Przez miniony sezon zdążyliśmy poznać VAR i zasady, jakie nim sterują, na przykład tę, że gdy sędzia wznowi grę, jest już po ptakach. Zawodnicy mogliby zorganizować nielegalne walki kogutów w polu karnym, ale jeśli rozpocznie się nowa akcja, arbiter nie mógłby nic zrobić przy użyciu technologii. Na mundialu ma się to jednak zmienić, przynajmniej po części.
Dokładnie chodzi o sytuacje czysto pozasportowe, gdy piłkarze “popiszą” się chamstwem i prostactwem. Jeśli zawodnik kogoś opluje, uderzy, pokaże wyjątkowo obraźliwy gest, a gra zostanie wznowiona, prostak nie może czuć się bezpieczny. Na mundialu sędziowie siedzący w wozie VAR wciąż będą mieli prawo interweniować i przekazać głównemu, że dany gagatek jest do ukarania.
David Elleray, dyrektor techniczny IFAB-u, mówi dla The Times: – Chcemy, by sędziowie mieli taką możliwość karania zawodników. Nie sądzimy jednak, by do takich sytuacji miało dochodzić często, ponadto ta furtka ma dotyczyć tylko tych sytuacji, kiedy przewinienie jest bardzo poważne i czerwona kartka jest pewna.
Nie jest więc wykluczone, że w czasie trwania mundialu do takiej sytuacji w ogóle nie dojdzie, nie mamy przecież piłkarzy za skrajnych bydlaków. Już jedno otwarcie tej furtki przyjęlibyśmy z pewnym zaskoczeniem, dwóch i więcej raczej nie rozważamy. Ale… skoro coś takiego może się stać, warto pomyśleć o konsekwencjach. Może się przecież zdarzyć, że piłkarz, który w pierwszej akcji kogoś opluł, w drugiej strzelił bramkę albo zaliczył swojaka. Co wówczas? Gol zostałby cofnięty, ale z pewnością wprowadziłoby to masę bałaganu na boisko.
A gdyby prostak w jednej akcji kogoś kopnął, a w drugiej został zmieniony? Trzeba by go wyciągać z szatni?
Na wszystko znajdzie się sposób i podpunkt w przepisach. Z jednej strony jesteśmy za tym, by chamstwo boiskowe karać. Z drugiej mamy obawy, czy to potencjalne usprawnienie VAR-u nie wprowadzi zbyt dużego bałaganu na boisko. Cóż, jak zwykle okaże się w praniu, byleby nie wyszła z tego przefarbowana breja.
Fot. FotoPyk