Za każdym razem, w większości zapowiadających te mecze tekstach czytamy „Kiedyś było lepiej, to już nie jest to samo”. No bo nie jest, niestety. Widzew z Legią biły się przed laty o najwyższe cele, gwarantując największe emocje w historii ligowej piłki, ale w pewnym momencie ich drogi się rozeszły. To znaczy, Widzew poszedł mocno w dół…

Pewnych faktów pominąć się nie da. Łodzianie, choć chęci wyjścia na prostą mają spore, są w bardzo kiepskiej sytuacji organizacyjno-finansowej. Strona sportowa wcale nie wypada lepiej, bo w tym sezonie Widzew ma poważne tarapaty. W pierwszej kolejce, kiedy jechał na Łazienkowską, przegrał 1:5. Drużyna była wtedy jeszcze w trakcie budowy, dziś z tamtego pierwszego składu zobaczymy najpewniej tylko Mielcarza, Bartkowskiego, Okachiego i Rybickiego.
Widzew od tamtej pory zdążył się jednak wzmocnić – ma Lafrance’a, de Amo, Leimonasa, Visnakovsów. Przede wszystkim o sile drużyny stanowi młodszy z braci, Eduards. Z szesnastu goli, które łodzianie zdobyli w tym sezonie, osiem jest jego autorstwa. We wszystkich czterech wygranych przez nich spotkaniach co najmniej raz musiał trafić Łotysz. To dopiero była gwarancja sukcesu. Nic więc dziwnego, że trener Jan Urban zauważa, jak ważne będzie wyłączenie go z gry: – To piłkarz, który właściwie ciągnie całą drużynę i strzela gole, dające Widzewowi punkty. Musimy go pilnować. I to dość mocno.
Ale Urban nie jest przecież pierwszym, który się zorientował. Visnakovs może i w lidze wciąż strzela, ale na pewno strzela już nieco rzadziej.
Oba zespoły zdążyły w środku tygodnia porządnie się zmęczyć. Legioniści pilnowali Maloudy i Kosecki mierzył się z Bosingwą, a Widzew – kiedy słyszał wokół, że w teorii ma bardzo łatwą drabinkę w Pucharze Polski – jechał do Nowego Sącza. Przegrali jedni i drudzy, z tym, że łodzianie w czwartek grali o pół godziny dłużej. To dziś też może mieć znaczenie. Trener Rafał Pawlak dał jednak jasny sygnał, co dla jego jest najważniejsze, i z Sandecją zaczął na ławce z Veljko Batroviciem i właśnie Visnakovsem. Legia może i ma problem ze zdobywaniem goli, zwłaszcza w europejskich pucharach, ale przesadnie wielu w lidze ich nie traci (mniej straciła tylko Wisła). „Wiśnia” może mieć dziś mocno pod górę…
Fot.FotoPyk