Kibice nie chcą Wieczorka, Trela zarobi w Piaście, Manchester myśli o Gniewinie

redakcja

Autor:redakcja

12 listopada 2013, 09:04 • 15 min czytania

Zapraszamy na wtorkowy przegląd ośmiu tytułów prasowych.

Kibice nie chcą Wieczorka, Trela zarobi w Piaście, Manchester myśli o Gniewinie
Reklama

FAKT

Manchester City przyleci do Polski?

Reklama

Alvaro Negredo (28 l.), Sergio Aguero (25 l.) czy David Silva (27 l.) w Polsce? To całkiem możliwe. Anglicy planują przyjazd na swoje pierwsze letnie zgrupowanie w lipcu do Gniewina (woj. pomorskie). Renoma ośrodka przy hotelu Mistral Sport wzrosła dzięki pobytowi w nim reprezentacji Hiszpanii w trakcie finałów Euro 2012. Jak udało się nam dowiedzieć, właśnie to miejsce bardzo poważnie brane jest pod uwagę przez The Citizens jako lokalizacja lipcowego obozu pierwszego zespołu, który potrwałby 10 dni (13–22 lipca). – Przedstawiciele agencji First Wave Sports zwrócili się do nas z prośbą o przysłanie oferty odnośnie do ewentualnej organizacji wizyty topowego angielskiego zespołu. Nie jest on jednak wymieniony z nazwy – zaznacza dyrektor ds. marketingu hotelu Mistral Sport w Gniewinie Dariusz Tokarski. My wiemy, że chodzi właśnie o Manchester City. Za sprawą stoi Jan de Zeeuw, holenderski menedżer, od lat związany z naszym krajem. To właśnie on, dzięki znajomości z menedżerem Manchesteru City Manuelem Pellegrinim (60 l.), ma pomóc Anglikom w organizacji zgrupowania w Polsce.

Frankowski: Spodziewałem się po Legii więcej.

Co prawda o kolejnych porażkach zespołu mistrza Polski decydowały detale. Na przykład w meczu z Trabzonem Dossa Junior miał dwie świetne okazje do zdobycia bramki na 1:0 dla Legii, ale żadnej nie wykorzystał a kilka minut poźniej strzelił tak kuriozalnego samobója, że pewnie już nigdy tego nie powtórzy. Druga rzecz, to indywidualności. Trabzon miał Maloudę, Lazio Hernanesa, a Legia nie miała nikogo, kto byłby w stanie zrobić różnicę na tym poziomie. O ile w polskiej ekstraklasie od czasu do czasu błyśnie Radović, Dwaliszwili, Kosecki, czy Jodłowiec, to już w LE żaden z nich nie potrafił przeprowadzić akcji, która dałaby zespołowi mistrza Polski chociaż gola.
Dlatego trzeba rozdzielić postawę Legii na naszym podwórku i w Europie. To, co wystarcza by rządzić i dzielić w Polsce, to zdecydowanie za mało, żeby nawiązać walkę z zespołami, z którymi trzeba się mierzyć w rozgrywkach o europejskie puchary. Tyle, że to wiemy od blisko 10 lat i Ameryki tym stwierdzeniem nie odkrywam. Przeczytałem kilka wypowiedzi piłkarzy Legii, którzy narzekali na zbyt dużą liczbę spotkań. Wcale im się nie dziwię. Po reformie ekstraklasy tych meczów rzeczywiście jest do rozegrania całkiem sporo, a jeśli dorzucimy do tego Puchar Polski i Ligę Europy, to zobaczymy, że terminarz warszawskiego klubu jest naprawdę mocno napięty. Piłkarze mają więc prawo odczuwać zmęczenie. I wcale nie chodzi tu o to, że Legia jest źle przygotowana do sezonu. Jestem pewny, że Jan Urban dobrze wykonał swoją pracę i zespół pod względem fizycznym jest przygotowany na tyle dobrze, na ile się dało.

Nowy trenerski sztab Górnika.

– Trener Wieczorek skorzystał z zapisu w umowie, który umożliwił mu odejście do klubu ekstraklasy. Nie dziwię się jego decyzji – mówi Grzegorz Janik (48 l.), prezes pierwszoligowego Energetyka ROW Rybnik. Ryszard Wieczorek pracował już z zabrzańską jedenastką z latach 2007-08. W pierwszym sezonie pracy z Górnikiem zdobył ósme miejsce w ekstraklasie. Potem nie było już tak dobrze i po kilku porażkach z rządu we wrześniu 2008 roku został zwolniony z pracy. Zastąpił go Henryk Kasperczak (67 l.).
Teraz trener Wieczorek niespodziewanie wraca na Roosevelta. Kto mu będzie pomagał? Adam Nawałka (56 l.) do pracy z kadrą zabrał przecież wszystkich swoich asystentów: Bogdana Zająca (41 l.) oraz szkoleniowca bramkarzy Jarosława Tkocza (40 l.). Z naszych informacji wynika, że asystentami nowego trenera Górnika będą: Marcin Prasoł, który dotychczas odpowiadał za statystyki i analizy gry zabrzan, a także Mateusz Sławik (33 l.). Dla byłego bramkarza Górnika będzie to powrót na Roosevelta po kilku miesiącach przerwy. „Mati” broni obecnie bramki drugoligowego Rozwoju Katowice. W Górniku będzie teraz odpowiadał za szkolenie bramkarzy. A co z ROW-em Rybnik? Wiele wskazuje na to, że nowym trenerem będzie tam Czech Bohumil Panik (57 l.). Inni kandydaci do pracy w pierwszoligowym klubie to, Piotr Mandrysz (51 l.) oraz Rafał Górak (40 l.).

RZECZPOSPOLITA

Lewandowski: Poznamy trenera i on pozna nas.

Rzeczywiście wydał pan ostatnio jakieś oświadczenie, w którym poprosił o nieskładanie ofert transferowych?
Robert Lewandowski: Powiedziałem tylko, że chcę się skupić na tym, co do końca sezonu mam do zrobienia z Borussią w Bundeslidze i Lidze Mistrzów oraz że nie będę poruszał żadnych innych tematów. Wszystko, co miałem do powiedzenia, zostało już powiedziane. Jeśli jeszcze ktoś postanowi mnie pytać, odpowiem: „Pomidor”. Naprawdę nie mam nic do dodania.

Męczy to pana, że chociaż strzela gole częściej niż kiedyś, ludzi nadal interesuje tylko, gdzie odejdzie pan z Borussii?
Jestem piłkarzem i staram się od tego wszystkiego odciąć, skupiając na rzeczach naprawdę ważnych. Dopóki będę grał w Borussii, będę chciał strzelać dla niej gole i wywalczyć jak najwięcej trofeów. Nieważne, czy to Bundesliga, Liga Mistrzów czy Puchar Niemiec. Mam nadzieję, że w tym sezonie uda nam się coś wygrać, bo chociaż poprzednie rozgrywki były bardzo dobre, to jednak wszędzie byliśmy drudzy, nawet w klasyfikacji strzelców nie udało mi się zwyciężyć. Chciałbym, żebyśmy w tym sezonie to my patrzyli na wszystkich z góry.

Juergen Klopp mówi, że w tak dobrej formie nie był pan nigdy. Zgodzi się pan?
Zależy jak na to patrzeć. Oczywiście chciałbym strzelić jak najwięcej goli, ale myślę, że trenerowi chodziło o coś innego – jak się zachowuję na boisku, jak się rozwinąłem. Rzeczywiście czuję się coraz lepiej. Gole, asysty, to wszystko ważne, ale najważniejsze jest to, żebym w odpowiednim momencie potrafił zachować się z korzyścią dla drużyny. Wydaje mi się, że w ostatnich miesiącach stałem się lepszym piłkarzem, mam 25 lat i robię wszystko, żeby jeszcze długo grać na wysokim poziomie.

GAZETA WYBORCZA

Rozmowa z Adamem Nawałką. Socjotechniką w reprezentację.

Na otwarciu szkoły trenerów PZPN w Białej Podlaskiej szkoleniowiec Franco Ferrari mówił, że nie mieści mu się w głowie, że z piłkarzy, jakich ma Polska, nie da się stworzyć klasowej reprezentacji. Awans na Euro 2016 to nie powinien być nadzwyczajnie ambitny cel, lecz minimum przyzwoitości?
ADAM NAWAفKA: Wciągają mnie panowie w polemikę z analizą włoskiego trenera, a ja nie mam zamiaru zaczynać pracy od mówienia o tym, na co nas stać i co było złe. Nie chcę szastać słowami, rozliczany będę z czynów. No i nie może być też tak, że najpierw o strategii dowiedzą się dziennikarze i kibice, a dopiero później piłkarze.

Zauważyliśmy też, że dotąd na mistrzostwach kontynentu lub świata Europa dzieliła między siebie 13, 14, 15 lub 16 miejsc. A teraz zaproszone zostaną aż 24 drużyny…

– Skoro to takie łatwe, wciąż mają panowie szanse, by tę robotę wykonać. Ale jeszcze nie teraz, bo ja ją właśnie wykonuję. Cały czas wpadamy ze skrajności w skrajność. Po porażkach odsądzamy piłkarzy od czci i wiary, a przed następnymi eliminacjami uznajemy, że awans nam się należy. Nie oceniamy realnie możliwości. Przegraliśmy Euro 2012 i eliminacje mundialu w Brazylii, więc awans na Euro 2016 z pewnością nie będzie bułką z masłem. Trzeba być przygotowanym, że znajdziemy się w trudnych sytuacjach.
Potrzebujemy strategii. Nie zmienimy organizacji gry w defensywie i ofensywie dzięki godzinom pracy na treningach, nie będziemy mieli tyle czasu. By maksymalnie go wykorzystać, potrzebne są taktyka i dobór odpowiednich środków treningowych. Tylko w ten sposób możemy wypracować automatyzm, zrozumienie między zawodnikami. Zależy mi na skuteczności i w defensywie, i ofensywie. Musimy być skonsolidowani, funkcjonować jako zespół. I tyle. Wejście w szczegóły oznaczałoby ujawnienie mojego programu. Przed spotkaniem mówiłem, żebyście nie liczyli na głęboką rozmowę. Możemy się umówić za pół roku i oceniać moją robotę na bazie tego, jak gra drużyna. Będziemy po wstępnej selekcji i meczach, które wykorzystam na eksperymenty. W połowie 2014 roku chcę mieć już gotową kadrę. Choć pamiętajmy, że z jednej strony czasu jest mało, a z drugiej – do pierwszego spotkania eliminacji zostało dziewięć miesięcy. Nie możemy wykluczyć, że w pewnym momencie eksploduje jakiś talent, którego się nie spodziewamy.

Mama, Jezus i anioł, czyli Deleu i jego tatuaże.

Luiz Carlos Santos, którego fani piłki w Polsce znają pod pseudonimem Deleu, od ponad trzech lat mieszka w Gdańsku, gra w Lechii. Brazylijczyk uwielbia tatuaże, których ma na ciele aż siedem. Trojmiasto.sport.pl przedstawia je wszystkie, poznajcie ich historię. – Jestem niezwykle dumny z moich tatuaży i z pewnością kilka jeszcze zrobię. Ostatnie tatuaże wykonuję u kolegi w Gdańsku i mogę śmiało powiedzieć, że są dziełami sztuki – mówi trojmiasto.sport.pl Deleu. Zobacz, z czego Brazylijczyk jest tak dumny.

SPORT

Fabian Pawela: Widzę, że trener na mnie liczy.

– Nie liczyłem minut bez gola – przyznaje Fabian Pawela, napastnik Podbeskidzia Bielsko-Biała. Długo jednak trwało, zanim pierwszy raz trafił do siatki. Teraz pójdzie już z górki? Przez całą rundę jesienną Pawela, który był drugim strzelcem zespołu w poprzednim sezonie, nie trafił do siatki. Wiosnę zaczął jednak lepiej, pokonując byłego kolegę z drużyny Mateusza Bąka. – Nie liczyłem minut. Cały czas sobie powtarzałem, że jeśli będę grał dla zespołu, to gol – prędzej czy później – wpadnie. Już z Wisłą miałem sytuacje. Bramkarz wyciągnął mi dwa razy piłkę z linii bramkowej. „Bączek” również w pierwszej połowie tak obronił. Pomyślałem sobie… niemożliwe, muszę coś zmienić. Na szczęście się udało – opowiada Pawela. Po bramce napastnik od razu pobiegł w kierunku trenera Leszka Ojrzyńskiego. Jest między nimi chemia? – Trener dodaje mi pewności, rozmawia i widzę, że na mnie liczy. Ja staram się odwdzięczyć jak najlepszą postawą na boisku – zapewnia. Podbeskidzie znów sporo sytuacji stwarzało sobie po stałych fragmentach gry. – Trener od razu zauważył, że jesteśmy silnym zespołem. Uznał, że skoro jesteśmy mocni fizycznie, to dlaczego nie wykorzystać tego w meczach? Pracujemy nad stałymi fragmentami gry na treningach. Każdy wie, co ma robić na boisku – kończy Fabian Pawela.

DZIENNIK POLSKI

Nowa reprezentacja bardziej krakowska.

W niedzielę złe wieści napłynęły z holenderskiego Zwolle, gdzie miejscowe PEC grało z Twente Enschede (1:1). Pomocnik gospodarzy Mateusz Klich złamał palec u nogi i tym samym skreślił się z listy uczestników zgrupowania. W jego miejsce Nawałka powołał Krzysztofa Mączyńskiego. Dla 26-letniego wychowanka Wisły Kraków to okazja do debiutu w kadrze. Jego powołanie jest niespodzianką. Z drugiej strony selekcjoner przy pierwszych powołaniach wyróżnił kilku piłkarzy, których dobrze zna. A Mączyńskiego prowadził w Górniku, wybrał go kapitanem drużyny. Wczoraj okazało się, że zabrzańska kolonia może powiększyć się jeszcze o Mateusza Zacharę, który prawdopodobnie zastąpi kontuzjowanego Artura Sobiecha. Piłkarz Hannoveru 96 pojawił się w Grodzisku, ale po kilku godzinach wsiadł w samochód i wrócił do Niemiec. – Artur ma kłopoty ze ścięgnem Achillesa. To nie jest nowa rzecz, ale eliminuje go na 5-6 dni z treningu. Nie było więc sensu, by zostawał z nami i w porozumieniu z jego klubem piłkarz wrócił do Hanoweru – przekazał rzecznik prasowy PZPN Jakub Kwiatkowski. W najlepszych humorach na zgrupowanie dotarli strzelcy bramek w ostatnich ligowych meczach, czyli Tomasz Jodłowiec i Łukasz Teodorczyk. Ten ostatni nie krył, że jest zaskoczony powołaniem do reprezentacji. – Z trenerem Nawałką nie miałem dotychczas kontaktu, ale on pracował w ekstraklasie i dobrze zna polską ligę. Obserwował ją, ma swoją wizję i mam nadzieję, że ja będę do niej pasował. Zrobię wszystko, żeby trener się na mnie nie zawiódł – przyznał snajper Lecha.

POLSKA THE TIMES

Okrutne oblicze piłki nożnej. Wojna futbolowa nie kończy się nigdy…

Marzec 1982 roku. W Argentynie dzieje się coraz gorzej. Kryzys ogarniający kraj pogłębia się, inflacja wzrasta w zastraszającym tempie, a wskaźnik bezrobocia szybuje w górę z prędkością promu kosmicznego Enterprise. Ludzie wychodzą na ulice Buenos Aires, domagając się gruntownych reform, ale rządząca państwem wojskowa junta nie potrafi wyprowadzić kraju na prostą. Wreszcie pada pomysł, by uwagę społeczeństwa odwrócić od problemów, przeprowadzając zwycięską interwencję wojskową. Tym sposobem strzałeczki generałów wędrują po mapie w stronę Falklandów – wysp należących do Wielkiej Brytanii. Wojna falklandzka pochłonęła prawie tysiąc ofiar (większość po stronie argentyńskiej) i spowodowała ogromne poruszenie w obu krajach. Na krótką metę pomogła także argentyńskiej dyktaturze, bo ci sami ludzie, którzy jeszcze przed kilkoma miesiącami chcieli obalać rząd, teraz wychodzili na ulice w geście poparcia dla zbrojnej interwencji. I tu dochodzimy do słów z początku artykułu, które wcale nie należą do żadnego generała czy żołnierza. Rewanż za poległych w wojnie rodaków wziął bowiem… Diego Maradona. Na ten mecz Argentyńczycy czekali cztery długie lata. W tym czasie w kraju przywrócono demokrację, ale pamięć o falklandzkiej klęsce ciągle trwała w narodzie. I gdy okazało się, że w ćwierćfinale mundialu 1986 r. w Meksyku Albicelestes zmierzą się z Anglią, bilety na to spotkanie rozeszły się błyskawicznie.

SUPER EXPRESS

Michał Listkiewicz: Z racami na działkę.

Udaną konferencję „Bezpieczeństwo na stadionach” w Kielcach zdominował temat rac. Pozwolić na ich odpalanie czy rygorystycznie egzekwować zakazy? Komendant główny policji i prezes PZPN mają w tej sprawie odmienne zdania, ale różnią się pięknie, przy użyciu siły argumentów, a nie na odwrót. Zwolennicy rac powinni zadać sobie pytanie: – A co z tymi, którzy też kochają futbol, ale nie przepadają za hukiem i dymem? Oni przychodzą na mecz, a petardy mogą odpalić na działce, jeśli już nie mogą bez nich żyć. Mają prawo domagać się stadionu bez rac i wulgaryzmów, przychodzić na mecz z dziećmi i żonami. Tak jak melo- czy teatroman. Otwarto Szkołę Trenerów PZPN w Białej Podlaskiej. Szkoda, że przejechanie 150 kilometrów zajmuje 3 godziny, ale autostrady ministra Nowaka kończą się na linii Wisły. Tu nawet prezes Boniek nic nie poradzi. Może jednak nadać nowej uczelni imię niesłusznie zapomnianego Ryszarda Kuleszy, o co serdecznie do „Zibiego” apeluję. Ja wiem, że Górski, że Piechniczek… Kto znał klasę trenera Kuleszy, rolę stworzonej przez niego „Kuleszówki” w szkoleniu pokoleń polskich trenerów, ten poprze mój apel. Inna sprawa, że jej absolwent Jan Urban twierdzi, że Legia była lepsza od rywali w meczach Ligi Europejskiej. Przypomniało mi to starą historię o hokeistach فKS, którzy pojechali na Syberię i bankietowali tam bez wyjeżdżania na lód. W polskiej prasie ukazały się relacje z pasjonujących, acz nierozegranych meczów pisane przez zaprzyjaźnionych i też bankietujących dziennikarzy. Telewizji przy tym nie było.

Rafał Leszczyński – do piłki trafił z ogłoszenia.

Od kilku dni telefon Rafała nie milknie. Wszyscy składają mu gratulacje. Z anonimowego zawodnika I ligi stał się dumą Piotrówka Dużego, małej miejscowości na trasie Warszawa – Ożarów. Właśnie tam przed kilkoma laty przeprowadzili się ze stolicy państwo Leszczyńscy. – Sąsiedzi przychodzą z gratulacjami, to bardzo miłe – uśmiechają się rodzice gracza Dolcanu. – Boruc, Szczęsny, Tytoń i nasz Rafałek. Szok! – jeszcze dziś, choć od ogłoszenia nominacji do kadry minęło już kilka dni, tata debiutanta Krzysztof Leszczyński (47 l.) kręci z niedowierzaniem głową. Selekcjoner Adam Nawałka nawet nie przypuszczał, że wysyłając powołanie do młodego bramkarza, tak zmieni jego życie. – Rafał lubi spokój, to skromny chłopak. Trening, dom, czasem wyskoczymy do kina, a teraz zrobił się wokół niego straszny szum. Prasa, radio, telewizja. Z każdym porozmawia, ale widać, że jest już tym całym zgiełkiem zmęczony – mówi narzeczona piłkarza Sylwia Białczak (21 l.). Mama piłkarza, pani Ewa (42 l.), jest dumna z syna, ale… – Nie podoba mi się, że ludzie, którzy go nie znają i nie wiedzą, co potrafi, już go krytykują. To niesprawiedliwe. Pan Nawałka wie, co robi. Aha, i zaznaczam, że selekcjoner to nie żadna nasza rodzina, bo i takie głosy słyszałam – dodaje.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Kuba i Lewy – duet (prawie) idealny.

Nie spędzają wspólnie każdej wolnej chwili, nie wychodzą na piwo, nie odwiedzają się, choć mieszkają kilkaset metrów od siebie. Jakub Błaszczykowski i Robert Lewandowski, dwaj najlepsi polscy piłkarze, na pewno nie wybraliby się razem w podróż dookoła świata. Czy jednak to, że nie dogadują się poza boiskiem, ma dla wyników reprezentacji Polski aż takie znaczenie? Statystyki pokazują, że nie. Lewandowski, jak już strzela dla biało-czerwonych, to najczęściej z podań klubowego kolegi. Potrafi się odwdzięczyć i również asystuje przy golach Błaszczykowskiego. Obaj, choć poza boiskiem stronią od siebie, w czasie meczów przyciągają się jak magnes. W Dortmundzie grają wspólnie czwarty sezon. W piłce to wieczność. Błaszczykowski został w tym czasie kapitanem reprezentacji i ugruntował pozycję w Borussii, Lewandowski z brzydkiego kaczątka zmienił się w pięknego łabędzia, którego chciałby u siebie każdy klub świata. Urośli w siłę, stali się jeszcze bardziej pewni siebie i… przestali się dogadywać. Zaczęło się od błahostki. Ktoś komuś nie kupił kanapki na lotnisku w Atenach, w czasie powrotu Borussii z meczu w Lidze Mistrzów. Później Lewandowski udzielił wywiadu, w którym opowiedział o swoich początkach w Niemczech. Mówił, że musiał sobie radzić sam. Błaszczykowski i Łukasz Piszczek poczuli się dziwnie, bo uważali, że dobrze zaopiekowali się młodszym rodakiem. Wcześniejsza sympatia ustąpiła miejsca nieufności. Ta z kolei obojętności. Wszystkie te odczucia zamieniły się w kulę śniegową, która rosła z dnia na dzień. Ani Błaszczykowski, ani Lewandowski nie mieli ochoty jej zatrzymać.

Trela zarobi milion?

Piast robi co może, żeby zatrzymać Dariusza Trelę. W Gliwicach przekonują, że zaoferowali bramkarzowi najlepszą możliwą umowę. Umowa bramkarza gliwickiej drużyny z Piastem wygasa 30 czerwca 2014 roku. W zimie piłkarz będzie mógł podpisać kontrakt z dowolnym pracodawcą. Gliwiczanie jednak nie zamierzają odpuszczać. – Potwierdzam, że złożyliśmy Darkowi ofertę – mówi nam prezes Piasta Jarosław Kołodziejczyk. – Powiem tylko, że w realiach finansowych, w jakich działa nasz klub, jest to umowa najlepsza z możliwych. Najlepsza z możliwych opcji w Piaście to 25 tys. zł miesięcznie brutto plus premie. Roczna gaża wychodzi na poziomie 300 tys., natomiast kwotę za wyniki można ostrożnie skalkulować na poziomie 80 tys. zł (6 tys. zł za wygraną, 2 tys. zł za remis). W sezonie 2012/13 Trela zgarnął premie w wysokości 86 tys. zł. W bieżących rozgrywkach Piast gra słabiej i już nie zwycięża tak często, ale jest więcej kolejek, więc regularnie występujący bramkarz ma szansę podnieść z boiska spore pieniądze. Zakładając, że nasze obliczenia okażą się trafione, Trela w ciągu 3 lat powinien zarobić nieco ponad 1,1 mln zł. O ile przyjmie ofertę. Do tego może dojść jeszcze kwota za podpis, ale akurat ten temat wymaga jeszcze doprecyzowania. – Jest tak, że Darek ma dużą ochotę na zagraniczny wyjazd – opowiada Kołodziejczyk. – Z drugiej strony, jeśli nie trafi mu się jakaś superoferta, to będzie chciał zostać u nas. Jest emocjonalnie związany z Piastem. W jego przypadku tutaj wszystko się zaczęło – dodaje działacz.

Kibice Górnika atakują: „Nie dla Wieczorka”.

„Nie dla Wieczorka” – krzyczeli fani w trakcie meczu z Wisłą. Na nieoficjalnej stronie Górnika w sondzie ponad 90 procent z prawie 2400 kibiców opowiedziało się przeciw zatrudnianiu Wieczorka. – Głos kibiców jest dla nas bardzo ważny. Trzeba z nimi porozmawiać, spytać, dlaczego właśnie tak reagują. Natomiast decyzja już zapadła – mówi wiceprezes klubu Krzysztof Maj. W zasadzie nie wiadomo, dlaczego kibice nie lubią Wieczorka. Kiedy poprzednio pracował w Zabrzu (sezon 2007/08 i cztery spotkania rundy jesiennej sezonu 2008/09), nie było poważnych spięć na linii trener-fani. Tylko w ostatnich tygodniach pracy szkoleniowiec było wyjątkowo krytykowany, a po porażce z Legią (0:3), po którym doszło do dymisji, omal nie doszło do awantury. Działacze chcą pomóc Wieczorkowi w ułożeniu relacji na nowo. Wiadomo, że nowy trener podpisze z Górnikiem kontrakt do czerwca. W umowie będzie klauzula umożliwiająca przedłużenie jej o kolejny sezon. W większości sztab będzie składał się ze współpracowników Adama Nawałki. Jedynymi nowymi twarzami będą Mateusz Sławik i Kamil Kanclerz. Ten ostatni jest obecnie trenerem koordynatorem grup młodzieżowych. Nadzoruje też piłkarską Akademię Górnika. Z kolei Sławik to były bramkarz zabrzan. Obecnie jest zawodnikiem Rozwoju Katowice i przez najbliższe tygodnie będzie łączył te obowiązki. Po sezonie II ligi skupi się wyłącznie na pracy przy Roosevelta.

Najnowsze

Ekstraklasa

Pamiętacie transfery Efforiego? Haditaghi: „Fałszywe faktury”

redakcja
0
Pamiętacie transfery Efforiego? Haditaghi: „Fałszywe faktury”
Ekstraklasa

Pogoń Szczecin ma oko na snajpera. Wymiata w Lidze Konferencji

redakcja
1
Pogoń Szczecin ma oko na snajpera. Wymiata w Lidze Konferencji
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama