Klagenfurt nawiedziły dzisiaj obfite opady deszczu, dlatego mecz odbył się z dużym opóźnieniem. Oczywiście złe warunki atmosferyczne rozumiemy, ale przekładanie spotkania cztery razy było mocno irytujące. Już na początku byliśmy więc rozczarowani i wkurzeni, a popisy niemieckich piłkarzy niczego nam nie wynagrodziły. Jasne, to był tylko mecz towarzyski, ale po grze mistrzów świata spodziewaliśmy się jednak czegoś lepszego. Choćby tego, co zaprezentowali Austriacy.
Przede wszystkim ten mecz był interesujący, bo do bramki po wielu miesiącach absencji powrócił Manuel Neuer. Golkiper reprezentacji Niemiec miał w spotkaniu z Austrią udowodnić, że jest w odpowiedniej formie, by pojechać na mundial. I trzeba przyznać, że pokazał dzisiaj dużą klasę. Dobra, poza jedną gafą, gdy zagrał piłkę pod nogi Alessandro Schopfa, lecz chwilę później dobrze interweniował, a tym samym naprawił swój błąd. Poza tym Neuer zatrzymał groźny strzał Grillitscha, a także kilka innych mniej groźnych uderzeń. Jeśli dorzucimy do tego dobrą grę na przedpolu, wychodzi nam solidny występ. Szczerze mówiąc zupełnie nie było widać, że tak długo nie grał w piłkę.
Defensywa obrońców tytułu z Brazylii przypominała dzisiaj ser królewski, a czasami obronę Sandecji. Austriacy z dużą łatwością dochodzili do groźnych sytuacji strzeleckich. Co prawda większość marnowali, ale sam fakt, że do nich dochodzili nie najlepiej świadczy o piłkarzach Joachima Lowa. Doskonałą okazję zmarnował Alaba, który huknął nad bramką. Jednak chwilę później z chirurgiczną precyzją, z rzutu rożnego, dograł do Hintereggera, który mocno uderzył z bliskiej odległości i zdobył bramkę. Oko w oko z Neurem stanął również Arnautović, którego obsłużył Alaba, ale pojedynek przegrał. Przy uderzeniu Schopfa bramkarz Bayernu nie miał już jednak nic do powiedzenia. Oczywiście brawa dla strzelca bramki, ale dużą robotę w tej akcji wykonał również asystujący Lainer, który ograł Hectora jak juniora, a następnie wyłożył piłkę koledze.
Die Mannschaft mieli dzisiaj również spore kłopoty w ataku. Brakowało im płynności w rozegraniu i regularności. Sane w kwadrans potrafił dwa razy stracić piłkę, raz odzyskać i nieźle dograć. Cóż, niezły roller coaster, ale chyba nie o to chodzi. Nawet strzelona bramka padła nie po pięknej akcji, a po fatalnym błędzie Siebenhandla. Bramkarz Sturmu Graz podał piłkę do Ozila, który pokonał go technicznym strzałem. Kilka niezłych szans na strzelenie gola miał Julian Brandt, lecz zawsze coś mu stanęło na drodze do szczęścia, jak nie golkiper Austrii, to Dragović, który ofiarnym wślizgiem zablokował strzał. Cóż, tych ofensywnych akcji było jednak przede wszystkim zbyt mało, by myśleć w tym meczu o remisie.
Bez cienia wątpliwości Austria wygrała dzisiaj z naszymi zachodnimi sąsiadami zasłużenie. Podopieczni Foda przeważali nad rywalami w niemal każdym aspekcie piłkarskiego rzemiosła. Gdyby nie bardzo dobra postawa Manuela Neuera zwycięstwo mogłoby być nawet bardziej okazałe. Cóż, Niemcy przegrywają drugi mecz z rzędu, ale czy mają się czym martwić? Chyba nie do końca, bo poprzednio przegrali z Brazylią, a do dzisiejszego spotkania przystępowali po ciężkich treningach, co jak najbardziej było widać na boisku.
Austria – Niemcy
0:1 Ozil 11′
1:1 Hinteregger 53′
2:1 Schopf 69′
fot. NewsPix