Senna kicha pachnąca remisem odmieniona przez nadczłowieka – Portugalia blisko MŚ

redakcja

Autor:redakcja

15 listopada 2013, 21:40 • 3 min czytania

Już, koniec? Tak szybko? A, tak – chyba przespaliśmy 3/4 meczu. Szczerze mówiąc można sobie od razu zadać pytanie, czy faktycznie da się tu cokolwiek ciekawego napisać i powiedzieć. Mecz Portugalii ze Szwecją był jak film, jakich w Hollywood wiele – dwóch wielkich gwiazdorów, spory budżet, ale w zasadzie kicha. Z jednym emocjonującym momentem, kiedy jedyną bramkę wbił niezawodny, niepowtarzalny (można tak dopowiadać dalej) – Cristiano Ronaldo.
No właśnie: Ronaldo kontra Zlatan, Luke Skylwaker kontra Darth Vader, jak pisał dziennik „A Bola”. To tylko jeden z przejawów pompowania baloniku, który dziś do 80. minuty bliźniaczo przypominał zjawisko znane nam z meczów polskiej kadry. Jakość gry bowiem była też szwankująca, a z wymienionego duetu błysnął tylko jeden. Wcześniej zaś obserwowaliśmy w głównej mierze grupowe kopanie po kostkach, grę na jedno kopyto (Portugalia) i żelazną defensywę połączoną z… brakiem jakiegokolwiek pomysłu na wyprowadzenie akcji (Szwecja). No, raz zerwał się Elmander, ale zasadniczo ziewanie naprzemiennie z desperacką walką ze snem.

Senna kicha pachnąca remisem odmieniona przez nadczłowieka – Portugalia blisko MŚ
Reklama

Zastanawialiśmy się, czy Portugalczycy dadzą sobie spokój z ciągłymi wrzutkami, które nie przyniosły skutku i w zamian od mniej więcej 70. minuty dostaliśmy grę w środku, co chwila kwitowaną odgwizdaniem kolejnego spalonego. W pewnym momencie trzeba było zatem wrócić do gry na pałę, czyli rajd po flance i dośrodkowanie. Aż nagle jedno z nich na bramkę zamienił pięknym szczupakiem Ronaldo. Ironia losu. Już zarzucili tę koncepcję, by zaryzykować po raz ostatni, a wtedy… siadło. Potem była jeszcze jedna poważna próba i dla odmiany poprzeczka gwiazdora Realu.

W takim układzie można powiedzieć, że przynajmniej ziścił się jakiś plan taktyczny, bo Paulo Bento ewidentnie uczulił swoich piłkarzy, żeby walili piłki praktycznie tylko z lewej lub prawej flanki. Dla odmiany Szwedzi zdawali się grać tylko na bezbramkowy remis, a to musiało się skończyć tragicznie. W zasadzie poprawka – jeśli liczyli na więcej, to i tak nie było ich na to stać.

Reklama

Zespół „Trzech Koron” cechował fakt, że miał napastnika, który – owszem – niby szarpnie, niby potrafi zrobić coś sam, niby nie jest tak bezradny jak Lewandowski w kadrze… ale. No właśnie – było pewne ale. Portugalia to nie kelnerzy pokroju Mołdawii, San Marino czy nawet Czarnogóry. Poprzeczka była zawieszona bardzo wysoko, a gwiazdor PSG został absolutnie odcięty od jakichkolwiek podań, w efekcie pozostając bez sytuacji.

Dziwny to był mecz, raczej nie będziemy o nim pamiętać dalej niż do początku przyszłego tygodnia. Więcej zostanie nam w głowie z wywiadu ze Zlatanem sprzed pierwszego gwizdka, który dowiódł, że 32-latek jednak nie jest wszechmocny. Pozostaje mu postawić na swoim w rewanżu.

TV4 Reporter — Who`ll win the qualifier?
Ibrahimović — Only God knows
TV4 Reporter — It`s kinda hard to ask him
Ibrahimović — You`re talking to him now

Jak na obecność w składzie Wszechmocnego, wyjątkowo kiepska gra i wynik…

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama