Piłkarski skecz w Białymstoku. Lechia wygrywa na Podlasiu

redakcja

Autor:redakcja

28 listopada 2013, 19:22 • 3 min czytania

Oglądanie meczu Jagiellonia – Lechia przypominało jedzenie najtańszej kiełbasy z Lidla. Tej, w której jest trzydzieści procent wody, dwadzieścia procent plastiku, piętnaście procent sprasowanych kurzych łap, a dopiero resztka właściwej treści. Futbolu w Białymstoku, czyli piłkarskiego mięsa, było raptem na kilka minut. Przez pozostałą część grania to starcie przypominało poziomem nie spotkanie ligowców, ale drużyny Actimela z drużyną A.
Mało brakowało jednak, by w tym futbolowym skeczu padła bramka sezonu. Po dośrodkowaniu z kornera Zyska uderzył z woleja, piętą, celnie i mocno. Na kilka sekund przenieśliśmy się z opustoszałego stadionu Jagi na stadion PSG, a Zyska robił za Ibrahimovicia dla ubogich. Baran jednak obronił, zabijając szanse na to, by ktokolwiek za tydzień o tym meczu pamiętał. Był to jedyny interesujący moment pierwszej połowy, poza tym ciekawsze było obserwowanie trwających na jednej z trybun prac spawalniczych. W drugiej z każdą chwilą coraz bardziej śmierdziało wynikiem zero zero. Parodia w ofensywie z obu stron była porażająca, jedenastki wyglądały tak, jakby tego dnia nie były w stanie skutecznie zaatakować nawet kanapki z serem. Przypuszczamy, że swoje zrobiła temperatura, bo prędzej pogoda wyłączy z gry Quintanę niż Janicki czy Dawidowicz, ale to tłumaczenie marne. Zrozumielibyśmy nieco słabszy występ, ale nie kiks na kiksie. Nawet gol padł w kuriozalnych okolicznościach, Grzelczak zanotował najłatwiejszą asystę w życiu, został nastrzelony, wystarczyło więc, że dobrze stał. Wtedy też na chwilę znowu na murawie zapanował futbol: Wiśniewski pewnie, na pełnym spokoju trafił do siatki w sytuacji sam na sam. Niby nic wielkiego, ale podczas tego festiwalu boiskowej indolencji trzeba było cieszyć się małymi rzeczami.

Piłkarski skecz w Białymstoku. Lechia wygrywa na Podlasiu
Reklama

Zawiódł Quintana, zawiodła więc też cała Jaga? Bardzo możliwe, że ten zespół jest już tak uzależniony od dyspozycji Hiszpana. Ł»al w Białymstoku mogą mieć szczególnie za sytuację z drugiej połowy, gdy „Ł»ubry” miały rzut wolny pośredni z piątego metra. Ale wtedy właśnie on, właśnie Quintana uderzył fatalnie, prosto w mur. Wyglądało to tak, jakby strzelał na siłę, z zamkniętymi oczyma, klasyczne „siła razy ramię”. Spodziewaliśmy się po nim przy takiej okazji czegoś zupełnie innego. A skoro Quintana gra w ten sposób, to i Jagiellonia raczej nie błyszczy.

Po drugiej stronie sporo zamieszania starał się robić Machaj i owszem, może czasem udało mu się podanie albo dorzut. Ale jego symulka w polu karnym była kandydaturą do żenady miesiąca. Trzeba mieć tupet, żeby po tak bezczelnej próbie nabrania sędziego domagać się jeszcze głośno jedenastki, machać z oburzeniem łapami. Machaj powinien być zadowolony, że nie dostał żółtej kartki, a prywatnie takie zagrania karalibyśmy czerwoną i trzema meczami dyskwalifikacji.

Reklama

Chcielibyśmy tu napisać coś jeszcze, ale i tak czytanie tego tekstu zajmie wam więcej czasu, niż obejrzenie skrótu ze WSZYSTKIMI najciekawszymi akcjami tego spotkania. Postulujemy przy okazji stworzenie jakiejś strefy buforowej między wtorkowo-środową Ligą Mistrzów i spotkaniami rodzimej Ekstraklasy, naszym zdaniem odpowiednie byłoby kilkugodzinne pasmo programów przyrodniczych, które przyzwyczaiłoby nas do tempa ligowców.

Fot.FotoPyk

Najnowsze

Polecane

OFICJALNIE: Były trener Radomiaka zaprezentowany w nowym klubie

redakcja
2
OFICJALNIE: Były trener Radomiaka zaprezentowany w nowym klubie
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama