Klich wzięty na buty. Kibice tematem numer jeden

redakcja

Autor:redakcja

18 listopada 2013, 10:40 • 16 min czytania

Wokół reprezentacji prawie jak w wielkiej polityce. Mateusz Klich, choć nawet nie przeszło mu przez głowę, że do tego dojdzie, choć nie miał pojęcia o czekających konsekwencjach, znalazł idealny temat zastępczy dla Adama Nawałki i jego kadry. Uwaga na moment została odwrócona. Dziennikarze niemal każdej gazety jadą dziś z pomocnikiem Zwolle i podejściem do kibica, który najwyraźniej zdaniem Pana Piłkarza powinien przyjść, zapłacić za bilet, dopingować i w żadnym wypadku nie marudzić. Głosów krytyki jest cała masa. Zaskakujące, że tym, który powiedział „Klich ma rację” okazuje się dziś… Jan Tomaszewski.

Klich wzięty na buty. Kibice tematem numer jeden
Reklama

FAKT

Echa jednego arcygłupiego zdania wyrażonego na Twitterze przez Mateusza Klicha (nasz komentarz tutaj) zataczają coraz szerszy krąg. „Kadrowiczu, grasz dla kibica!” – apeluje dzisiejszy Fakt. Generalnie, pisze to co wszyscy. W stylu: – Wygląda więc na to, że Klich kompletnie nie ma pojęcia o wykonywaniu zawodu, z którego się utrzymuje. Musimy zatem jemu i podzielającym jego opinię kolegom po fachu wytłumaczyć zasady na jakich funkcjonuje profesjonalny futbol. Podstawowa jest taka, że to właśnie kibic jest w nim najważniejszy. To właśnie dla kibiców organizuje się mecze i buduje stadiony. Gdyby nikt nie kupował biletów, koszulek czy szalików, to nikt nie zapłaciłby ci ani grosza za kopanie w piłkę.

Reklama

Do tekstu dołączony jest komentarz zawodnika, który nie wycofuje się ze swoich słów, a także krótka wyliczanka „dlaczego kibic może gwizdać” – bo płaci za bilety, kupuje koszulki i gadżety, ogląda transmisje, za które telewizje płacą klubom, nie robi tego dla pieniędzy, jego pasja jest bezinteresowna.

Nerwowej reakcji kibiców nie dziwi się Wojtek Szczęsny…

– Nie dziwie się kibicom, że reagowali tak nerwowo. Sam idąc na mecz kadry spodziewałbym się czegoś więcej. Ł»eby atmosfera wokół reprezentacji zrobiła się lepsza musimy grać na tak, jak powinno grać się w kadrze. A w spotkaniu ze Słowacją nie prezentowaliśmy poziomu reprezentacyjnego. Można się pocieszać, że gorzej być już nie może. Mówiono, że Słowacja jest niby przeciętnym zespołem, ale widać lepszym od nas. Zasłużyła na zwycięstwo. Lepszy ukarałby nas jeszcze wyraźniej. Nie mam pojęcia, dlaczego załamujemy ręce po pierwszej straconej bramce. Mieliśmy już profesjonalną analizę meczu. Trener zauważył bardzo dużo błędów. Była męska i rzeczowa rozmowa.

(…)

Ma dla pana znaczenie kto gra w obronie?
– Nie robi mi różnicy z kim będę współpracować. Ja jestem od tego żeby naprawiać błędy. Poza tym nie tylko gra defensywy jest do poprawy. Nie wierzyłem, że wszystko zmieni się po pstryknięciu palcem. Musimy wykonać naprawdę dużo pracy żeby nawiązać realną walkę w eliminacjach. Nie jesteśmy przecież mocarzami. Trener prowadzi selekcję, nie wiem jaką ma strategię. Mam tylko nadzieję, że pływam nie najgorzej, także na głębokiej wodzie.

Na kolejnej stronie rozmowa z kończącym karierę Edim, pod tytułem: „Polska to moja ojczyzna”.

Najtrudniejsza była zapewne decyzja o wyjeździe z Brazylii?
– Nie miałem przed tym oporów, ale konsekwencje przyjazdu do Polski początkowo były opłakane. Gdy miałem 24 lata wyjechałem z rodziną do Rosji, potem do Japonii. Towarzyszyła mi żona z dwójką synów. Do Polski żona przyjechać już jednak nie chciała i w konsekwencji rodzina się rozpadła. Od pięciu lat jestem szczęśliwym mężem Polki. Polska stałą się moją drugą ojczyzną. Szczecin na zawsze już pozostanie moją bazą wypadową. Tutaj odczułem co to znaczy rozłąka z ojczyzną. Dwa lata temu, gdy Pogoń walczyła o awans do ekstraklasy, mój tata umierał na raka. Do końca rundy jesiennej pozostały cztery mecze. Chciałem jechać do Brazylii, pożegnać się. Zadzwoniłem. Długo rozmawialiśmy i tata przekonał mnie żebym został w Szczecinie i wypełnił zobowiązanie wobec klubu. Zawsze wymagał ode mnie profesjonalizmu i taki był do końca. W ostatnim meczu rundy graliśmy w Poznaniu z Wartą. Wygraliśmy 2:1, zaliczyłem asystę i zdobyłem bramkę. Po golu podniosłem rękę ku górze. To był gol dla taty, który zmarł następnego dnia.

Edi mówi, że ostatnio nie miał już żadnej motywacji, za najlepszego piłkarza z jakim grał uważa… فukasza Gargułę (a po nim Hermesa). Wywiad niezły, na papierze w krótszej wersji niż w wydaniu internetowym.

RZECZPOSPOLITA

Stefan Szczepłek w kontekście podejścia reprezentantów do kibiców wspomina między innymi o opisywanej przez nas miesiąc temu sprawie z Londynu:

Ma dzień przed meczem na Wembley na trening reprezentacji przyszły dwie drużyny, dziewcząt i chłopców, zwycięzców turnieju o Puchar Tymbarku. Przeżycie dla tych dzieci niezwykłe. Przygotowały sobie notesy na autografy, nastawiły się na rozmowy. Chłopcy mieli powiedzieć, że Anglicy nie są wcale tacy groźni. Godzinę wcześniej młodzi Polacy pokonali rówieśników ze szkółki Tottenhamu 6:1. Spotkanie zostało wcześniej umówione, ale przyszedł na nie tylko Jakub Błaszczykowski, który odebrał od dzieci biało-czerwoną flagę z podpisami uczestników turnieju w Polsce. 
Na szczęście. Błaszczykowski, Artur Boruc, Jakub Wawrzyniak zawsze się zatrzymają, porozmawiają, poklepią, dadzą zdjęcie. Innych to mało interesuje, a dla kierownictwa reprezentacji takie spotkania to jest dopust boży. Dzieci zostały z pustymi notesami, ich opiekunki z Tymbarka się popłakały, bo nie tak to sobie wyobrażały. Następnego dnia, podczas meczu, wszyscy zgodnie dopingowali Polaków. Niestety, niezależnie od kolejnych trenerów, kierowników i zmieniających się w kadrze zawodników, ich gesty świadczą o tym, że im na drugiej stronie nie zależy. A ponieważ grają źle, któregoś dnia wyjdą na stadion i zobaczą puste trybuny.

Mamy też typowy tekst przed meczem z Irlandią. Okazuje się, że w bramce Artura Boruca zastąpi tym razem Wojtek Szczęsny. Ogólnie, będzie kilka zmian.

Zmiany na mecz z Irlandią będą i to niemałe. Nawałka zapewnia, że i tak by były, bo po to powołał tak wielu piłkarzy, żeby każdy miał szansę. Trener nie chce na gorąco oceniać poszczególnych zawodników, ale wiadomo, że najbardziej zawiódł się na obronie. Tym razem szansę gry dostaną chyba Piotr Celeban i Łukasz Szukała, na pewno nie wystąpi Marcin Kamiński. Nie dlatego, że w spotkaniu ze Słowacją był najsłabszy na boisku, ale zgodnie z planem opuścił zgrupowanie, by pomóc reprezentacji młodzieżowej w meczu z Grecją. Zmiana nastąpi także w bramce, gdzie Artura Boruca zastąpi Wojciech Szczęsny. Rywalizacja między tymi bramkarzami powinna trwać do początku eliminacji Euro 2016.

GAZETA WYBORCZA

W dzisiejszej Wyborczej dodatek „Sport.pl Ekstra”, a w nim kilka tekstów o piłce. Między innymi artykuł Rafała Steca o dopingu w futbolu. Jeśli dobrze zrozumieliśmy, teza brzmi mniej więcej: skoro kiedyś piłkarze się szprycowali, to z pewnością robią to także dzisiaj, ale konkretnie nic o tym nie wiemy. Jeszcze.

– Najintensywniej gra się w Anglii, oni nie przestają zasuwać nawet w Boże Narodzenie i Nowy Rok. Tam, gdzie już w latach 20. trener Arsenalu serwował drużynie rekomendowane przez zaprzyjaźnionego lekarza „srebrne pigułki” – działające jak dopalacz, ale tak odwadniające, że piłkarze nie chcieli ich brać. Tam, gdzie w latach 30. graczom Portsmouth i Wolverhampton wstrzykiwano małpie hormony. Gdzie w latach 40. Stanley Matthews, najsłynniejszy futbolista długowieczny, osłabienie wywołane przeziębieniem odpędzał przed meczami amfetaminą? Gdzie w latach 60. Everton fruwał po zwycięstwa nasączony benzedryną? A przecież kiedyś standardowy piłkarz przemierzał w trakcie meczu ledwie 4-5 kilometrów. Dziś ten, kto przemierzy 10 km, uchodzi za takiego, który niezbyt się natrudził, jednak według informacji „LEquipe” FIFA przeprowadza rocznie 696 testów, przy 5817 testach lekkoatletycznej IAAF i 8940 kolarskiej UCI.

Odnotowujemy też tekst o kryzysie w reprezentacji Francji, ale przeskakujemy dalej do tematów reprezentacyjnych. „Adam Nawałka wstaje po ciosie”.

– Wojciech Szczęsny w bramce, Piotr Celeban, Marcin Kowalczyk, فukasz Szukała i Tomasz Brzyski w obronie oraz prawdopodobnie Michał Pazdan jako defensywny pomocnik za Grzegorza Krychowiak – casting w reprezentacji trwa. Nawałka z Irlandią rzuci na głęboką wode kolejną grupę piłkarzy. Kto sobie nie poradzi, temu może być trudno o kolejną szansę – piszą Błoński i Wilkowicz.

– Mój plan się nie zmienia, choć nie wszyscy piłkarze nadążają za tym, co się dzieje nawet na treningach – mówi Nawałka. Selekcjoner odnosi się również do tematu gwizdów na trybunach: – Rozumiem kibiców, mieli prawo tak reagować. Piłkarze muszą umieć radzić sobie z presją. Skoro niektórych 40 tysięcy wspierających rodaków paraliżuje, zamiast dodawać skrzydeł, to powinni zmienić zawód albo jeszcze mocniej pracować. Doping ma nieść do zwycięstw.

Mamy też rozmówkę z Grzegorzem Mielcarskim, który trzy dni temu w Przeglądzie Sportowym mówił, że w kadrze zaczyna się wyścig szczurów, dziś już twierdzi, że zaczyna się wyścig żółwi. – Teraz jest to stado żółwi pełznących do oceanu. Dotrą najwytrwalsi, resztę porwą mewy. Selekcjoner zna swój plan i powinien się go trzymać, a nie skakać z kwiatka na kwiatek – mówi Mielcarski.

SPORT

Tak wygląda okładka poniedziałkowego „Sportu”, w którym – uwaga, uwaga – aż 21 stron o piłce. Od reprezentacji, przez Ekstraklasę aż po niższe ligi śląskie.

Po kolei, mamy felieton pt. „Co może kibic?” – Czy oglądając marny produkt, ma prawo powiedzieć „nie”, czy też niczym ślepy kochanek powinien wspierać i wierzyć do końca? Mateusz Klich na 40 tysięcy widzów we Wrocławiu najchętniej nałożyłby zakaz stadionowy. Ryzykowna teza, bo powiedział te słowa pod adresem 40 tysięcy osób, które w listopadowy wieczów, przy temperturze 3 stopni, wydały pieniądze, straciły dzień i pół nocy, często jadąc na mecz kilkaset kilometrów.

Dalej znajdujemy trochę typowych reprezentacyjnych analiz i zapisy rozmówek oraz konferencji Adama Nawałki, co od razu pomijamy, przechodząc do zapisu wywiadu z Kamilem Kosowskim.

– Naturę zwycięzcy ma w tym zespole tylko trzech zawodników – Jakub Błaszczykowski, Robert Lewandowski i Artur Boruc. To piłkarze, którzy maja na swoim koncie sukcesy, są nastawieni na kolejne i dobrze odnajdują się pod presją wyniku. Inni do tego nie dorośli. Najmocniejsi czują się zwykle w przedmeczowych wywiadach. Potem, na boisku, pewnych rzeczy nie da się jednak przeskoczyć.

Selekcjoner popełnił błąd ograniczając się wyłącznie do roszad w defensywie?
– Na popełnianie błędów trener ma czas właśnie teraz. Później tego czasu już nie będzie. Musimy jednak pamiętać, że każda porażka wpłynie na atmosferę wokół kadry negatywnie. Im wcześniej zaczniemy wygrywać, tym szybciej ten klimat będzie właściwy. Tym niemniej przeciwko Irlandii ponownie postawiłbym na Pawła Olkowskiego i Rafała Kosznika. Tak krytykowanych po meczu ze Słowacją. Trzeba się przekonać, czy ich debiutancki występ był tylko wypadkiem przy pracy, czy może to jednak kwestia umiejętności.

Warto rzucić okiem także na duży tekst o okresie pracy Nawałki w Zabrzu.

– Trener Nawałka od razu zrobił świetne wrażenie – wspomina prezydent Zabrza. – Pamiętam jak przyszedł do mnie na spotkanie Ryszard Komornicki. Narzekał, mówił, że w tej sytuacji niewiele może obiecać, że nie ma piłkarzy… Nawałka cały czas myślał do przodu, było w tym mnóstwo optymizmu, pasji i wiary. Nie miałam wątpliwości – prezydent Zabrza przez cztery lata zawsze stała murem za trenerem.

(…)

W klubie krąży anegdota dotycząca jednego ze zgrupowań w Turcji. Piłkarze biegali po plaży, kiedy morze wyrzuciło na nią martwego żółwia. Seweryn Gancarczyk poczuł w tym czasie silny ból i poprosił o pomoc masażystę. Nawałka wściekł się, że Gancarczyk przed meczem okazuje ból. Kilka godzin później kilku zawodników ponownie przyszło na plażę. „Trener swoim krzykiem ożywił żółwia. Ten si wystraszył i uciekł do wody” – żartowali. Ł»ółwia bowiem już nie było.

Do przeczytania też kilka tekstów ligowych. „Sport” pisze, że w Podbeskidziu myślą o wypożyczeniu Roberta Demjana (w wywiadzie dla Weszło mówił o tym prezes Borecki), a także że Górnik stara się zatrzymać najważniejszych zawodników, proponując im nowe umowy – zarówno Nakoulmie, jak i Olkowskiemu.

DZIENNIK POLSKI

W małopolskim dzienniku od biedy można rzucić okiem na rozmowę z Pawłem Brożkiem. Oto fragment:

Zgodzi się Pan z opinią, że Arkadiusz Głowacki, فukasz Garguła i Pan tworzycie w tym momencie kręgosłup tej drużyny?
Czasami żartujemy, że w sumie mamy prawie sto lat. W każdej drużynie powinno być paru liderów. W naszej tym najważniejszym jest Arek Głowacki, który jest kapitanem i który rozgrywa kapitalną rundę. Wszyscy patrzą na podejście „Głowy” do treningów, meczów i każdy chce do niego równać.

Jesteście wysoko w tabeli, ale macie dwie twarze. Jedną z meczów w Krakowie, drugą z wyjazdów. Skąd taka różnica w waszej postawie?
Nie wiem. Na pewno bardzo duże znaczenie ma doping, wsparcie naszych kibiców. Różnica nie powinna być jednak w naszej grze aż tak duża. Nie mamy na wyjazdach umiejętności dobicia przeciwnika. Aż cztery razy na wyjazdach obejmowaliśmy prowadzenie, ale je traciliśmy. Mamy problem z utrzymaniem kontroli nad grą, pozwalamy rywalom na zbyt wiele.

Jest to również Pański problem, bo bramki strzela Pan tylko w Krakowie…
Sam się nad tym zastanawiam. Miałem sporo sytuacji, żeby gole strzelać również poza Krakowem. Przy Reymonta gra mi się łatwiej, mam większy luz. Może to ma wpływ na moją postawę w meczach u siebie i na wyjazdach.

Zwracamy też uwagę na krótki tekścik mówiący o tym, że Wisła Kraków może ukarać swoich zawodników. – Przy ul. Reymonta tematem numer jeden ciągle jest jednak to, co zaprezentowali piłkarze w piątkowym sparingu z FK AS Trencin. Porażka 0:5 i jej styl nie przejdą bez echa. Już w Popradzie, gdzie rozgrywany był mecz, zawodnicy usłyszeli w szatni kilka mocnych słów. Wszystko wskazuje jednak na to, że na tym się nie skończy. Po analizie, jaką ma przygotować trener Franciszek Smuda, klub najprawdopodobniej nałoży na zawodników kary finansowe – za lekceważenie swoich obowiązków.

SUPER EXPRESS

Super Expressowi ciężko będzie przebić dziś informację o kobiecie, która po trzech dniach wydobyła spod gruzu swojego kota, ale spróbujemy znaleźć coś o piłce… Na przykład rozmowę z Marco Paixao, który komentuje dla „SE” piątkowy mecz Portugalii ze Szwecją.

Jako napastnik którego z piłkarzy bardziej podziwiasz – Ronaldo czy Ibrę?
– Zlatan jest wspaniały, aleÂ… Ronaldo to najlepszy piłkarz w historii futbolu.

Lepszy od Pelego czy Messiego?
– Pelego w akcji nie widziałem, ale przypuszczam, że Cristiano jest lepszy. Od Messiego też. Wprawdzie to Leo dostał już cztery „Złote Piłki”, ale uważam, że nie wszystkie zasłużenie. Zobaczcie, co Ronaldo wyrabia w Realu. Jest tam dopiero cztery lata, a już stał się legendą tego klubu. Spojrzałem ostatnio na jego dorobek w lidze hiszpańskiej. 148 meczów – 162 gole. A ogólnie w Realu: 216 spotkań i 225 bramek.

Wiemy, że marzysz, aby wystąpić u jego boku w reprezentacji PortugaliiÂ…
– Jeszcze kilka miesięcy temu nie przypuszczałbym, że sam uwierzę w taką możliwość, ale po tych wszystkich golach strzelonych dla Śląska uważam, że szansa mi się należy. Zagrać na mundialu u boku Ronaldo? To byłoby piękne. Trudne, ale wierzę, że możliwe.

Jak widać, temat gry Paixao w kadrze Portugalii, choć mocno wirtualny, to wciąż intensywnie lansowany w mediach. Generalnie, to jedyny warty uwagi tekst piłkarski w poniedzialkowym „Superaku”. „Umieją strzelać tylko na strzelnicy” to bardziej historia obrazkowa niż coś wartościowego do poczytania. Ciekawostka, że najlepszy na strzelnicy okazał się Tomasz Iwan, drugie miejsce zajął reprezentacyjny lekarz, a wśród zawodników najlepszą celnością odznaczył się Przemysław Tytoń.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Przegląd też dziś odrobinę podostrzył, przynajmniej na okładce.

Później mamy wywiadzik ze Szczęsnym pod tytułem „Zrobię dwa razy więcej niż Boruc”. Szczerze, przez moment już myśleliśmy, że Wojtek palnął coś naprawdę mocnego, takiego, że ziemia się zatrzęsie, ale z lektury tekstu okazuje się, że… nic takiego się nie wydarzyło. Na dowód cytat:

Rywalizacja pomiędzy Szczęsnym, a Borucem toczyć się będzie aż do eliminacji Euro 2016?
– Boruc obronił trzy sam na sam w meczu ze Słowacją, jeśli będzie trzeba to ja obronię sześć. Dzisiaj walczymy o miejsce w składzie, ale do rozpoczęcia pierwszych meczów eliminacyjnych jest jeszcze dużo czasu. Możemy nawet do tego momentu wygrać z Arturem Premier League.

Najbardziej rozczarował nas tekst nawiązujący do mocnej okładki. Nie ma w nim ani grama mięsa. Iza Koprowiak po prostu streściła sytuację, wrzuciła kilka cytatów. Liczyliśmy na trochę większą bombę.

Stronę obok całą aferkę komentuje główny zainteresowany – Mateusz Klich.

– Siedziałem na trybunie vip. Połowy ludzi mecz tam w ogóle nie obchodził, oni nawet nie wiedzieli, kto z kim gra. Jedynie do obrażania byli pierwsi. Część w 35. minucie zeszła na bigos, a na drugą połowę już nie wróciła. Byli też tacy, którzy ciągle się mądrzyli. Jeden wyzywał moich kolegów, potem chciał zaimponować w towarzystwie i krzyczał: „Dajcie mi korki, to zagram lepiej”. Proszę bardzo, niech sobie kupi korki i ćwiczy. W reprezentacji może grać każdy. Najbardziej żal mi się zrobiło Waldka Soboty. Chłopak tyle dla Śląska zrobił, wywalczył z nim mistrzostwo Polski, świetnie grał w Lidze Europy. I co, wraca do domu, do Wrocławia i słyszy gwizdy, kiedy schodzi z boiska. Nie mam na to wytłumaczenia.

Kibic nie ma prawa gwizdać?
Mateusz Klich: Ma, oczywiście. Może przesadziłem z tymi 40 tysiącami zakazów, uogólniłem, bo byli też tacy, którzy wspierali reprezentację.

Jerzy Dudek napisał w felietonie w Przeglądzie Sportowym, że ma nadzieję, iż pańskie słowa padły wyłącznie pod wpływem emocji.
Mateusz Klich: Nie, napisałem to dzień po meczu, więc głowa była chłodna. I przerażona tym, co zobaczyłem we Wrocławiu.

O dziwo, Klicha broni… Jan Tomaszewski.

O kadrze mówi też Antoni Piechniczek.

Co w tej nowej drużynie szwankuje najbardziej?
– Zapominamy, że podstawowy walor piłkarza polega nie na tym, iż potrafi szybko pobiec i dośrodkować. Chodzi o to, żeby umiał wygrać sytuację jeden na jeden. A my tracimy piłkę i jest kociokwik. Nad obrońcami nie chcę się znęcać, ale popełniali takie błędy, że nawet w A-klasie by to żenująco wyglądało. Gdybym jako zawodnik zrobił coś takiego jak nasi obrońcy w sytuacjach, w których Słowacy strzelali gole, podszedłbym chyba trenera i powiedział mu: na miły Bóg, niech mi pan da trzy miesiące na wyeliminowanie tych błędów, a jak mi się nie uda, kończę karierę. Inna sprawa, że obrona na własnym boisku może przecież popełnić dwa błędy, ale ofensywni gracze muszą wtedy strzelić 3 gole. To jest prosta gra, to jest prosta matematyka.

Oprócz tego do przeczytania wywiad z Markiem Zubem.

Hiszpański „Sport” na czołówce umieszcza Leo Messiego, ale nie jako jedyny, bo właściwie identyczną okładkę prezentuje „Mundo Deportivo”. W obu gazetach niepocieszony Argentyńczyk i dużym drukiem hasło: „Nie zagram, dopóki moje ciało nie powie mi, że jest w porządku”.

Image and video hosting by TinyPic

W â€œMundo Deportivo” znajdujemy też wyznania Del Bosque, na kogo ostatnio oddał głosy. Jeśli chodzi o trenerów, to Heynckes, Benitez i Scolari. Jeśli zaś o piłkarzy, to Xavi, Iniesta i… „Niech chociaż to jedno nazwisko pozostanie wam nieznane”. Natomiast Andoni Zubizarreta spodziewa się wkrótce podpisania nowej umowy z Iniestą i wciąż zastanawia się, czy Barcelona powinna sprowadzić jednego albo dwóch bramkarzy. Rozważań, o których ostatnio pisała hiszpańska prasa – Aguero czy Lewandowski – nie dostrzegliśmy.

Image and video hosting by TinyPic

„Marca” dziś raczej rozczarowuje. Na okładce Xabi Alonso, który mimo, że mocno ucierpiał w sobotnim meczu, jest już gotowy do gry.

Image and video hosting by TinyPic

O złości, wściekłości i rozpaczy pisze dziś francuska prasa. „L’Equipe” przygotowało nawet na okładce – domyślamy się, że taki był zamysł – groźne miny reprezentantów kraju. Pisze o gniewnych ludziach. Ale czy ktokolwiek, patrząc na te zdjęcia, się przestraszy? Zwłaszcza, że mieliby to być Ukraińcy, który pierwsze starcie wygrali 2:0…

Image and video hosting by TinyPic

Niemcy już powoli rozpoczynają przygotowania do sobotniego meczu Bayernu z Borussią Dortmund. Poniedziałkowy „Kicker” przygotował duży materiał o Goetze z chwytliwym tytułem „Jeden z najgorszych momentów w mojej karierze”. Reinhard Rauball, prezydent Dortmundu, mówi z kolei, że obecne BVB jest najzdrowsze i najsilniejsze w historii.

Image and video hosting by TinyPic

„Bild” gra dziś przede wszystkim dość nietypowym tematem, bo byłego piłkarza niemieckich drużyn juniorskich. Gość, który grał w kadrze U-16 i U-17, który występował w drużynie z Boatengiem i Khedirą. W pewnym momencie porzucił piłkę i, jakby to delikatnie ująć, zajął się zupełnie czym innym, co widzicie na zdjęciu. Dziś Burak K. ląduje na okładce, zginął wskutek wybuchu bomby.

Image and video hosting by TinyPic

“Corriere dello Sport” pisze o Ronaldo i o Messim. Ł»e lepszy jest ten pierwszy, bo nie dość, że wzniósł się w górę, to Argentyńczyk wpadł w dołek. W dodatku nowy prezydent Interu, Erick Thohir mówi: „Finał Ligi Mistrzów 2016 w Mediolanie? W porządku. Inter w nim zagra.”

Image and video hosting by TinyPic

Fot. tytułowe: FotoPyK

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama