Zioberowi znów się sufit na głowę osunął…

redakcja

Autor:redakcja

21 listopada 2013, 14:00 • 3 min czytania

Jacek Ziober, od lat znajdujący się bardziej na peryferiach futbolu, niż w epicentrum wydarzeń, nagle idealnie odnalazł się w roli eksperta i z wielkim zapałem zabrał za komentowanie poczynań reprezentacji. Co więcej, za punkt honoru najwyraźniej wziął sobie obronę pewnego Francuza i raz za razem robi to z taką zaciętością, jakby z reprezentacyjnej szatni przez trzy ostatnie lata nie wyszedł ani na moment. Krótko mówiąc – wywęszył spisek. Grupa trzymająca władzę w kadrze kontra Obraniak.
Dziś na łamach „Przeglądu Sportowego” Ziober mówi tak:

Zioberowi znów się sufit na głowę osunął…
Reklama

– Uważam, że to wymaga rozmowy w cztery oczy. Trener Nawałka powinien pojechać do Obraniaka i po męsku pogadać. Wyjaśnić wszystkie sytuacje. Sprawa Obraniaka ma głębsze podłoże. Nie został on zaakceptowany przez część drużyny, przez grupkę, która chciałaby zarządzać. To oni wypchnęli Obraniaka. Kilku panów, którzy chcieliby przejąć kadrę. To, że Obraniak nie zna polskiego, mnie nie przekonuje. We Francji też języka od razu nie poznałem. Język piłkarski jest na tyle uniwersalny, że łatwo w nim się dogadać. Jak jest dobra atmosfera, to kłopot językowy schodzi na dalszy plan.

Czyli zaraz, bo chyba nie nadążamy za tym błyskotliwym tokiem myślenia. Obraniak odmówił Nawałce w telefonicznej rozmowie, ale to jeszcze o niczym nie świadczy. Najwyraźniej w kadrze działa mu się tak wielka krzywda, że ma prawo być urażony i teraz selekcjoner powinien do niego specjalnie pojechać.

Reklama

Kilku panów wypchnęło Obraniaka poza drużynę – tak to Ziober ocenia. I załóżmy nawet, że jest w tym trochę racji. Ale gdzie w takim razie jest powód? No zastanówmy się. Nie zaakceptowali Obraniaka, bo…

a) jest wyalienowanym, niezbyt zainteresowanym tą drużyną, niemówiącą po polsku Francuzem
b) jest tak dobrym piłkarzem, że GTW czuła się zagrożona jego obecnością w zespole
c) GTW rzuciła kostką i uznała, że trzeba wypchnąć z drużyny akurat jego, drogą losowania

Krótko mówiąc: musiał być jakiś powód, że Obraniak w kadrze nie czuł się dobrze, a zespół nie czuł się dobrze z Obraniakiem. Na miejscu Ziobera nie szarżowalibyśmy z rozgrzeszaniem akurat Francuza, raczej zastanowili czy facet swoim podejściem i postępowaniem nie wypchnął się z niej samemu. A już argumentacja dotycząca nieznajomości języka jest w ogóle tak głupia, że aż przestaje być śmieszna. – We Francji też od razu języka nie poznałem (zdaje się, że Ziober grał w klubie, nie w kadrze Trójkolorowych). Jak jest dobra atmosfera, to kłopot językowy schodzi na dalszy plan – przekonuje.

Tak, kurwa, schodzi na dalszy. Szczególnie w REPREZENTACJI KRAJU.

Ale w sumie czego wymagać od gościa, który w tej samej rozmowie wypowiada jeszcze takie słowa na temat Pazdana: – Ktoś powiedział, że za wejście kung–fu w meczu o punkty dostałby czerwoną kartkę. Jakie to ma znaczenie? Pokazał Irlandczykom: przepraszam panowie, ale ja tu rządzę! Pokazał twardą, nieustępliwą grę na środku. Jak trzeba było to przywalił po „kuloskach”. O to chodzi!

Tak jest, o to chodzi! A poza tym… faul na czerwoną? A jakie to ma w ogóle znaczenie?

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Anglia

Trener Tottenhamu broni van de Vena. „Naturalna reakcja obrońcy”

Braian Wilma
0
Trener Tottenhamu broni van de Vena. „Naturalna reakcja obrońcy”
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama