Fornalik ma ofertę znad Zatoki, Dudu walczy o kasę, jest chętny do kupna Wisły

redakcja

Autor:redakcja

02 listopada 2013, 08:27 • 13 min czytania

Zapraszamy na sobotni przegląd siedmiu tytułów prasowych.

Fornalik ma ofertę znad Zatoki, Dudu walczy o kasę, jest chętny do kupna Wisły
Reklama

FAKT

Dudu chce 200 tysięcy złotych od Widzewa!

Reklama

Widzew ma problemy nie tylko na boisku, ale również poza nim. Chodzi o sprawy organizacyjno – finansowe. W piątek okaże się, czy sąd wyrazi zgodę na układ upadłościowy, dzięki któremu klub będzie mógł w ratach spłacać swoich wierzycieli. Na pewno do układu nie przystąpi brazylijski obrońca Dudu Paraiba (28 l.), dziś zawodnik Śląska. Dudu grał w Widzewie trzy lata. Miesięcznie inkasował ok. 60 tys. zł, bez premii. Z łódzkim klubem pożegnał się 1,5 roku temu. Widzew, podobnie jak w przypadku innych piłkarzy, zalegał mu z wypłatami. Brazylijczyk walczy dość długo o pieniądze zarobione na boisku. Dziś wszystko wskazuje na to, że właściciel piłkarskiej spółki Sylwester Cacek (54 l.) będzie musiał mu wypłacić ponad 200 tys. zł. Za kilka dni sprawę rozpatrzy Piłkarski Sąd Polubowny. Z naszych informacji wynika, że przyznanie racji Brazylijczykowi to tylko formalność. Nieoficjalnie mówi się, że dług Widzewa wynosi ok. 15. mln. zł. Jeśli Sąd Rejonowy w Łodzi da widzewiakom zielone światło na realizację planu naprawczego, to wierzyciele będą otrzymywali należną im kasę w ratach. Niektórzy nawet przez 7 lat. Brak zgody sądu na takie rozwiązanie oznacza jedno: wielkie kłopoty Widzewa.

Wiesław Włodarski może kupić Wisłę.

Jest jednym z najbogatszych Polaków i ma chrapkę na… Wisłę Kraków! Wiesław Włodarski (51 l.) próbuje odkupić krakowski klub od Bogusława Cupiała (57 l.). – Nie wykluczam takiej możliwości – mówi Włodarski w rozmowie z Faktem. – Jestem fanem sportu, kibicuje polskim klubom, Wiśle również. Mam świadomość, że posiadanie własnego klubu piłkarskiego byłoby korzystne dla rozwoju mojego biznesu. Dlatego ze zrozumiałych względów nie wykluczam takiej możliwości – mówi Faktowi. Kiedy Wisła mogłaby zmienić właściciela? Włodarski daje do zrozumienia, że kluczowa będzie postawa drużyny w obecnym sezonie. – W tym sezonie Wisła gra ciekawszą i skuteczniejszą piłkę. Wierzę, że może walczyć o najwyższe trofea, a jak wiemy prezes Bogusław Cupiał zawsze stawiał przed sobą ambitne cele. Myślę, że pozycja Wisły na koniec tego sezonu może być decydująca w kontekście przyszłości – przekonuje Włodarski. Przyznał także, że nawiązał współpracę z ojcem Roberta Kubicy, Arturem. – Wspólnie będziemy wspierać i promować młode talenty sportów motorowych – mówi. Nie wyklucza, że pod Krakowem wybuduje profesjonalny tor gokartowy.

RZECZPOSPOLITA

Galeria upadłych trenerów.

W PZPN sekretarka pani Janeczka nie łączyła, bo „pan trener jest nieobecny”. Jeśli selekcjoner kogoś lubił i miał do niego zaufanie, podawał numer telefonu domowego. Kazimierz Górski wyjątkowo rozumiał dziennikarzy. Mówił nawet: „Jak redaktor do mnie dzwoni o północy, to znaczy, że musi. Jeśli mu nie udzielę informacji, to go naczelny wyrzuci z pracy. No więc udzielam”. Tylko zadania selekcjonerów były takie same jak dziś: awans do finałów mistrzostw świata lub Europy. Po Kazimierzu Górskim żaden z nich nie musiał już przejmować się losem reprezentacji olimpijskiej, ponieważ nie mogli w niej grać zawodnicy, którzy wystąpili w mundialu. Kiedy Górski otrzymał nominację na selekcjonera, mało kogo to obchodziło. Zajmował miejsce starszego o dziesięć lat krajana ze Lwowa Ryszarda Koncewicza, którego uważano za świetnego teoretyka i kiepskiego praktyka. Opinia ta była krzywdząca, ale nikt Koncewicza nie żałował, bo nie był on człowiekiem lubiącym tłumaczyć się przed dziennikarzem ze swoich decyzji.
Sukces Górskiego polegał także na tym, że pozyskał dziennikarzy, a za ich pośrednictwem opinię publiczną, ujmującym sposobem bycia. I nawet kiedy już osiągnął sukces, nie przestał być człowiekiem skromnym. To go zdecydowanie wyróżniało i wpływało na naszą ocenę jego pracy. Kiedy na przełomie 1975 i 1976 roku reprezentacja nie wygrała żadnego z siedmiu kolejnych meczów (sześć z nich przegrała), krytyka była dość ostra, ale dotyczyła w większym stopniu piłkarzy niż trenera.

GAZETA WYBORCZA

„Sagana” maszeruj albo giń.

W panteonie medalowych polskich sław nie ma ludzi nijakich. Z reguły to mocni charakterem gladiatorzy, często wyrośli z trudnych domów, dla których sport był jedyną szansą. Wystarczy wspomnieć niesamowitą, spisaną ostatnio w książkę historię Władysława Kozakiewicza, mistrza olimpijskiego z Moskwy. W ucieczce przed tyranią ojca trenował, ile wlezie, chciał zamęczać się tak, by po powrocie do domu nie mieć siły na nic. Nie wiem, jakie było dzieciństwo Marka Saganowskiego, bo choć znam go od 1995 r. i widziałem wszystkie jego mecze ligowe jako nastolatka, on niezbyt wylewnie opowiadał mediom o swoim życiu prywatnym. Wiem jednak, skąd się „Sagan” wywodzi, co zresztą sam podkreśla z dumą. فódź Śródmieście, ul. Rewolucji. Pojechałem tam w piątek około południa. Okolica jest nieciekawa, zapuszczanie się tam w nocy odradzałbym nawet najgorszym wrogom; próżno znaleźć tam choćby jedną przyzwoicie wyglądającą kamienicę. Po sąsiedzku straszy owiana najgorszą sławą ul. Włókiennicza. Wiadomo jedno, patrząc na napotkane mury – wszyscy są tu za ŁKS. Mimo to na warszawskich numerach podjeżdżam do grupy, która ani myśli uroczyście obchodzić Wszystkich Świętych. Kiedy pytam o „Sagana”, napięcie z nich schodzi. Opowiadają z chęcią, że to sąsiad, gotowi są zaprowadzić pod drzwi domu, w którym się wychował. Koło nas zaraz robi się tłum, pytają, co u „Sagana”, każą pozdrowić. Podejrzewam, że mogą go nawet nie znać osobiście, ale są dumni, że taki piłkarz wyszedł z ich ulicy.

Stec: Lewandowski najbardziej atrakcyjnym łupem na światowym rynku.

Rafał Stec przypomina, że przez ostatni rok Polakiem, który w piątek po raz kolejny udowodnił swoją wartość przez ostatni rok była zainteresowana spora część najmocniejszych europejskich klubów. W tygodniu naczytaliśmy się, że chce go wziąć Barcelona, inni wypisują właśnie o zainteresowaniu Arsenalu, wiosną zalotne SMS-y miał słać do napastnika ówczesny trener Realu Madryt, wcześniej było o Chelsea i obu klubach manchesterskich. Plotek o kolejnych klubach zasadzających się na Polaka może nie być, bo kończą się kluby, które na niego stać. Zostały jeszcze Paris Saint Germain, ale tam potworny ścisk w ataku, oraz wciąż aspirujące AS Monaco. Juventus raczej nie, nawet gdyby się turyńczycy szarpnęli na pensję, to ryzykowaliby zrujnowanie płacowego budżetu – czytamy na blogu Rafała Steca. – Dortmundzki gwiazdor stał się bezapelacyjnie najbardziej atrakcyjnym łupem na światowym rynku – dodaje dziennikarz „Gazety Wyborczej”. Stec pisze też, że Lewandowski dzięki swoim popisom w kolejnym już sezonie regularnie jest wymieniany wśród najlepszych napastników świata. Sam dziennikarz umieszcza go w gronie „ośmiu wspaniałych” do spółki z Ibrahimoviciem, van Persiem, Falcao, Cavanim, Suarezem, Aguero i Rooneyem.

SPORT

Górnik Zabrze zanotuje podobny spadek formy jak Manchester United?

Adam Nawałka był w Górniku prawie cztery lata i poukładał sobie klub od A do Z. Nowy szkoleniowiec zawsze oznacza nowe rozdanie. Spójrzmy na taki Manchester United – po odejściu Aleksa Fergusona grają tam wciąż ci sami piłkarze, ale jednak wyników brak – zauważa Mirosław Szymkowiak. Czy znakomity przed laty polski pomocnik uważa, że zabrzanie mogą zanotować podobny regres formy jak Ruch, kiedy do kadry poszedł pracować Waldemar Fornalik? – O puchary będzie ciężko – uważa współwłaściciel jednej z akademii piłki nożnej. Pojawiły się informacje, że Nawałka powoła na najbliższe spotkania kadry Rafała Kosznika. Dla 30-letniego lewego obrońcy byłby to debiut w kadrze. Kosznik jest lewym obrońcą, a wiadomo, że na tej pozycji reprezentacja ma kłopoty. – Nie powinniśmy być wielce zaskoczeni. Każdy selekcjoner ma swoją wizję drużyny narodowej. Rafała widział z bliska w codziennej pracy i widocznie taki chłop mu pasuje – ocenia „Szymek”.

Maleją szanse na pracę Fornalika przy Roosevelta. Poprowadzi… arabski klub?

Jak informuje dziennik „Sport”, maleją szanse na to, że były selekcjoner reprezentacji Polski zastąpi Adama Nawałkę na stanowisku trenera Górnika, a tym samym wróci do Zabrza po kilku latach. Nie wiadomo, kto zostanie nowym trenerem zabrzan, ale maleją szanse Waldemara Fornalika. Potwierdzają się informacje, jakoby były selekcjoner miał w najbliższym czasie poprowadzić klub w jednym z krajów arabskich. To zwykle są propozycje – głównie ze względu na finanse – których się nie odrzuca. W gronie kandydatów wciąż jest też Jerzy Brzęczek. Nie wiadomo jednak, czy były gracz Górnika chciałby odejść z Rakowa Częstochowa, którego konsekwentnie buduje od kilku lat. Na ostatecznie decyzje przy Roosevelta trzeba więc jeszcze poczekać…

DZIENNIK POLSKI

Jovanović: Serbia nie jest krajem terroru, a my nie jesteśmy czarnymi charakterami.

Miałam okazję ostatnio rozmawiać z Pana rodakiem Ivicą Iliewem, gdy odwiedził stadion przy Reymonta i swój były klub. Na moją uwagę, że chętnie wybiorę się do Serbii na wakacje, odparł „to nie jest kraj na urlop”.
– Jestem pewien, że Ivica nie miał na myśli tego, że nie warto zwiedzać Serbii. Pewnie chodziło mu o to, że przeciętny człowiek, mówiąc „wakacje”, ma na myśli odpoczynek na plaży, nad morzem. Na pewno nie jest tak, że nasz kraj nie jest ciekawy. Zwłaszcza do Belgradu przyjeżdżają masy turystów. Tamtejsze nocne życie jest niesamowite. Zdaję sobie jednak sprawę, że wielu ludzi ma niezbyt dobrą opinię o moim kraju. Wszystko dlatego, że w telewizji kiedyś zobaczyli materiały na temat Serbii, które wcale nie pokazywały prawdy o tym miejscu. Wielu moich przyjaciół też miało jedno skojarzenie: kraj dotknięty wojną. A prawda o współczesnej Serbii jest inna. Bez wątpienia można się tam dobrze bawić. Przekonał się o tym ostatnio Gordan Bunoza (inny piłkarz Wisły, bośniacki Chorwat – przyp. JUK). Oboje wraz z żoną mieli bardzo pozytywne wrażenia po wizycie w Serbii i chcą tam jak najszybciej wrócić. Moja ojczyzna jest piękna, nawet jeśli jeszcze niedawno była zniszczona po bombardowaniach NATO. Nie jest tak, że to kraj wojny i terroru. To uproszczone myślenie. Ale przyzwyczaiłem się już, że ludzie takie opinie powtarzają.

Skąd to się bierze, że – jak Pan twierdzi – Serbia ma taki „czarny PR”?
– Ludzie po prostu nie mają wiedzy na temat tego kraju i rozpowszechniają nieprawdziwe stereotypy. W mediach rzadko pokazuje się pozytywny obraz Serbii. Mówi się o smutnych wydarzeniach z historii, wojnach. Tymczasem bombardowania NATO to już historia sprzed 14 lat. To wszystko już za nami. Chcę mówić o współczesnej Serbii, która podoba się obcokrajowcom. Kiedyś grałem w Partizanie z ludźmi z Portugalii, Brazylii, Senegalu, Nigerii. Tak im się u nas spodobało, że pokupowali sobie domy w Serbii. Niektórzy z nich planują tam zamieszkać po zakończeniu kariery. Jasne, mamy problemy jako społeczeństwo. Jest kryzys ekonomiczny, ale to nie tylko serbski problem. Kłopot w tym, że ktoś, kto nigdy nie był w Serbii, a słyszał tylko przekazy telewizyjne o wydarzeniach z lat 90. czy problemach z Kosowem, od razu pomyśli o Serbach jako o czarnych charakterach. A przecież takie postacie życia publicznego, jak tenisista Novak Djoković, powinny być dowodem na to, że stereotypy na temat Serbii nie są prawdziwe.

SUPER EXPRESS

Donald Guerrier: Jestem w Wiśle i tu mi dobrze.

Wiesz, jak ma na imię polski premier?
Donald Guerrier: – Wiem, tak jak ja. Dowiedziałem się o tym, jeszcze zanim pojawiłem się w Polsce. Kiedy wiedziałem już, że interesuje się mną Wisła, zacząłem szukać różnych informacji w Internecie. O klubie, Krakowie, Polsce. I wtedy zobaczyłem, że wasz premier ma na imię Donald. Pomyślałem: „O, to ciekawe. Może to dobre miejsce dla Donaldów?”. (śmiech)

W ostatnim meczu z Widzewem strzeliłeś dwa gole, ale to nie były najważniejsze bramki w twojej karierzeÂ….
– To prawda. Strzeliłem gola w towarzyskim meczu Haiti – Hiszpania (1:2), w czerwcu tego roku. Tamto trafienie ma dla mnie szczególne znaczenie. Nie dość, że pokonałem bramkarza najlepszej drużyny świata, to jeszcze bramka była bardzo efektowna. Przyniosła mi konkretne korzyści. Na meczu była minister sportu Haiti. Tak jej zaimponowałem, że podarowała mi od rząduÂ… samochód marki Hyundai. Z kolei od haitańskiej telewizji dostałem superkomórkę, a jeden z biznesmenów wypisał mi czek na 1000 dol.

Po tamtym meczu haitańskie media napisały, że zainteresowała się tobą Barcelona. W to akurat trudno uwierzyćÂ….
– Coś było na rzeczy, jacyś ludzie kontaktowali się i z prezesem haitańskiej federacji, i z szefem mojego klubu. Teraz nie ma jednak sensu o tym rozmawiać, bo nic z tego nie wyszło. Jestem w Wiśle, i tu mi dobrze. Koledzy z zespołu przyjęli mnie jak brata.

Adam Nawałka: Obraniak zasługuje na drugą szansę.

Nie przesądza pan, czy Jakub Błaszczykowski dalej będzie kapitanem. Czy to otwarta kwestia?
Adam Nawałka: – Jak najbardziej. Muszę się spotkać z zawodnikami, porozmawiać z nimi, posłuchać opinii najbardziej doświadczonych. Ostateczną decyzję podejmę jednak sam. Wiem, że są zwolennicy idei, że kapitana powinien wybrać zespół, ale ja do nich nie należę. To trener bierze odpowiedzialność za wynik, więc to on ma prawo wybrać kapitana.

A co pan zrobi z Obraniakiem? Odezwały się głosy, że może wrócić do kadry. Może?
– Każdy zasługuje na drugą szansę. Nie patrzę na to, co było, stosuję zasadę grubej kreski. Moim obowiązkiem jest wykorzystanie wielkiego potencjału, jaki ma ten zawodnik, choć musiałby spełnić określone warunki, aby wrócić.

Jak to ma wyglądać? On ma wysłać sygnał jako pierwszy czy to pan się do niego odezwie?
– On ma wysłać sygnał doskonałą grą. Będę chciał z nim porozmawiać, poznać jego odczucia. Jeśli będzie gotowy do gry z pełnym poświęceniem, jeśli będzie chciał integrować się z innymi piłkarzami, to droga powrotu będzie otwarta.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Gilewicz: Pazerność Lewandowskiego ujmuje!

– Po pierwszej bramce z Roberta zeszło powietrze. Widać było po nim może nie nerwowość, ale niesamowitą chęć przełamania się. Niektórzy liczyli mu kolejne mecze bez gola w Bundeslidze. Było ich raptem trzy, więc nie można było mówić o jakimś dołku czy załamaniu formy. Takie spotkanie przyda mu się. Po każdym kolejnym golu rosła pewność siebie Roberta. Był lżejszy i żwawszy. W oczy rzuciła mi się sytuacja przy ostatnim golu. Kiedy Aubameyang strzelił Lewandowski za wszelką cenę walczył o dogonienie piłki i strzelenie czwartego gola. Pazerność Roberta na bramki mnie osobiście ujmuje.

Kibicowałem Stuttgartowi
– Przyjaźnie się z Fredim Bobiciem (dyrektorem Stuttgartu) i Thomasem Schneider (trenerem VfB). To był klub, w którym grałem. Oczywiście w każdym meczu trzymam kciuki za naszych reprezentantów, ale dziś byłem za Stuttgartem. Sentyment został. Przy stanie 1:2 łudziłem się, że może uda się strzelić coś na 2:2. Niestety Dortmund był dziś za mocny.

Błaszczykowski najlepiej w sezonie
– Bardzo dobry występ Kuby. Patrząc na jego ostatnie miesiące, zastanawiam się nawet czy nie było to jego najlepsze spotkanie w tym sezonie. Był wiodącą postacią. Miał wiele kluczowych podań, często zaczynał kontry. Takie Błaszczykowskiego chce się oglądać. Ciesze się, że zagrał w końcu taki mecz, bo za dużo mówiło się o tym, że Kuba stracił miejsce w składzie, że mało gra. Zabrakło tylko bramki, ale też trzeba podkreślić, że przynajmniej przy dwóch trafieniach Błaszczykowski miał bardzo duży udział.

Kowalczyk: Piszczka, Kubę i Lewego wrzućmy do jednego wora!

Zacznijmy od pierwszych powołań nowego selekcjonera Adama Nawałki.
Wojciech Kowalczyk: Są bardzo dobre i logiczne. Nie ma ławkowiczów, nie ma emerytów.

I „farbowanych lisów”.
Wojciech Kowalczyk: Nawet nie chodzi o to. Ważne, że w kadrze nie ma miejsca dla Kamila Glika.

Trener Nawałka poruszy na zgrupowaniu kwestię kapitana reprezentacji. Jaki ma pan zdanie na ten temat?
Wojciech Kowalczyk: Uważam, że powinno dojść do zmiany, zresztą Nawałka zasugerował, że ma jakiś pomysł. Nie wiem, co to będzie za pomysł, ale ja dałbym kapitańską opaskę człowiekowi z najdłuższym stażem w tej kadrze, czyli Arturowi Borucowi. Człowiek z charakterem, czyli ktoś, kto potrafi na boisku opieprzyć, ochrzanić. Skoro taki jest selekcjoner, to pewnie i takiego pokroju kapitana poszuka.

Jest pomysł, by kapitanem został Robert Lewandowski…
Wojciech Kowalczyk: Nie, nie, nie! Wie pan doskonale, że Robert Lewandowski i Kuba Błaszczykowski, delikatnie mówiąc, nie żyją w zgodzie. W grupie tego drugiego jest również فukasz Piszczek. No to trzeba wsadzić ich do jednego wora i nie wyróżniać żadnego.

Mateusz Borek: Piekielnie trudny wybór selekcjonera.

Adam Nawałka ogłosił swoje premierowe powołania. Pojawiło się kilka nowych twarzy na czele z Marcinem Kowalczykiem i Piotrem Ćwielongiem. Kilku dotychczasowych pewniaków zapewne poczuło rozczarowanie nie znajdując w klubowym sekretariacie faksu z nominacją na mecze ze Słowacją i Irlandią. Zanim jednak selekcjoner podał nazwiska, na pierwszej konferencji prasowej zasiał ziarno niepokoju dotyczące kapitana. Publicznie nie odwołał z funkcji Jakuba Błaszczykowskiego, ale też nie ukrywał, że zastanawia się, komu tę rolę powierzyć. Nawałka dał jasno do zrozumienia, że decyzja w tej kwestii nie będzie podejmowana demokratycznie. To będzie jego decyzja. Czy ta posada jest aż tak ważna? Na przykład Tomek فapiński uważa, że to jedynie funkcja reprezentacyjna. Mam inne zdanie, pamiętając boiskowe przywództwo Lubańskiego, Deyny, Bońka czy Hajty. Dziś kapitan nie musi się zajmować takimi sprawami jak kiedyś obecny wiceprezes PZPN Roman Kosecki, który wykłócał się o sprzęt, godziwe warunki do mieszkania i treningu oraz premie. Był liderem na boisku i poza nim. Błaszczykowski był kapitanem w przegranej na EURO2012 kadrze Smudy. U Fornalika też pełnił tę rolę. Eliminacje przegraliśmy. Nie przez Kubę, ale Nawałka prawdopodobnie chce kogoś nowego. Kuba, niesłusznie, został skojarzony z aferą biletową. Ówczesny prezes Grzegorz Lato obiecał piłkarzom 1300 biletów, dał 800. Reszta się rozeszła gdzie indziej.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama