Właśnie zakończyły się rogrywki amerykańskiej ligi NASL (uboższej siostry Major League Soccer), w której od kilku miesięcy występował Tomasz Zahorski. W związku z tym kilka ciekawostek. Po pierwsze – tytuł mistrzowski, czyli NASL Soccer Bowl zdobyła drużyna New York Cosmos. Niegdyś (w latach siedemdziesiątych) prawdziwy dream team, mający w swoim składzie m.in Beckenbauera, Pele czy Neeskensa, który po wielu latach sportowego niebytu dopiero w tym sezonie znów dołączył do rozgrywek. Jak widać, niezwykle skutecznie. W meczu finałowych, który obejrzało 7 tysięcy ludzi, NYC wygrało z Atlanta Silverbacks 1:0, po golu jednej z największych gwiazd ligi, czyli Marcosa Senny.
Po drugie, najlepszym zawodnikiem rozgrywek uznano Georgi Christowa, co delikatnie mówiąc nie świadczy najlepiej o tamtejszej lidze. Kto poszpera w pamięci, być może przypomni sobie, że Bułgar w sezonie 2009/2010 grał był zawodnikiem Wisły Kraków i przez kilka miesięcy nie tylko nie strzelił ani jednego gola w Ekstrakalsie, ale wręcz nie zdołał zaprezentować jakichkolwiek piłkarskich atutów.
Po trzecie – Tomasz Zahorski został ex-aequo najlepszym strzelcem NASL Fall Championship, a więc czegoś w rodzaju rundy jesiennej rozgrywek, zdobywając 9 goli w 14 meczach. Jeden z nich został nawet nominowany do bramki sezonu. Na filmie obejrzycie go od 1:40.
Drużyna „Zahora” zajęła niestety ostatnie, ósme miejsce w tabeli, ale z ligi nie spadła… bo nigdzie niżej spaść się już nie da.
W międzyczasie przyznano szereg innych nagród indywidualnych oraz wybrano jedenastkę sezonu, jednak dla naszego ulubionego snajpera zabrakło w niej miejsca. Być może dlatego, że w NASL występował zaledwie pół roku, inaczej niż zdecydowana większość nominowanych. Poza Marcosem Senną, w jedenastce próżno szukać poważnych nazwisk (cóż za zaskoczenie!). Nie znalazł się w niej chociażby bardzo dobrze rokujący niegdyś pomocnik Danny Szetela. Chociaż jak na ponad trzyletnią przerwę w profesjonalnej karierze, którą zaliczył w tak młodym wieku, radził sobie ponoć obiecująco.