Żyją dzięki bazarowi, pozbawieni wsparcia władz – trenująca ponad 300 dzieci Olimpia Warszawa walczy o przetrwanie

redakcja

Autor:redakcja

21 listopada 2013, 18:44 • 7 min czytania

Wola, dawna robotnicza dzielnica Warszawy. Gdzieniegdzie atakująca jeszcze szarym krajobrazem budynków zakładów przemysłowych. W takiej scenerii, ledwo wiążąc koniec z końcem, funkcjonuje walcząca o lepszą przyszłość dzieciaków z dzielnicy Olimpia Warszawa. Pozostawiona sama sobie i zupełnie zapomniana przez władze w siedmiu grupach młodzieżowych i trzech naborowych szkoli ponad 300 dzieci z okolicy. Do tego dochodzą jeszcze grający w lidze okręgowej seniorzy, w których najstarszy zawodnik ma dopiero 20 lat. Zdani tylko na siebie pracują z miesiąca na miesiąc, nie mając żadnego budżetu i zabezpieczenia na przyszłość. W praktyce wygląda to więc tak, że dziś są, a jutro może ich już nie być.
Młodsze roczniki funkcjonują dzięki symbolicznym, trzykrotnie niższym niż w konkurencyjnych akademiach, składkom rodziców, a klub żyje z… niedzielnego bazarku, który od lat organizuje na stadionie. – Z tego powodu w niedzielę nie gramy meczów. Nie ma co się oszukiwać, bez tego bazaru nie moglibyśmy w żaden sposób funkcjonować. Niestety, nie otrzymujemy nawet najmniejszego wsparcia od dzielnicy. Ł»adnego. Jakby się pan zapytał burmistrza albo naczelnika sportu o Olimpię, to wątpię czy w ogóle wiedzą gdzie taki klub jest. Nie jest żadną tajemnicą, że wszystko rozbija się o politykę i Olimpia postrzegana jest – lub kompletnie pomijana – w zależności od rządzącej akurat opcji politycznej – mówi bez ogródek Mariusz Blim, trener najstarszego rocznika juniorskiego Olimpii.

Żyją dzięki bazarowi, pozbawieni wsparcia władz – trenująca ponad 300 dzieci Olimpia Warszawa walczy o przetrwanie
Reklama

Image and video hosting by TinyPic

Infrastruktura? Najprościej mówiąc: nie istnieje. Klub nie ma nawet formalnie swojego obiektu i tereny stadionu musi wynajmować z rąk warszawskiej firmy Insbud, która w dość niejasnych okolicznościach przejęła je w latach 90. Gdy Olimpia grała jeszcze w III lidze, a w składzie miała takich piłkarzy, jak choćby Jacek Cyzio, Insbud zainwestował w trybuny i pensje dla zawodników. Po pewnym czasie, chcąc najprawdopodobniej odzyskać w ten sposób wyłożone wcześniej pieniądze, przejęła tereny klubu, na których chciała nawet wybudować osiedle mieszkaniowe (została już nawet wydana zgoda na zabudowę), ale w odpowiednim momencie weto postawili mieszkańcy Woli. Klubowy budynek z lat 60. aż kłuje w oczy. Na zewnątrz i w środku. Flaga „Solidarności” przy portierni i przeciekające szatnie, przypominające bardziej pokój w Tworkach niż część sportowej infrastruktury. Boisko główne z trybunami… za bramkami i jedno treningowe, rodem z kartofliska.pl, na połowie którego trenerzy… sami zamontowali sobie oświetlenie, żeby nie wynajmować boisk i móc prowadzić zajęcia nawet wieczorami.

Reklama

Kolejną paranoją są dwie hale OSiRu na ulicy Redutowej i Obozowej, z których – przy odrobinie dobrych chęci władz dzielnicy – Olimpia mogłaby korzystać w okresie jesienno-zimowym po preferencyjnych cenach, ale wbrew zdrowemu rozsądkowi takiej możliwości nie ma, a na rezerwacje po cenach komercyjnych po prostu jej nie stać. Miejsca do trenowania organizują więc sobie sami, wynajmując obiekty w szkołach. Ł»eby było bardziej groteskowo, opłaty za treningi na takich salach wędrują do kasy… Dzielnicowego Biura Oświaty.

– Nie mamy żadnych ulg na korzystanie z hal, co jest o tyle dziwne, że to przecież nie o nas tu chodzi, tylko o te dzieci, u których zaszczepiamy zdrowe sportowe nawyki. W ogóle z moich obserwacji wynika, że zdecydowanie łatwiej żyje się klubom w małych miastach wokół Warszawy. Tam sport nie jest ignorowany i gminy pomagają klubom jak mogą. Przecież my tego nie robimy dla własnych korzyści! Jesteśmy pasjonatami, którzy wychowali się tu, na Woli. Przesiąkliśmy tym miejscem i staramy się pomóc dzieciakom, żeby odciągnąć ich od podwórek. Myślę, że robimy dla nich wiele dobrego i naprawdę szkoda, że jesteśmy w tym wszystkim zupełnie osamotnieni. Ale trudno. Jak wiadomo, ryba zawsze psuje się od głowy – mówi wyraźnie rozżalony Blim.

Image and video hosting by TinyPic

Jak wobec całej tej nienormalności funkcjonuje klub? Wbrew pozorom, względnie… normalnie. Drużyny spokojnie podróżują na mecze wyjazdowe po całym Mazowszu, jeżdżą też regularnie na letnie i zimowe obozy, a wszyscy piłkarze wyposażeni są w takie same komplety dresów, ortalionów i czapek, które wspólnymi siłami jakimś cudem udało się dla wszystkich zakupić. Mało tego, zdolni chłopacy z najbiedniejszych rodzin mogą liczyć na częściowe, a czasami nawet całkowite dofinansowanie do butów czy obozów. Nawet trenerzy swoje wypłaty otrzymują na czas. Cóż, uderzający profesjonalizm w piłkarskiej czarnej dziurze.

– Mimo naprawdę wielu problemów rzeczywiście działamy bardzo prężnie. I odnosimy małe sukcesy. Kilka miesięcy temu drużyna z rocznika 2004 zajęła wysokie szóste miejsce w ogólnopolskim turnieju Deichmann, wygrywając wcześniej eliminacje na Mazowszu. Jeździmy nawet na turnieje zagraniczne, bo zaproszeń nie brakuje. Dzięki pomocy rodziców byłem ze swoim rocznikiem w Paryżu, Jabloncu i Dreźnie. Nie mieszkamy wtedy z hotelach, śpimy na materacach w szkołach, ale zabawa jest najważniejsza – podkreśla trener zespołu U-19.

W ponad 60-letniej historii Olimpia dochowała się kilku bardziej znanych wychowanków, z Wojtkiem Kowalczykiem na czele. Przed nim w Ekstraklasie zdążył zadebiutować Krzysztof Iwanicki, a w sezonie 1987/88 prawdopodobnie najmłodszy duet stoperów w Ekstraklasie stworzył w Widzewie, wraz z Tomaszem فapińskim, Krzysztof Cuch. W kolejnych latach na szersze wody wypłynęli bracia Misztal (Piotr gra obecnie w GKS-ie Tychy, a Rafał w Chojniczance), a także Wojciech Małecki (Korona). Od tego sezonu w Dolcanie gra Marcin Figiel, który swoje pierwsze kroki stawiał właśnie na boiskach warszawskiej Woli. Ostatnio głośno zrobiło się o innym wychowanku Olimpii, broniącym w Ząbkach Rafale Leszczyńskim, który został sensacyjne powołany do kadry Adama Nawałki.

Co ciekawe, w blokach czai się już kolejny z rodu Leszczyńskich, 16-letni Marcin, który po sukcesie brata ze zdwojoną energią wziął się do pracy. Jak podkreślają trenerzy talentu ma może nieco mniej, ale lepsze warunki fizyczne i ogromna motywacja mogą zaprowadzić go bardzo wysoko. Jak widać sukcesów szkoleniowych, mimo braku choćby przyzwoitych możliwości treningu, nie brakuje. Kolejnym ptaszkiem, który w niedalekiej przyszłości powinien wyfrunąć z Olimpii, będzie najprawdopodobniej bramkarz z rocznika 1996, فukasz Świdnicki, mający już za sobą treningi z Legią i Zniczem Pruszków. Podobno spore zainteresowanie utalentowanym golkiperem przejawia Wisła Płock. Narybek jest więc spory, choć nie zawsze łatwy do prowadzenia, czego nie ukrywa zresztą trener Blim.

Image and video hosting by TinyPic

– Czasami trafiają do nas chłopcy z tzw. dobrych domów, ale przychodzą też charaktery wyjątkowo ciężkie, nierzadko z rodzin patologicznych, które pod wpływem rygoru treningów potrafią się jednak zmienić. Cóż, zbieramy tych wszystkich „podwórkowców” i odciągamy ich od kłopotów. Jasne, że mamy w tym wszystkim cel, żeby dostarczać utalentowanych zawodników do wyższych lig, ale chodzi przede wszystkim o to, żeby zapewnić naszym dzieciakom z Woli możliwość spędzenia czasu w ciekawy sposób. To jest stara dzielnica, w której zdecydowanie brakuje rozrywek, więc nie ma co ukrywać, że w ten sposób odciągamy je od patologii.

Takich klubów w Polsce jest zapewne zdecydowanie więcej i w każdym województwie bez trudu znaleźlibyśmy odpowiednią Olimpię – napędzany pracą fanatyków klub, który z jednej strony dba o kulturę fizyczną dzieci, a z drugiej jest pozostawiony na pastwę losu przez władze gminy/miasta/dzielnicy. Warszawska Olimpia to tylko przykład, ale wyjątkowo mocno uderzający do głowy. Jak widać, sprzedając na bazarze mydła i powidła można z powodzeniem trenować ponad 300 (!!!) dzieciaków i dorobić się przy tym nawet kilku przedstawicieli w Ekstraklasie czy I lidze. Być może Olimpia nie wychowa nowego Lewandowskiego, być może żaden następca Boruca się tam nie objawi, ale jeśli piłka choć kilku z tych chłopaków uratuje od patologicznej przyszłości, to zdecydowanie warto to robić. A co za tym idzie, warto pomóc, bo dziś Olimpia żyje z dnia na dzień. Ze strachem w oczach, bez żadnego budżetu, planu na przyszłość i jakichkolwiek perspektyw rozwoju.

– Jasne, że się boimy. Z mapy zniknęły już przecież praktycznie Gwardia i Hutnik, Okęcie ledwo dyszy, a o Marymoncie mało kto jeszcze pamięta. Powstają nastawione na czysty zysk akademie, w których składki rozpoczynają się od 150 złotych miesięcznie. Nam potrzeba przede wszystkim regulacji sprawy gruntów, żebyśmy wreszcie mieli pewność, że nikt nas stąd nagle nie wyrzuci. Wsparcie od burmistrza i rady dzielnicy też byłoby nieocenione, ale na to raczej nie liczymy. Oni przypomną sobie o nas dopiero przed wyborami, częstując nas po raz kolejny „polityczną kiełbaską” – mówi Mariusz Blim.

Jeśli ktoś chciałby w jakikolwiek sposób Olimpii pomóc, może skontaktować się z klubem poprzez adres mailowy: [email protected]

SEBASTIAN KUŚPIK

Najnowsze

Anglia

Polski wychowanek Arsenalu zagra… w szóstej lidze

redakcja
1
Polski wychowanek Arsenalu zagra… w szóstej lidze
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama