, jest świetny, więc ma je zabukowane. Ale może uda się grać koło niego?

A także że Przegląd ciągnie temat Bartka Pawłowskiego i jego rzekomego powrotu z Hiszpanii.

– Jesteśmy w kontakcie z Malagą. Zdania co do Bartka są podzielone. Nie ma co ukrywać, trener Schuster nie ceni go najwyżej, co zauważył ostatnio dziennikarz „Marki”, ale nie wszyscy w klubie się z tym zgadzają. Zobaczymy, jak to się będzie rozwijać. Malaga przechodzi teraz dość burzliwy okres, myślą tam nad innymi rozwiązaniami, dopiero co zatrudnili nowego dyrektora sportowego. Zbliża się okienko transferowe, zobaczymy jak klub potraktuje Bartka – komentuje doniesienia prasowe dyrektor sportowy Michał Wlaźlik.

(…)

– Nic nam nie wiadomo o wcześniejszym rozwiązaniu umowy Malagi z Pawłowskim. Nie docierają do nas żadne sygnały z klubu czy od samego zawodnika. Bartek jest do końca sezonu wypożyczony z Widzewa. Hiszpański klub mam czas do maja na określenie się, czy chce wykupić naszego piłkarza. Nie będziemy komentować artykułu jednego z dziennikarzy – mówi „PS” Tomasz Magdziarz, menedżer z Fabryki Futbolu.

PS już teraz przesądza, że Pawłowski nie zostanie przez Malagę wykupiony.

W sportowej prasie na Wyspach liczą się tak naprawdę tylko dwa tematy. Pierwszym jest oczywiście stan zdrowia po wypadku Michaela Schumachera, a drugim Luis Suarez, który został mocno zbesztany przez Jose Mourinho po wczorajszym meczu. „Acrobatic swimming pool diver“ – te słowa podbiły Wielką Brytanię.

Nuda. Prasa madrycka skupia się na zwycięstwie Realu nad Barceloną w koszykówce, natomiast katalońska pisze o Blaugranie, która wraca do treningów oraz o spotkaniu, do jakiego ma dojść pomiędzy Leo Messim a Sandro Rosellem w sprawie podwyżki zarobków Argentyńczyka.

We Włoszech temat jest jeden.

Natomiast Portugalia skupia się na wczorajszym szlagierze, czyli bezbramkowym remisie pomiędzy Sportingiem a Porto. Zasłużone gratulacje niemal z każdej strony zbiera bramkarz Porto, Fabiano, który praktycznie w pojedynkę zatrzymał przeciwnika.

Na koniec zostawiamy L`Equipe, które – co oczywiste – pisze o Schumacherze oraz Kickera, który przygotował swój coroczny ranking. Wkrótce na pewno skomentujemy go na stronie szerzej.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama