Jeśli za wzór pechowca w polskiej piłce mógł przez lata uchodzić Arkadiusz Głowacki, to przeciągnięcie na biało-czerwoną stronę Damiena Perquisa sprawiło, że poprzeczka poszła zdecydowanie w górę. Ex-Francuz okazał się specjalistą od łamania tego, czego zazwyczaj piłkarze jednak nie łamią. Po ręce złamanej w łokciu, tym razem złamał szczękę i to w dodatku w dwóch miejscach. Od stycznia 2012 ten zawodnik z powodu kontuzji (różnorakich, od bólu zęba po rozcięcie ręki… lustrem) opuścił około 30 meczów ligowych, bandażowane, gipsowane czy zaklejane miał chyba wszystkie możliwe części ciała. Oto zdarzenie z meczu z Malagą:
Tym razem szczęka. Współczujemy, bo to bolesne jak cholera i uciążliwe. Ale Damien, może jednak – dla własnego dobra (życie jest krótkie, a trochę grosza już odłożyłeś) – pomyśl o innym sposobie spędzania wolnego czasu?