Reklama

Kto okaże słabość już w czerwcu? Prowadzi Legia, za nią Lech

redakcja

Autor:redakcja

01 czerwca 2018, 13:46 • 3 min czytania 114 komentarzy

Jeśli ktokolwiek myślał, że wraz z końcem ekstraklasy będzie nam dane zapomnieć o tym, jak słabą mamy piłkę klubową, nic bardziej mylnego. Chcielibyśmy, by polskie zespoły na każdym kroku udowadniały swoją siłę, ale niestety, one posiadły inną umiejętność: obudzone o czwartej w nocy potrafią okazać swoją słabość. Najnowsze dowody na przerdzewiałej tacy przyniosły Legia i Lech.

Kto okaże słabość już w czerwcu? Prowadzi Legia, za nią Lech

Zidane odszedł z Realu, więc nawet nie trzeba podchodzić do tematu hipotetycznie, można podać dość rzeczywisty przykład. Królewscy muszą szukać trenera i załóżmy, że w oko wpadł im szkoleniowiec Getafe, które miało dobry sezon jak na swoje możliwości. Perez wykręca numer, przedstawia, jak się sprawy mają, ale w słuchawce – zamiast ochoczej zgody – słyszy donośną odmowę. Absurdalne, prawda? Real przecież wszedłby tam jak do siebie i gdyby miał ochotę, zostawiłby Getafe tylko sekretarkę (ale już bez telefonu). I teraz: Legia zapewne w swoim mniemaniu ma się do Wisły Płock tak, jak Real do Getafe. Niestety, Mioduski dzwoni do Kruszewskiego i najwyraźniej może co najwyżej pogadać o pogodzie, bo nie o Brzęczku.

Śmieszne jest to, że Legia nie sprawdziła warunków klauzuli w kontrakcie trenera przed wyrażeniem zainteresowania transferem. Śmieszne jest to, że gdy sprawy się skomplikowały, hegemon tej ligi – cztery mistrzostwa w pięć lat – może Brzęczkowi jedynie pomachać. Przez szybę.

To jedna słabość Legii, drugą dostrzegam w Klafuriciu. Jak ten gość daje się traktować, wyobrażacie sobie, że na podobny cyrk zgadza się Czerczesow?

– Słuchaj, Stanisław, w sumie to poczekaj minutkę, dobra? No, może dwie. Bo taka sprawa wyszła, że wolimy od ciebie trenera piątego zespołu ekstraklasy, ale tam wychodzą jakieś komplikacje i jak nam się nie uda klepnąć tematu, to może zostaniesz. A może nie zostaniesz, nie wiemy, różnie może być. Ale poczekaj, dobra?

Reklama

Czerczesow wstałby, pieprznął drzwiami i tyle by go widzieli. Albo dajmy spokój Czerczesowowi, każdy trener z odpowiednim poczuciem własnej wartości olałby Legię i poszedł tam, gdzie go szanują i chcą. Tymczasem Klafurić musi czekać, bo w sumie co ma poczciwiec innego do roboty? Ktoś tam pisze, że Chorwat dostaje sporo ofert. Moim zdaniem, gdyby rzeczywiście je dostawał i byłyby one poważne, nie siedziałby na walizkach, tylko pojechałby podpisać kontrakt i te walizki rozpakował. Coś jednak sprawia, że Klafurić potulnie czeka. Cóż, pewnie to, że Legia jest dla niego ogromną szansą, by swoje nazwisko jakkolwiek zaznaczyć w seniorskiej piłce męskiej. A skoro Legia ma swoje problemy i nikt sensowniejszy nie jawi się na horyzoncie, rzeczywiście może stanąć na Klafuriciu.

Dla Wojskowych to w sumie wygodne: dadzą mu pensję w okolicach średniej krajowej, a facet i tak się zgodzi, widząc dla siebie szansę na promocję. Czy brzmi to poważnie: nie. Czy brzmi to po ekstraklasowemu: tak.

Z kolei w Poznaniu już trenera co prawda mają, ale problem zaczyna się przy kompletowaniu kadry. Miał być Kądzior, ale Kądziora raczej nie będzie, gdyż piłkarz woli ligę chorwacką od polskiej, Dinamo od Lecha Poznań. Trudno się chłopakowi dziwić, tam powalczy o Ligę Mistrzów i jest szansa, że puchary nie skończą się dla niego w okolicach lipca. Natomiast niech nikt nie ma pretensji do Bjelicy, że czerpie z poznańskiego źródełka, bo trener zachowuje się bardzo fair. W końcu, jak można usłyszeć tu i tam, zostawi Lechowi Cywkę.

Podsumowując:

Legia chciałaby Brzęczka. Nie dostanie go.
Lech chciałby Kądziora. Nie dostanie go.

Zostawiam sobie procent ubezpieczenia, że coś tutaj się jeszcze zmieni na korzyść obu zespołów, ale droga ku temu jest tak kręta, że trudno w to wierzyć. Na razie sprawa jest prosta: i jedni, i drudzy wykładają się na pierwszych poważniejszych celach kadrowych. Aż strach pomyśleć co będzie dalej.

Reklama

Najnowsze

Boks

Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!

Szymon Szczepanik
11
Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!
Anglia

Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League

Bartosz Lodko
0
Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League
Hiszpania

Cierpiące Atletico wygrało w końcówce! Koszmarne pudło Lewandowskiego

Jakub Radomski
49
Cierpiące Atletico wygrało w końcówce! Koszmarne pudło Lewandowskiego

Komentarze

114 komentarzy

Loading...